3 cenne lekcje dla rękodzielnika
Co powiedziałabym samej sobie sprzed 3 lat? Jakie są 3 cenne lekcje dla rękodzielnika, o których należy pamiętać?
To dopiero wyzwanie!
Zacytuję intrygującego e-maila, który stał się inspiracją do napisania tego wpisu.
Cześć, Piękna Pani,
zastanawiałam się, czy mogłabyś kiedyś cofnąć się w czasie i opowiedzieć, jak wyglądał Twój dzień i tydzień w czasach, kiedy zaczynałaś. Teraz jesteś jak taki rekinek biznesowy. Super przyjazna, motywująca, a jednak z tyłu głowy wciąż ludziom świta, że tak jak Ty, mająca już dodatkowe ręce w oplotkach, nie ogarną na raz tworzenia rękodzieł, mediów społecznościowych, poszukiwania klienta, pracy w kilku formatach (online, handmade, warsztaty… ), głowy, kwestii prawnych i pracy, którą wciąż mamy. Większości ludzi to przytłacza, przeraża itd.
Chyba wiesz, że jak się próbuje wszystko na raz, to to nie działa. A może nie wiesz, bo miałaś już zaplecze zawodowe i biznes przed oplotkami. Pewności nie mam. Zastanawia mnie, na czym się skupić, by nie zginąć samotnie w chaosie. Tylko rzucam temat :*
Trochę zajęło mi przetrząsanie notatek sprzed kilku lat. Jeszcze więcej przeglądanie starych plików, zarchiwizowanej starej strony i przepastnych folderów „stare” na komputerze.
Pewnie już w międzyczasie znalazłaś moje teksty o tym, jak to znalazłam starą kartkę z wizją przyszłości, albo czytałaś moje e-maile o tym, co też tam znalazłam w tych swoich starych zeszytach i jakie refleksje to wywołało.
Dzisiaj będzie konkret – co na początku zrobiłam dobrze i dzięki czemu mi się udało. Czyli: Co bym powiedziała sobie sprzed tych trzech lat?
JEDNA MENTORKA I TOTALNE SKUPIENIE
Znalazłam cały zeszyt notatek z bezpłatnych webinarów. Na początku swojej działalności uczyłam się tego „onlajnu” jak jakiś maniak. Nie było webinaru czy darmowej check listy, której bym nie miała. Zapisywałam kolejne strony notatek. Wskazówki od speców nad specami. A to porady, jak pisać genialne maile, a to info, jak ustawić najlepsze wydarzenie na FB, a to jak wycenić swoje usługi. MASA wiedzy.
W zeszycie.
Problem w tym, że nic z tego nie zostało wdrożone w życie. Przynajmniej wtedy. Tkwiłam więc w miejscu. Darmowe hektolitry informacji wlewały się w moją mózgownicę jednym uchem i wyciekały drugim, żeby zrobić przestrzeń na kolejną porcję… Bo przecież był kolejny darmowy webinar, szkolenie czy PDF do pobrania.
Zauważyłam wieeeelki przełom w moim notatniku w momencie, kiedy zainwestowałam w online MBA. Sfrustrowana tym, że nic nie działa pomimo tego, że haruję jak wół, kupiłam roczny program i dałam sobie tym samym deadline na sukces.
Coś było w tym mitycznym przekroczeniu mentalnej granicy między darmoszką a inwestycją w rozwój biznesu. Ale też pierwsza lekcja w Online MBA odbyła się pod hasłem: „WDRAŻAJ, zamiast ćpać wiedzę”.
Zapisałam to nawet i od tego momentu wszystkie moje notatki były raczej zapisywaniem zadań do wykonania, a nie wiedzą do zapamiętania.
Kiedy teraz patrzę w mój notatnik, czytam w nim (między wierszami) jeszcze jedną lekcję: Wybierz swojego mentora. Jednego. I konsekwentnie trzymaj się jego rad. Choć na początku niektóre wydawały mi się bez sensu, chciałam być mądrzejsza i chciałam przyspieszyć ten upragniony sukces, to teraz widzę, że najmądrzejsze, co zrobiłam na początku swojej biznesowej drogi, to:
- Wybrałam mentorkę, która dokonała tego, o czym ja marzyłam (Sigrun była wtedy na etapie zatrudniania pierwszych pracowników, skalowania firmy, była w stanie pracować w dowolnym czasie, z dowolnego miejsca na ziemi. Choć nie marzyłam o mężu z innego kraju, to elastyczność czasowa w pracy była dla mnie kluczowa ze względu na macierzyństwo :P).
- Wybrałam kogoś, dla kogo kluczowe są podobne wartości w biznesie (transparentność, wspieranie innych kobiet, balans praca-dom, godne wynagrodzenie za moją pracę).
- Wybrałam raz, a porządnie i trzymałam się jej rad, nawet jeżeli inni spece doradzali inaczej. Z czasem nawet przestałam rozpraszać się innymi „guru”. Dało mi to wielki spokój ducha, ale też i laserowe skupienie na ścieżce, którą ona dokładnie wytyczała. Nie myślałam o tym, co mam zrobić za miesiąc czy za rok. Nie zamartwiałam się problemami, które jeszcze nie istniały (choć oczywiście jakieś ogólne zarysy wyznaczałyśmy po drodze), ale skupiałam się na tym, co mam zrobić dziś, czy jutro, że by pchnąć sprawy do przodu.
Nawet teraz – kiedy jestem o wiele bardziej samodzielna biznesowo – ciągle trzymam się tej mentorki za każdym razem, kiedy chcę dokonać czegoś, czego sama nie umiem, nie wiem, nie potrafię. Ona już tam jest. Odpowiada mi fakt, że ciągle jest kilka kroków przede mną (w końcu, kiedy ja idę do przodu, ona też nie stoi w miejscu). Ciągle mam wrażenie, że gonię jej wzór, ale w takim pozytywnym znaczeniu. Ona pokazuje mi, co jeszcze jest dla mnie możliwe. Nawet jeżeli jeszcze wczoraj wydawało się absurdalnie odległe i totalnie „nie dla mnie” lub poza moim zasięgiem.
3 CENNE LEKCJE DLA RĘKODZIELNIKA
Co powiedziałabym samej sobie sprzed 3 lat?
- Wybierz mentora.
- Zainwestuj w gruntowny program wsparcia biznesowego, który gwarantuje efekt, którego szukasz i trzymaj się go.
- Odetnij się od szumu bezpłatnych treści, bo one mogą dać Ci tylko malutki krok, nie pomogą jednak przejść całej drogi.
TY, NIKT INNY
Może zabrzmi to egoistycznie, ale zdrowa porcja egoizmu jest potrzebna, żeby wystartować i nie poddać się w tych krytycznych pierwszych 2-3 latach budowania Twojego biznesu. Statystyki są nieubłagane. Pierwszy rok to totalna „rzeź” małych firm. Dwa kolejne to jeszcze ciągle dołująca statystyka. Później jest już dużo lepiej.
Mam wrażenie, że stanowczo zbyt długo zajmuje nam nauczenie się takiego biznesowego egoizmu. Nie ma on nic wspólnego z klientami.
Już spieszę tłumaczyć.
SUKCES. Co widzisz, czytając to słowo? Okładka Forbes? Nowy dom na wsi? A może zero zrzędzącego korpo szefa?
Niezależnie, jak ten termin definiujesz, zrób to porządnie. Jeżeli nie wiesz, co jest DOKŁADNIE Twoim celem, trudno będzie Ci wyznaczyć kolejne kroki, które Cię tam doprowadzą. Po co Ci 15 000 dochodu miesięcznie, skoro nie zatrudniasz trzech osób i wcale nie zbierasz na nową Teslę. Może potrzebujesz 500 zł do pensji, żeby „stary” nie miauczał, kiedy kupujesz fajne buty co miesiąc. Może to właśnie jest ten mityczny SUKCES dla Ciebie.
I UWAGA! Ten sukces nie jest wykuty w skale. Możesz w każdej chwili stawiać sobie nowe cele i sukces definiować na nowo. Ja robię to regularnie na koniec starego roku, planując kolejny. Ale też planuję go z taką 10-letnią wizją w obszarze niedoścignionych marzeń, które zresztą co roku wyglądają inaczej
Nikt tego nie zrobi za Ciebie. Im dłużej będziesz żyć czyimś marzeniem, czyjąś definicją sukcesu, tym dłużej będzie nie wychodzić. Napisz na kartce, nagraj sobie video, zrób motywującą grafikę, ale wyznacz – egoistycznie, jak tylko się da – TWOJE CELE. Nadaj TWOJEMU sukcesowi TWOJE oblicze Bo to będzie Cię motywować na co dzień do działania.
Ja mam jakiś taki przedziwny wbudowany moduł (i nie mam pojęcia, skąd to się we mnie wzięło), że jeżeli STAĆ MNIE na pomaganie innym, to znaczy, że odniosłam spektakularny sukces. Taki trochę z okładki Forbesa, jak te wszystkie milionerki, które zakładają fundacje i stowarzyszenia i budują studnie w Sudanie ot tak – bo mogą.
Oparłam swój model biznesowy o pomoc/wsparcie. Ułatwiam naukę szydełkowania i naukę makramy, pomagam stawiać biznes rękodzielniczy lub kontaktuję z osobami, które w jakiś sposób mogą Cię w tej drodze wesprzeć, jeżeli ja nie potrafię.
I gdzie ten egoizm???
A no jest go w tym modelu biznesowym MASA!
BEZPŁATNA WIEDZA TO NIE WSZYSTKO
Owszem, dzielę się wiedzą bezpłatnie: webinary, PDF-y, cotygodniowe motywujące live’y, niezliczone odpowiedzi na maile z porcją pozytywnej motywacji, którąś skądeś w końcu muszę czerpać, ale… są granice. Nazwij je, jak chcesz. Ja nazywam je zdrowym egoizmem.
Jasno określam, do którego miejsca otrzymujesz moją wiedzę, uwagę, zasoby BEZPŁATNIE. Zakładam, że nie chcesz kupować „kota w worku”. Bardzo jasno jednak i bez zbędnego owijania w bawełnę kieruję do swoich płatnych produktów, kiedy tylko widzę, że po drugiej stronie jest ktoś, kto chce osiągnąć założony cel, a nie tylko „spróbować”.
Tak działa moja firma i tak działa Stowarzyszenie OPLOTKI. Jest duuuużo bezpłatnie, ale kiedy podejmujesz decyzję, że chcesz biznes w oparciu o rękodzieło robić na poważnie, że chcesz zarabiać na poważnie – zaczynają się też poważne decyzje o inwestowaniu w swój rozwój. To chyba najcenniejsza lekcja przedsiębiorczości, którą mogę Ci dać – zwłaszcza na starcie.
Kiedyś miałam opory. Na początku mojej działalności wstydziłam się podać cenę swojego kursu szydełkowania, nie wspominając już o innych, bardziej kosztownych programach czy spotkaniach indywidualnych. Kiedy ktoś pytał o poradę po raz trzeci, stresowałam się i biłam z myślami: „Jak nie odpowiem, pomyśli, że olewam. Jak odpowiem, poczuję się wykorzystywana”.
A wystarczyło się nauczyć jasno komunikować uprzejmą informacją w stylu: „Zapraszam na godzinną konsultację. Tam rozwiejemy wszystkie Pani wątpliwości i z pewnością wyczerpiemy temat” + oczywiście link do odpowiedniej PŁATNEJ usługi.
Może wyda Ci się to banalne – ale właśnie to zadecydowało o moim biznesowym być albo nie być.
Z jednej strony chcę pomagać. Wiem, że niektóre osoby nie mogą sobie pozwolić na moje usługi czy produkty, ale z drugiej… Jeżeli w nieskończoność będę rozdawać siebie, swoją energię, wiedzę, ekspertyzę za przysłowiowe dziękuję, po prostu baaardzo szybko wyczerpię swoje zasoby. Wtedy nikomu nie pomogę.
POSTAW SOBIE CEL
Przełomowym momentem było dla mnie postawienie sobie celu. Chciałam po prostu uzbierać kwotę, która pozwoliłaby mi dołączyć do anglojęzycznego programu mojej mentorki na wyższym, jeszcze bardziej zaawansowanym poziomie. Wiedziałam, że skoro mam być coraz skuteczniejszym mentorem dla twórców rękodzieła, sama potrzebuję rozwoju. Nie mogłabym zainwestować w siebie, gdybym nie nauczyła się przyjmować zapłaty za swoją wiedzę. Ta niewielka zmiana myślenia była dla mnie kluczowa.
Na początku działalności patrzyłam na kwestię wyceny jak na cyferki i wypadkową stałych czynników na rynku rękodzieła. Oceniałam moje klientki przez pryzmat subiektywnego założenia, że twórcy rękodzieła nie mają za bardzo pieniędzy na inwestycje na początku swojej drogi biznesowe”. A później spojrzałam na siebie – ja też absolutnie nie mogłam sobie pozwolić na inwestycję w kolejny program do rozwoju biznesowego autorstwa mojej mentorki, ale wiedziałam, że jest mi potrzebny. Kreatywność, jaką się wykazałam, żeby móc w niego zainwestować popchnęła mnie do najbardziej pracowitego okresu w moim oplotkowym biznesie! Warto było, bo widzę, jak te nowe umiejętności przekładają się na sukcesy moich klientek. Trzeba było nauczyć się tego wcześniej.
Energia pieniądza i zdrowy egoizm to dwa elementy, których rozpracowanie na początku poradziłabym samej sobie sprzed lat.
POMOC TO NIE PORAŻKA
Zosiosamosiowanie to przekleństwo przedsiębiorcy. I nie mówię tu tylko o tym etapie, kiedy stać nas na zatrudnianie i w końcu ktoś uratuje nas od piekła regularnej produkcji treści na social media.
Sobie sprzed lat poradziłabym: Naucz się prosić o pomoc i ją przyjmować.
Koleżanka może zająć się Twoim bobasem przez 2 godziny? Mama zabierze dzieci na weekend? Mąż ugotuje obiad?
Niby banalne, nie?
Dla mnie jednak na początku działalności było to jak atak na wizerunek idealnej matki, pani domu, kobiety, która oczywiście JEDNOCZEŚNIE chciała robić wielkie biznesy. Nie potrafiłam przyjmować pomocy. Traktowałam ją, jak atak na niezależność. Odczuwałam jako osobistą porażkę.
No bo przecież zdefiniowałam swój sukces jako balans między rodziną i biznesem, więc co to za sukces, jak nie mam czasu obiadu zrobić, bo webinar szykuję!
Eh! Postrzegałam to jako porażkę roku.
I tylko ja sama sobie to robiłam.
Biczowałam się, że nie jestem dobrą matką, bo obiad z mrożonki, a potem biczowałam podwójnie, bo te webinarowe slajdy były po prostu słabe (no bo przecież obiad dwudaniowy musiał być).
A wystarczyło POPROSIĆ O POMOC.
Wiem, może zaraz stwierdzisz, że Twój Zenek to wodę w czajniku by przypalił Mój Jacek też tak miał, ale wystarczyło z nim porozmawiać i powiedzieć o swoich uczuciach, frustracji, przytłoczeniu obowiązkami (a także zdzierżyć pizzę raz w tygodniu), żeby po prostu popychać biznesowe sprawy do przodu na tyle dobrze, żeby było zadowolenie, a nie frustracja.
Może (tak jak ja) nie masz rodziców lub teściów na miejscu, którzy czasem pomogliby przy dzieciach, może Twój partner też spędza większość dnia w korpo, może też nie masz budżetu na wirtualną asystentkę…
ALE:
Może też szorujesz podłogi, myjesz gary, okna, pierzesz gacie i prasujesz dla całej rodzinki za free, podczas gdy w Twoim biznesie ogarniasz wszystko sama?!
A może zamiast wirtualnej asystentki za stówkę, czy dwie za godzinę, lepiej zatrudnić kogoś do pomocy w domu i za tą samą stówę uwolnić dobre kilka godzin czasu i energii, które zainwestujesz w swój rozwój biznesowy? A może umówić się z 1-2 koleżankami na wymienne opiekowanie się gromadką dzieci, żeby zyskać kilka godzin spokoju na pracę? A może spisać kumpli i koleżanki, które tyle razy uzyskały od Ciebie przysługę i mogłyby teraz odwdzięczyć się jakimś wsparciem?
Zwłaszcza teraz, kiedy rękodzieło to pożądany upominek świąteczny. Nie stać kogoś na Twoje prace? Dobra – może w zamian zrobi Ci stronę albo ogarnie fajny szablon do ciekawych postów na social mediach.
Nie zrozum mnie źle, nie polecam barteru i sama unikam go jak ognia. Ale jeżeli nie masz innego wyjścia, a to jest coś, co pozwoli zrobić Ci krok we właściwym kierunku – DZIAŁAJ.
Proś o pomoc, kiedy jej potrzebujesz, a będziesz zaskoczona, jak możesz ułatwić sobie rękodzielniczy i biznesowy rozwój.
Wiem – może mogłabym więcej. Może mogłabym przytoczyć więcej przykładów, ale mam wrażenie, że te 3 cenne lekcje dla rękodzielnika, których nauczyłam się stanowczo zbyt późno, mogą przydać się Tobie teraz bardziej niż kiedykolwiek. Jeżeli właśnie planujesz 2021, snujesz wizje i po prostu marzysz – przełóż to na konkretne kroki. Daj sobie prawo do zdrowego egoizmu i nie wahaj się prosić o pomoc, a gwarantuję Ci, że za 3 lata będziesz w zupełnie innym miejscu niż teraz.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o moim flagowym programie Akademia Rękodzielnika – wskakuj tutaj >> https://oplotki.pl/agnieszka/
A jeżeli jesteś już nieco dalej i szukasz biznesowego mastermindu wskakuj tutaj >> https://oplotki.pl/mastermind