,

Piotrek – Gdy świat do Ciebie mówi


Od zawsze lubiłem coś tworzyć. Pamiętam, jak byłem dzieckiem, podłączałem małą żaróweczkę pod
baterię 9V, obserwowałem, jak żarnik się rozgrzewa i zaczyna świecić. Rozkręcałem, co się dało, a były
to piękne czasy gdzie nakręcany budzik był jak skrzynia ze skarbami – krył w sobie zębatki,
przekładnie, sprężynki i wiele innych niespodzianek. Podstawowe prawa poznawane za pomocą
wszystkich zmysłów. Jako dziecko nie lubiłem książek, ale pasjonowało mnie wszystko. Dwa kabelki,
bateria i żarówka uczyły co to jest obwód elektryczny, językiem sprawdzało się baterie. Świat do mnie
mówił, snuł niekończące się opowieści.

Ołówek często gościł w mojej dłoni. Podczas rysowania, człowiekowi towarzyszy dziwne uczucie:
nagle świat zwalnia, wszystko wokół jest jakby cichsze, a uwaga skupia się na kartce. Biała, pusta
kartka po kontakcie z ołówkiem zaczyna ożywać, chce coś powiedzieć odbiorcy, coś przekazać.
Przestaje być neutralna – to magia, którą odczuwam do dziś.


Jak każdą młodą osobę fascynowały mnie tez komputery. To, że można się dzięki nim zrelaksować
przy grach, ale także i tworzyć. Programy graficzne pozwalały osiągać efekty takie, jakie podziwiało się
tylko w gazetach. W tamtym okresie wojsko stawiało bardzo na rozwój technologiczny, dzięki temu
informatyzacja trafiała do firm, a także do naszych domów. Wszystko tak szybko się rozwijało, że
kolejnym krokiem mojej edukacji były studia Informatyczne- oczywiście specjalizacja Grafika.
Studia, jak to studia przepełnione matematyką, teorią i wieloma innymi tematami, które rozwinęły
we mnie umiejętności logicznego myślenia, działania sekwencyjnego, ale nie zbliżały do sztuki. Po
roku dziennych przeniosłem się na zaoczne, zacząłem też pracę w zawodzie. Nie było łatwo, młody
grafik nie jest atrakcyjny na rynku, ale upór i ciągła praca nad poprawa umiejętności zaowocowały
stanowiskiem Grafika.

Wszystko dobrze się rozwijało, powoli spiąłem się po drabinkach kariery zawodowej. Mogłem
zmieniać pracę na lepszą, mogłem wybierać sobie zlecenia. Było dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Długie godziny spędzane za biurkiem w pracy, potem kolejne spędzone przed biurkiem w domu (bo
przecież to nie była tylko moja praca, ale i moja pasja więc poświęcałem jej dużo czasu) odbiły piętno
na moim kręgosłupie. Bóle nasilały się, były coraz dłuższe, a kolejne terapie nie przynosiły skutku. Nie
byłem w stanie przesiedzieć 3 godzin a co dopiero 8 czy więcej.
Pamiętam, że wtedy dostałem od swojej dziewczyny (dziś Narzeczonej) wiertarko/wkrętarkę oraz stół
roboczy. Obudziło się we mnie dziecko. Zacząłem kupować inne narzędzia, do stołu montowałem
ręczną wyrzynarkę i takim o to zestawem zrobiłem pierwsze krzesło. Znowu poczułem pod palcami
słowa, to drewno do mnie mówiło.

Moja Narzeczona uwielbiała sowy, zanim nastała na nie moda. Jeden z pierwszych naszyjników jaki
zrobiłem to była właśnie sowa, wyrzeźbiona w drewnie. Toporna, bez uroku, ale była. Kolejna już
poleciała do Londynu – tak o to powstał mój produkt wizytówka. Drewno zacząłem łączyć z żywicą,
robić formy, uczyć się polerowania. Wiele prób i testów aż do efektu gdzie ludzie zaczęli się tym
zachwycać i kupować.

Dziś czuję, że ból pleców był takim moim wewnętrznym głosem, a raczej krzykiem. Coś we mnie
chciało mi powiedzieć, że odszedłem od tego, co było dla mnie zawsze cenne. Grafika cyfrowa to tylko
zapis binarny, który można w nieskooczoność kopiować. Brakowało mi tego dotyku, tego, że to co
robię, robię rękami i każdy naszyjnik z sową może być podobny, ale nigdy nie jest identyczny.
Brakowało mi zostawiania własnej duszy w przedmiocie, tak jak to robię teraz.


To moja historia, poznaliście mnie, poniżej możecie mnie odwiedzić i zobaczyć, co tworzę. Wielu
moich Klientów łączy się ze mną poprzez moje prace i tak o to stajemy się znajomymi – wiem co się
dzieje w Ich życiu – kiedy zdają prawko, że od 3 lat już nie palą, poznaję Ich prace. Rękodzieło to coś
więcej niż przedmiot, to taka nić pomiędzy dwoma osobami. To jest właśnie magia.

zDymkiem
Instagram zDymkiem
Facebook zDymkiem

 

Ps. Jeżeli masz ochotę na więcej informacji o różnych dziedzinach rękodzieła…chcesz od nas otrzymywać powiadomienia o warsztatach stacjonarnych i online oraz dowiadywać się, co nowego w  OPLOTKowym świecie – klikaj TUTAJ.

1 komentuj
  1. Insnat
    Insnat says:

    Aż mi łezka poleciała. Jakbym trochę czytała o sobie :). Znam te bóle pleców, przez 10 lat pracowałam jako grafik komputerowy. W moim życiu też przyszedł czas na powrót do korzeni, zawsze lubiłam tworzyć. Niedoskonałości, nieprzewidywalność w rękodziele, to mnie kręci ;). Uciekam od perfekcji na różne sposoby- chociażby szpachle zamiast pędzla …. ach… rozmażyłam się. Dziękuję za artykół 🙂

Komentarze wyłączone