Refleksje na temat techniki punch needle od zespołu oplotki

kurs punch needle

Tydzień temu pisałyśmy o tym, co zrobić z resztek, a dziś mamy ochotę podzielić się z Tobą refleksjami na temat techniki punch needle od naszego zespołu! Tak! U nas wariactwo na punch needle przeszło na cały (no dobra… większość) zespołu!

 

Od MARTY

Dokładnie pamiętam ten moment — przemierzałam niekończące się otchłanie Pinterest w poszukiwaniu inspiracji do dziergania, kiedy moją uwagę przykuła przepiękna, kolorowa, poducha w kwiatowy wzór. Pod przymkniętymi powiekami widziałam, jak pięknie wygląda na mojej kanapie, jak gładząc palcami jej mięciutką powierzchnię. Tak, to była miłość od pierwszego wejrzenia!
Wiedziałam, że zrobiono ją ręcznie, jednak nie potrafiłam określić jaką techniką. Wtedy obudził się mój wewnętrzny detektyw — ruszyłam na pinterestowe poszukiwania i… straciłam głowę dla tych puszystych pętelek.

Tablica inspiracji rosła, a ja przez długie godziny oglądałam, czytałam, zachwycałam się i nabierałam pewności, że koniecznie muszę nauczyć się punch needle!
Nie zastanawiając się długo, kolejnego dnia ruszyłam do pasmanterii — chciałam rozpocząć tę pętelkową przygodę jak najszybciej 🙂 Obie panie ekspedientki były zaskoczone moim pytaniem o igłę do punch needle. Jedna wzruszyła tylko ramionami, a druga — zaintrygowana moją opowieścią o urządzeniu, którym kiedyś robiło się dywany i gobeliny — zniknęła na zapleczu, by po chwili wrócić. W dłoni trzymała aparat do haftu “Violetta” – rodem z poprzedniej epoki!

Po niemal 3 latach od pierwszego spotkania z haftem pętelkowym, po miesiącach poszukiwań tej najlepszej tkaniny do pracy i igieł, których nie trzeba zamawiać z dalekich krajów, z przyjemnością obserwuję, że materiały i akcesoria do punch needle są w Polsce coraz łatwiej dostępne, a sama technika — choć nadal niszowa — staje się coraz bardziej popularna.
Dlatego dziś, kiedy zamieszczam filmy do kursu punch needle na oplotkowej platformie kursowej i dopieszczam treści, by korzystało się z niego jak najwygodniej, mam ogromną satysfakcję. Nikt nie będzie musiał już przemierzać mojej długiej drogi do krainy puszystych pętelek! Każdy, kto tylko zamarzy o panczowaniu będzie mógł to zrobić od razu (no prawie — jak tylko kurier dostarczy box z materiałami :)), bez żmudnych poszukiwań, bo sprawdzona wiedza jest na wyciągnięcie ręki!
kurs punch needle kurs punch needle

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

OD ELI

Jako dziecko lubiłam przeglądać różne skarby mojej babci. A to znalazłam włóczkę, a to kolorowe tkaniny… Pamiętam też metalową puszkę po herbatnikach… Taki przybornik z igłami, nićmi, naparstkami i nożyczkami. I kilka przedmiotów magicznych 🙂
Stała na lodówce. Dość sporej wielkości (albo tak mi się wydawało).
Igły dziwne, ostre, pozakrzywiane, albo grube rurki z otworkiem…
I zastanawiałam się, do czego to służy…
W sumie zupełnie nie pamiętam prac punchneedle u babci, ale za to moja mama wykonywała różne cuda. I do tej pory wisi taki śliczny zachód słońca z pałkami trzciny wodnej… ​​
Lubiłam je… miziać 😀

Po latach dostałam te igły i nawet wzór na te cudne pałki… Nigdy jednak nie miałam okazji ich wykonać.
Igły czekają na swój moment.

Cieszę się więc z kursu, bo mnie zmobilizował do odszukania zestawu i może niedługo pochwalę się efektami?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

OD ANI

O Punch needle usłyszałam od dziewczyn z zespołu. Agnieszka i Marta opowiadały o nim z ogromną ekscytacją i entuzjazmem. Mogłabym się pokusić o bardziej obrazowe ujęcie — szczebiotały o nim niczym dwa wróbelki (wybaczcie dziewczyny to porównanie 😉 ).
Ale faktycznie, technika wydała się ciekawa, coś nowego. Jakież było moje zdziwienie, że w moim rękodzielniczym przyborniku odziedziczonym po mamie, znalazłam urządzenie, które niestety lekko uszkodzone, służyło mi dotąd jako dziurkacz do pasków, a okazało się igłą do punch needle. No nie dowiedziałabym się tego, gdyby punch needle nie opanowało Oplotek.

Dobrze, że tak się stało również dlatego, że efekty panczowania, naprawdę są fantastyczne, a sama technika jest bardzo przyjazna człowiekowi. I muszę zwrócić honor, że szczebiotanie było jak najbardziej na miejscu 😛
A jeśli chodzi o pracę nad kursem, dla mnie oznacza obróbkę video i w tym przypadku właściwie nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie ta pierwsza myśl: Ło matko! Ona oszalała! I miałam tu na myśli Agnieszkę, która wyprodukowała tyle materiału, że spokojnie na 3 kursy by starczyło.
A dziś, już wiem, że bez punch needle już się nie obejdę 😉

Jeśli to was zaciekawiło, to koniecznie sprawdźcie stronę kursu, gdzie mamy dla was 2 opcje zakupu kurs z materiałami albo bez dla tych, którzy również ”odziedziczyli” czy znaleźli przybory punch needle.