Nie chodzi o kasę! Na pewno?
Dziś trochę przewrotnie: chcę Cię zaprosić do refleksji na temat pieniędzy, mamony, kasy w firmie…
Być może Twoja pierwsza reakcja na te słowa to: „bleee”.
Wydaje się, że niosą jakiś „niegodny ładunek”, taki brud intencji, cel sam w sobie.
Ale czy tak musi być?
Kiedy zaczynałam prowadzić Oplotki jako niewielką działalność bazującą na stacjonarnych warsztatach rękodzieła (dopisane na prędce do PKD studia architektury), nie śniło mi się, że po kilku latach w zespole pojawi się więcej osób, niż współpracowało nad moją największą kubaturą (około 1000 metrów kwadratowych, rewitalizacja starej cukrowni na cele biurowe). Wówczas nawet 4-5 osób wydawało mi się kosmicznym kosztem (nie tylko finansowym, ale też czasowym i energetycznym), a teraz….no właśnie 😉 😉
A teraz? Jest nas jeszcze więcej! Jak się domyślasz, presja generowania takiego obrotu, aby ani jedno wynagrodzenie nie spóźniło się choćby o jeden dzień, rośnie.
Ale jak się to ma do punktu, w którym być może jesteś teraz?
Zawsze chodzi o kasę
Niezależnie od etapu rozwoju Twojej działalności (nawet niekoniecznie z ukochanym oplotkowym rękodziełem) chodzi o… KASĘ!
A właściwie jej liczenie.
Księgowość była pierwszą rzeczą, którą oddelegowałam.
Domowe tabelki w Excelu ogarnia mąż, bo nie lubię wklepywania tych grosików po przecinku, skrupulatnego dodawania kosztów wody, prądu i całej reszty naszego budżetu.
I może nawet teraz myślisz: „To ja! Też tak mam!”.
Ale powiem Ci, że to nasz wspólny błąd.
Kiedy zauważyłam, że kolejny rok (2019 akurat) kończę z identycznym stanem konta co poprzedni (mimo wzrostu firmy i coraz większych wpływów), pomyślałam, że coś tu chyba jest nie tak.
Zaczęłam przyglądać się KASIE. A dokładniej – powodom, dla których jakoś tak dziwnie się dzieje, że niby firma, niby wzrost, niby sukces, ale jednak wydatki pożerają coraz więcej i ostatecznie nadal jestem w punkcie wyjścia (tyle że z o wiele większym stresem na głowie).
Jak zarabiać na tym, co kochasz?
Skracając długą historię o perypetiach odkrywania przedziwnych przekonań na temat pieniędzy (np. że bogaci ludzie są nieuczciwi, że nie chcę być pańcią, która bardziej zwraca uwagę na nową torebkę niż na basen dzieciaków, że ja nie jestem „taka” – cokolwiek to znaczy), powiem Ci coś, co pomoże i Tobie zacząć zarabiać i robić to, co kochasz.
Jak pewnie wiesz (Historia marki ), od kilku lat uczę się biznesu pod skrzydłami świetnej mentorki – Sigrun.
O ile już na pierwszy rzut oka można zauważyć niesamowity wzrost OPLOTKI jako marki wspierającej twórców i fanów rękodzieła w ich kreatywnych zmaganiach, o tyle nie widać tak bardzo tych moich finansowych zmagań.
No to dzisiaj bez lukru.
Kasa – to jest w głowie!
Nie, nie w portfelu, nie na koncie, nie w schowkach na czarną godzinę.
W głowie.
Nie wierzyłam w magię pod tytułem „Zmienisz myślenie, zmieni się stan konta”, aż nie doświadczyłam tego na własnej skórze.
Sigrun rzuciła mi wyzwanie. Zadała kilka niewygodnych pytań. Odpowiedzi zaskoczyły nawet mnie. Podrzucę Ci kilka z przeszłości (w nawiasie) i kilka takich, które świadomie zasadziłam w swojej głowie, aby kiełkowały, zakorzeniały się na co dzień. Ta praca nad głową jest równie ważna, jak ta fizyczna.
Pytania i odpowiedzi:
- Co myślisz o zarabianiu?
(No trzeba, żeby żyć).
To efekt uboczny pomagania innym. - Co myślisz o zarabianiu ogromnych kwot?
(Przeraża mnie to).
Mogę pomóc jeszcze większej ilości osób, które tego potrzebują, a aukcje Wielkiej Orkiestry to szaleństwo szalonego wydawania! - Co myślisz o bogatych ludziach?
(Oszuści, cwaniaki, na pewno żerują na innych).
Zapracowali na swój sukces konsekwencją / kreatywnością / podejściem / misją /celem.
A jak jest u Ciebie?
Być może zatrzymują Cię przekonania, które tkwią w Tobie tak głęboko, że nawet nie uświadamiasz sobie, jak bardzo sabotują każdy Twój ruch (tak było u mnie).
Niby chcemy zarabiać, ale trochę nie chcemy (no bo kto chce być oszustem i cwaniakiem żerującym na innych?).
Niby robimy wszystko, żeby się udało, ale jednocześnie podcinamy sobie skrzydła (w 2019 wydałam tyle na Orkiestrę, że brakło na reklamy na FB, więc sprzedaż jednego z kursów była poniżej kreski, czyli nie zarobiła na zwrot kosztów jego powstania… Nie wspominam nawet o wynagrodzeniach dla dziewczyn z zespołu, na które wydałam oszczędności, więc brakło na wymarzony, długo planowany kurs on-line…).
No dobra! Wiesz, że marudzenie i zostawianie Cię z „ręką w nocniku” nie jest w moim stylu. Jest i happy end :), czyli praktyczna wiedza od razu. Tu i teraz.
Zadaj sobie powyższe pytania.
Odpowiedz na nie (najlepiej na papierze). Ale wiesz, tak szczerze – w końcu nikt tego nie będzie czytać oprócz Ciebie.
Odłóż na dzień czy dwa.
Przeczytaj.
I zmierz się z tym.
Może niekoniecznie są to przekonania, które Ci służą.
Może czas je zmienić na takie, które będą bardziej wspierać?
Może to będzie takie wewnętrzne paliwo?
A dla osób, które tak jak ja trochę sceptycznie podchodzą (u mnie to się zmienia, kiedy widzę rezultaty) do wewnętrznej pracy nad przekonaniami, nie omieszkałam wspomnieć o tym, że wynik finansowy z 2020 położył mnie na kolana (no inaczej nie umiem tego nazwać – taaaaki pozytywny szok!)
Oczywiście, zdradzam tym samym trochę, co dalej…
A pomyśleć, że to wszystko zaczęło się od pomagania innym kobietom, od wspierania ich w trudnościach, z którymi sama nie mogłam sobie początkowo poradzić.
Teraz wiem, że pieniądze są dobre
Dużo pieniędzy może zdziałać dużo dobra na świecie. Dlatego warto, abyśmy to MY wiedziały, jak je zarabiać.
Ale co ważniejsze – warto, abyśmy wiedziały, jak sprawić, żeby od nas nie uciekały, a mogły być wydawane, aby wspierać ludzi, organizacje, sprawy, które zmieniają ten nasz mały kawałek świata wokół na lepsze.
Jeżeli chcesz się uczyć u tej samej mentorki, co ja – wskakuj poczytać więcej o tym Online MBA 🙂