Monstrancje i wieńce dożynkowe ze słomy

Wywiad z Panią Teresą Nosal z Czerwonaka

Teresa Nosal o monstrancjach i wieńcach dożynkowych ze słomy

Pierwsza opowieść, którą chcemy Ci przedstawić w ramach naszego cyklu „Rękodzieło Wczoraj i Dziś”, to opowieść o tym, że rękodzieło to przygoda na całe życie. Jeśli tylko masz pasję, zapał i głowę pełną pomysłów, nawet wiek nie jest przeszkodą w twórczej codzienności.

Pani Teresa Nosal ma 88 lat, a w plecionkarstwo wkłada całe swoje serce – jej specjalizacją są monstrancje oraz wieńce dożynkowe ze słomy.

Od kogo uczyła się tej trudnej sztuki? Pani Teresa mówi, że wszystko przychodzi samo. Z głowy, nie z książek. Trzeba nie tylko opanować technikę, ale metodą prób i błędów posiąść wiedzę o tym, kiedy i jak pozyskać słomę do wyplatania (co obecnie jest coraz trudniejsze), a także jak ją odpowiednio przygotować.

Pani Teresa inspiracje do swoich prac czerpie z otaczającego ją świata, a wzory wymyśla sama. Jednym z jej osiągnięć jest piękny wieniec z obrotową kulą ziemską, który sama zaprojektowała i wykonała.

Tu nie ma miejsca na błędy – plecionkarstwo i precyzja to nierozłączna para. Ta coraz rzadsza dziedzina rękodzieła wymaga niesamowitych pokładów cierpliwości, które gwarantuje tylko prawdziwa pasja 🙂

Posłuchaj, jak powstaje monstrancja lub wieniec dożynkowy ze słomy. Pani Teresa przeprowadzi Cię przez cały proces – od pomysłu do finalnego wykonania. 🙂

Jeśli wolisz czytać, zamiast słuchać, transkrypcję odcinka znajdziesz poniżej.

Więcej informacji, a także wywiadów i ciekawych artykułów znajdziesz na stronie projektu Stowarzyszenia Oplotki „Rękodzięło wczoraj i dziś. Tradycja i nowoczesność w polskim rękodziele” >>

 

Tradycja i Nowoczesność w polskim rękodziele

TRANSKRYPCJA PODCASTU „TERESA NOSAL O MONSTRANCJACH ZE SŁOMY”

Karolina Nowaczyk: Dzień dobry, Pani Tereso. Czy mogłaby się nam Pani przedstawić?

Teresa Nosal: Nazywam się Nosal Teresa, mam 88 lat i mieszkam w Czerwonaku.

Czym się Pani zajmuje, jakie rzeczy wykonuje Pani ze słomy?

Ze słomy robię różne warkocze, a raczej robiłam. W tej chwili nie mam słomy, ale słomę jeszcze z Kicina naprzywoziłam, także jeszcze mam na dwie monstrancje słomy i może do śmierci wykonam te dwie monstrancje. Wieńce robiłam… W 2006 robiłam ostatnie i w 2011 chyba jeszcze coś robiłam. Bo ja to od 11 roku mieszkam w Czerwonaku i wtedy był ostatni wieniec.

I wtedy był ten ostatni wieniec w 2011?

Już tutaj w Czerwonaku nie robiłam. W Czerwonaku tylko monstrancje robiłam do sanktuarium do Dąbrówki Kościelnej, do Tulec. No ale jeszcze w 2006 to na konkurs europejski robiłam monstrancję…

Jest Pani samoukiem, prawda?

Tak, ale jak skończyłam 70 lat, to byłam w Wągrowcu na takim plenerze dla niepełnosprawnych dzieci i starszych osób. Przyjechała taka pani, która uczyła z gliny robić i miała tylko jedną uczennicę: jedną mnie miała 70 –letnią. Nauczyłam się robić aniołki i różne rzeczy z gliny.

jak zrobić wieniec dożynkowy ze słomy

Jak robić wieńce dożynkowe i monstrancje?

Ale te monstrancje i wieńce dożynkowe to Pani sama się nauczyła robić?

Tak, ze słomy to sama. To mi samo przychodzi. Nie wiem, czy to w głowie, czy gdzieś jest. Ale w ten sposób pracuję.

A skąd Pani pozyskuje słomę? 

Jak mieszkałam w Kicinie, to tę słomę zbierałam. Trzeba zbierać o takim czasie, żeby ona była nie dość dojrzała, ona dojrzewa w trakcie. Musi się ją ściąć wcześniej, wtedy ona tak ładnie się wysuszy i z tego można robić. Potem trzeba moczyć w gorącej wodzie, jak się chce prasować. Ale to wszystko wiem nie z książek, tylko z głowy po prostu. Może jakbym z książek robiła, to inaczej to by było, ale ja sama dochodzę do tego wszystkiego. Sama się nieraz męczę długo, bo jak to mówią: Nie od razu Kraków zbudowano”.

Robię także wianuszki na święta – takie z kokardką – i stroiki, i gwiazdki świecące na choinkę. Ale od 2011 roku mieszkam już w Czerwonaku, miałam mały pokoik i tam nie mogłam po prostu robić nawet małych rzeczy, bo nie było jak.

Przestrzeń jest potrzebna. 

Ale te monstrancje to zrobiłam w roku 2016/2017 jako wotum.

Czy każda słoma się nadaje? Czy może być owies?

Owsiana słoma bardzo dobrze się nadaje na te rzeczy prasowane, bo ona jest taka złota, słoneczna. Jak się ją wyprasuje, to pięknie wygląda. Ciężko tę słomę uzyskać teraz, bo kombajny koszą, a to trzeba samemu delikatnie zrywać. Na przykład jak się zerwie wcześniej, wtedy ona taka biała się zrobi, taka ładna. Jak już ma kłosy, to już jest za późno, to już się kruszy. Do wieńców to tak samo trzeba wcześniej zrywać. Słomy mam jeszcze na dwie monstrancje.

I w tym roku będzie Pani robić jeszcze jedną?

Zrobię. Nie wiem, gdzie ją dam, na jakie święto, ale zrobię. Będę robiła w tym roku, dlatego że od neurologa mam takie zadanie, żeby rękoma ćwiczyć. Staram się więc robić, co umiem. Różyczki mi tak bardzo ładnie wychodzą.

monstrancja Teresy Nosal

Pani Tereso, a czy do monstrancji przygotowuje Pani najpierw jakiś stelaż?

Najpierw wycinam sobie model z tektury. Narysuję na papierze, a potem z papieru odrysuję na dyktę i tam potem są dwie warstwy. Potem biorę dwie listewki na krzyż, dwie dykty składam razem i oklejam najpierw płótnem. Potem daję albo same kwiatki, albo idzie na to prasowana słomka, ale płótno przede wszystkim. Ona (monstrancja) nie jest na tej tekturze robiona. Ale z dykty po prostu robię sobie model. Teraz ten ostatni mi wyszedł ładny.

Ten z 2018 roku?

Tak, ten mi wyszedł najładniejszy. No ale te z kłosami, które robiłam wcześniej na europejski konkurs, to tam były kłosy pszenicy. To są kwiatki, wkoło to jest wszystko słomka, i trochę słomka w środku. I przód i tył jest zrobiony tak samo.

Tutaj szybki żadnej nie ma?

To jest białe płótno, to wkoło to jest koronka zrobiona ze słomki.

A to są suszone kwiatki wkoło?

Tak, wszystko suszone kwiatki. W każdym bądź razie różnie, bo tam inne kwiatki są, ale też tylko z kłosów są robione. A to jest z prasowanej słomki zrobione.

wieniec dożynkowy ze słomy

Ile trwa zrobienie monstrancji lub wieńca dożynkowego ze słomy?

Jak długo robi się taką monstrancję?

Trudno powiedzieć, czasem i w tydzień miałam gotową.

Czyli dobry tydzień.

No, ale to już jak mam przygotowane rzeczy. Czasem potrzebuję pomocy, bo jak ja ten model sobie wykroję z dykty, podkładam gąbkę taką do kwiatów. To jest podwyższone, listwa jest tam przymocowana, w tę gąbkę wbita jest. Ale jeszcze potem, jak ja już tę dyktę przyłożę, żeby to ubierać w kwiatki, to mi syn przykręci ją od spodu najpierw.  Wkoło wykończona jest koronką przymocowaną na śrubki, bo to na klej by się nie trzymało. To tyle pomocy potrzebuję zawsze.

Żeby tę podstawę zrobić?

Tak, a jak już jest to zrobione, to dopiero ten postument robię, na końcu wykańczam.

A te słomki klejem na gorąco Pani przykleja ?

Nie, takim stolarskim klejem. Różne kleje są potrzebne, bo tym na ciepło niektóre kwiatki przyklejam, żeby one mi nie spadały. Ręce poparzone nieraz mam, bo w rękawiczkach to nie idzie robić.

Pani Tereso, wróćmy jeszcze do tego wieńca dożynkowego. Długo się go robi?

To też trudno powiedzieć. Nieraz trzeba w dzień zrobić. Wtedy jest taki artystyczny nieład.

Ale Pani lubi precyzje, lubi Pani, żeby było ładnie ułożone, wszystko dobrze zrobione?

Tak, nieraz nie wyjdzie i nie da rady odkleić, czasem gdzieś tam brakowało kwiatka. Jak mieszkałam w małym pokoiku, to robiłam raz wieniec na Podlasie. To było naprawdę trudne. Bo w małym pomieszczeniu stoi karton na kartonie i potem nie wiesz, w którym kartonie masz tam te wszystkie rzeczy. Bo jakbyś poukładała sobie  wkoło, no to inaczej się robi. Jak zaczynam robić, to jestem w swoim żywiole.

No i to jest najważniejsze, Pani Tereso. To jest pasja, kiedy projekt pochłania w całości.

Tak, mogłabym to robić, ale nie ma tego towaru, bo naprawdę nie ma tego zboża, nie wiem, gdzie to teraz rośnie w okolicy…

słomiany wieniec dożynkowy

Wieniec dożynkowy ze słomy z obrotową kulą ziemską

Pani Tereso, proszę opowiedzieć nam o tym wieńcu dożynkowym z tą kulą ziemską i z flagą Unii Europejskiej, bo on jest naprawdę niesamowity i niepowtarzalny.

Niespotykany, bo nikt tego nie robił.

Skąd pomysł?

Byłam na pielgrzymce w Łagiewnikach i tam przed ołtarzem taka kula jest. I jak przyjechałam do domu, to powiedziałam, że ja taki wieniec zrobię! Do Orwatowa to robiłam… Nie, do Swarzędza. I przywieźli mi ten stelaż. To był taki duży stół i sam stelaż był ładny, ale ja musiałam go zbożem obłożyć. Takie rzeczy to najpierw materiałem się owija, a potem na ten materiał przylepia się te kłosy czy kwiatki, czy coś takiego. A z kulą to było tak, że pojechałam na działki i tam taki pan mi wyciął tę kulę. Wyciął mi taką dużą i potem musiałam taką dużą robić, ale ona pasowała do tego stelaża! Jakby mniejsza była, to by nie pasowała. Mapę miałam małą, więc powiększyłam ją na większą i te kłosy tak dobrałam, jak w tej mapie. Tam była kula ziemska, a na dole ta kula obracała się.

Ach, ona była ruchoma?!

Tak, ona się obracała, cała była ruchoma. To brat mi zrobił jeszcze. Były równe kule, przecięte na pół, jedna w drugą tak weszła… i były te boki. A te boki czworoboki były puste i trzeba je było wypełnić. Wypchałam to właśnie gazetami, owinęłam ładnie materiałem. A ile to pracy kosztowało, żeby to zawinąć! W środku był ten metalowy drążek. Także jak ja to wszystko poubierałam, to ona się obracała. Stół na początku mi nie wyszedł, bo chciałam przedobrzyć i go polakierowałam. Myślałam, że on będzie ciemny, a on mi zbladł. Na błędach się człowiek uczy. Musiałam na nowo wtedy pomalować, na niebiesko to wtedy pomalowałam. No a te gwiazdki ja zrobiłam. One nie z papieru, musiałam wyciąć je z tektury, a na nie przykleić płócienko, i dopiero wtedy mogłam słomkę przykleić. Może była inna technika, ale ja zrobiłam swoją. Równe gwiazdki nawet powycinałam, nawet nie wiedziałam ile, tylko do bratanicy poszłam, żeby ona mi tę flagę pokazała, jak wygląda, bo nawet nie miałam tej flagi. No ale to był dobry pomysł, bo to potem podziękowania nawet były. A jak przyszli oglądać, jak ja to zrobiłam, to mi powiedzieli, że chyba 3000 dostanę za tę pracę. Ja umiem robić, a nie umiem się ocenić. Ci, co wiedzieli, że robię, to mi zaraz liczyli, ile to ja zarobię na tym. A ja zawsze liczyłam, żeby mi za kwiaty się wróciło i żebym na węgiel miała.

wieniec ze słomy z kulą ziemską Teresy Nosal

Wracając jeszcze do tej kuli – to te kontynenty, tę wodę to też pani ze zboża robiła?

Kulę owinęłam płótnem i na to płótno albo przyklejałam, albo normalnie – jak się robi girlandy – grubym sznurem tam przeciągałam.

Na zdjęciu wygląda jakby farbką pomalowana tylko była na tym płótnie, a tam jest słoma przyklejona?

Na tę kulę są przyklejone kłosy, które są farbowane na niebiesko. Te wszystkie kolorowe elementy na kuli są pofarbowane. Czerwone i kolor to była kukurydza pomalowana. Różne rzeczy były poprzyklejane, suche kwiatki, zatrwian i owoce. A nie… kula ziemska… To tam nie było żadnego owocu. Na dole była flaga europejska, więc na dole nie trzeba było żadnego owocu. Kula się obracała jak kula ziemska. Kula ziemska była oklejona materiałem, pięciolitrowy baniak potrzebny był na tę kulę, żeby te kłosy i flagę poprzyklejać, bo przecież była tak duża jak stół.

Tam w narożnikach są jeszcze stroiki.

Są stroiki żywe. To, co żywe, jest w szwamkach, więc tam są i kwiaty, i zboża. Każdy wieniec powinien mieć siedem rodzajów zboża. W tej kuli były te wszystkie rodzaje kłosów, bo tam było proso, len, owies, jęczmień, pszenica. Owies ma takie fajne kłosy z wąsami, ale teraz jest jeszcze pszenżyto takie ładne z wąsami. Jeden wieniec z pszenżyta robiłam, to on sam był taki ładny bez kwiatków. Był nawet w gazecie w Czerwonaku. Bo jak zaczynałam robić, to przyjechali mi zdjęcie zrobić. Było pokazane w gazetce, jak ja pracuję. Byłam ja i ten wieniec taki jeszcze nieskończony. Ale nawet taki nieskończony sam w sobie był ładny. Jak skończyłam robić kulę, to się rozpłakałam. Z radości, że mi się udało.

Pomimo tylu niepowodzeń na początku…

No tak, najpierw zaczęłam robić i nie wychodziło, to musiałam inaczej pomyśleć. Sama do tego doszłam, nikt mi nie podpowiedział. To nie z żadnego rysunku, tylko z głowy. I tak całe życie robię.

zbieranie słomy na wieniec dożynkowy

Wieńce dożynkowe ze słomy wymagają cierpliwości i wyobraźni

Pani Tereso, a uczyła Pani kogoś wykonywania tych wieńców dożynkowych albo monstrancji? Czy ktoś chciał się nauczyć?

Nie, nie było nikogo. O, pokazywałam tylko, jak się robi te ze słomki warkocze. Ale więcej nie. To trzeba mieć cierpliwość, a ludzie nie mają cierpliwości. A oprócz cierpliwości trzeba lubić i robić to z sercem. A jak ktoś nie lubi i robi bez serca, to zrobi po prostu z jakiegoś obrazka.

A Pani wszystko plecie z wyobraźni, każdy model, wzór!

Kiedyś w Kicinie kupili księdzu na Komunię na Boże Ciało taką piękną monstrancję. Popatrzyłam, przyszłam do domu i zaraz wzór zrobiłam tej monstrancji. Bo to wszystko z dykty jest wycinane, ten krzyż jest wycinany, a później na to przykleja się kłosy. A tu te promienie to też jest słomka, a słomka dlatego jest taka, bo ona jest z żyta albo z pszenżyta.

wieniec ze słomy autorstwa Teresy Nosal

Pani Tereso, a te promienie to są ze słomki prasowanej?

Nie, to jest okrągła, a wkoło jest prasowana słomka. A na tę słomkę kwiatki dopiero, a na to ten warkocz ze słomy. Ten tu jest trochę krzywy, ale wyszedł, jak wyszedł. Jak już przylepiony zostanie, to już nie da rady poprawić.

Trochę za blisko?

Tak, trochę w głąb powinien być bardziej wciągnięty. I ja mam świadomość tych usterek.

No tak, Pani robiła, to Pani wie, na co zwrócić uwagę. Dla mnie jest idealna.

Ja na to patrzę inaczej. To jest taka praca, jak to mówią, niezapłacona. Ale jak ktoś ją lubi, to będzie ją robił. To nie jest praca dla takiego, co nie lubi, bo nie wiedziałby, za co się wziąć.

Pasja po prostu.

Ile razy trzeba było poprawiać, a nawet od początku robić! Bo jak jedna wyszła krzywo albo druga, to już nie szło ich złączyć czy poprawić. Trzeba było robić od nowa.

Poza pracą ze słomą to jakim rękodziełem się jeszcze Pani zajmuje? Co pani jeszcze robi?

Kwiatki z krepiny, różne stroiki na święta, choinki z orzechów, z szyszek, koszyczki z butelek, koszyczki z baloników. Tylko nie ma mi teraz kto nadmuchać! W tym roku nie robiłam, ale zawsze robię na Wielkanoc kureczki różne, osłonki na jajka, na święta krasnale, skrzaty na szyszkach.

To już było ostatnie pytanie, dziękuję bardzo za wywiad.

Teresa Nosal