Nauka języka w domu, czyli tajna broń w komunikacji
Rozmowa z Kasią Krasucką, czyli o nauce języka w domu
Czy zdarzyło Ci się kiedyś pojechać “za granicę” i zapomnieć przysłowiowego języka w gębie w całkiem trywialnej, codziennej sytuacji? Ja takie doświadczenia mam za sobą.
Otóż studiując filologię angielską, postanowiłam wyjechać do Anglii jako au pair na wakacje. Byłam pewna siebie, znałam przecież mnóstwo fancy words, czemu miałabym nie potrafić dogadać się z dziećmi (?). Problemy zaczęły się, gdy rodzina, u której pracowałam, poprosiła mnie o ugotowanie polskiego dania. Poszłam więc do sklepu i… nie wiedziałam, jak poprosić o koperek! Dotarło wtedy do mnie, że w szkole nie jesteśmy uczeni żywego języka – uczymy się mnóstwa słówek, regułek gramatycznych, ale nie uczymy się komunikacji.
Dlatego dziś chcę Ci przedstawić bliżej Kasię Krasucką, jej filozofię nauczania i drogę do miejsca, w którym się obecnie znajduje. Kasia to moja przyjaciółka zprogramu SOMBA >>, a także jedyna w swoim rodzaju motywująca nauczycielka języka angielskiego i duńskiego. Jednym słowem (a raczej dwoma) – kobieta petarda. Ponieważ podcast Oplotki to rozmowy o biznesie przy rękodziele, niech opowieść Kasi będzie dla Ciebie inspiracją na Twojej drodze do własnej firmy…
Jak to się wszystko zaczęło?
Wyjeżdżając z Polski do Anglii, miałam tytuł mgr filologii angielskiej i doświadczenie w nauczaniu. Tam, zastanawiając się, co robić dalej i nie chcąc popaść w rutynę, zaczęłam rozwijać swoją pasję, jaką były tłumaczenia. Ukończyłam kolejne studia – tym razem z tłumaczeń ustnych i pisemnych – i wpadłam w wir pracy. Pracowałam dniami i nocami w różnych miejscach – na posterunku policji, w opiece społecznej, gdzie tylko się dało. W końcu po 10 latach w Anglii, roku rozmyślań, setkach nieprzespanych nocy i tuż po tym, jak uzyskałam obywatelstwo brytyjskie, postanowiłam podjąć wyzwanie i… wyjechać do Danii, nie znając zupełnie języka duńskiego. Dałam sobie 2 lata: pomyślałam, że jeśli w ciągu dwóch lat będę w stanie usamodzielnić się finansowo na terenie Danii – zostanę tam na dłużej, jeśli nie – wrócę na wyspy. No i cóż – mieszkam tu już 4 lata i nie tylko tłumaczę z duńskiego, ale też go nauczam.
Duński w 1 rok. To jest możliwe!
Języka nauczyłam się w 1 rok, w czym bardzo pomogło mi doświadczenie z wcześniejszej pracy tłumacza i mojego pobytu w Anglii. Miałam świadomość tego, na czym należy się skupić. To nie wszystkie czasy gramatyczne i setki słówek, ale zwroty i wyrażenia, które pomagają funkcjonować i komunikować się na co dzień w zwykłych sytuacjach. Taką metodę nauki stosuję również w przypadku moich uczniów.
Gdy przyjechałam do Anglii, zdałam sobie sprawę z tego, że wszystko jest nie tak, jak sobie wyobrażałam: akcent nie ten, wymowa pozostawia dużo do życzenia, wielu wyrazów nie znam. A przecież przed wyjazdem uczyłam angielskiego nawet w szkole! Mój wyuczony język był szkolny, zupełnie martwy i nieprzydatny, mimo że szlifowałam go dobrych kilka lat.
Gdy podjęłam pracę tłumacza języka duńskiego w Danii, dla wielu osób było sprawą dość kontrowersyjną to, że po roku nauki od podstaw jestem w stanie zawodowo tłumaczyć. Jak to możliwe, dziwili się, że to, co zajęło mi niegdyś ponad dekadę i to z językiem łatwiejszym niż duński, teraz osiągnęłam w rok?
Odpowiedź jest prosta – byłam w tym języku cała zanurzona, otaczał mnie z każdej strony. Żyłam nim, a on żył razem ze mną. Telewizja, wiadomości, radio, ludzie w kawiarni i na ulicy – to było moje źródło. Uświadomiłam sobie wówczas, że nauka języka wcale nie musi trwać wieki! I że wcale nie trzeba mieć talentu do języków, żeby to osiągnąć. Istotnym elementem w tej układance jest motywacja.
Świetna motywacja połączona z procesem nauki – to jest klucz do sukcesu.
Trzeba się tylko odważyć.
Jaka jest moja metoda na naukę języka?
Sama opracowuję swój materiał od podstaw. Nie korzystam z żadnych innych podręczników czy pomocy naukowych. Wykorzystuję moją wiedzę i doświadczenie jako tłumacz, jako uczeń i jako student filologii.
Skupiam się na zwrotach i wyrażeniach, które naprawdę wykorzystywane są na co dzień w środowisku duńskim. To bardzo pomaga i znacząco przyspiesza proces nauki.
Zrozumienie języka na poziomie podstawowym, czy też umiejętność dogadania się – chociażby w sklepie – rozbudza w nas ochotę na więcej. Zyskujemy motywację do dalszej nauki.
Kasia i reszta świata, czyli jak przebiega nauka języka w domu
To było marzenie, które zrodziło się w mojej głowie dawno temu – marzenie, żeby móc pracować on-line. Ponieważ pasjonuję się również psychologią od ponad 10 lat, chciałam połączyć nauczanie języków z pewnymi metodami i technikami coachingowymi. Bo nauka języka w domu to trochę taka walka psychologiczna – z naszym własnym umysłem i słabościami. Jeśli mamy niskie poczucie własnej wartości, łatwiej się nam poddać – zarówno w życiu, jak i w nauce. Pracując jako mentor “stacjonarnie”, zdałam sobie sprawę, że moje możliwości są bardzo ograniczone – a przecież na świecie jest mnóstwo osób, którym mogłabym pomóc! Na początku nie do końca wiedziałam, jak to wszystko ugryźć od strony technicznej, ale przystąpienie do programu SOMBA bardzo mi pomogło i w styczniu wreszcie wystrzeliłam z tymi pomysłami, które kłębiły się w mojej głowie od kilku lat. Mogę teraz wprowadzać je w życie i pomagać wielu osobom. To dla mnie wspaniałe doświadczenie.
Biznes to relacja człowiek-człowiek. Jeśli zapomnimy o misji, o dawaniu czegoś od siebie – to nic z tego biznesu nie będzie.
Dla mnie motorem do rozwijania swojego biznesu jest chęć pomocy ludziom – żeby mogli swobodnie komunikować się w danym kraju. Powiem nieskromnie: jestem dobra w tym, co robię, bo dla mnie nie jest najważniejsze, żeby odhaczać zadania. Dla mnie celem jest nauczyć. Chcę, żeby moi uczniowie poczuli wolność, żeby mogli być sobą, żeby mogli swobodnie wyrażać siebie i swoje myśli w danym języku.
Wyjeżdżając z Polski, miałam niskie poczucie własnej wartości – w uszach wciąż huczało mi: “nie dasz rady, nie dasz rady, nie dasz rady”. Mieszkając w Anglii, robiłam wszystko, żeby się tego pozbyć. Zaczęłam otaczać się odpowiednimi ludźmi. Ludźmi, którzy mówili, że dam radę. Obiecałam sobie, że gdy tylko wyjdę z tego toksycznego myślenia, pomogę w tym innym. Chcę widzieć, jak ludzie odbudowują swoje poczucie wartości.
Nauka języka w domu, ale w grupie, wyzwala energię
Uczestnicy moich kursów otrzymują regularnie lekcje wideo, pomoce dydaktyczne i zeszyty ćwiczeń. Mają też swoją zamkniętą grupę na FB. Nawzajem się motywują, dopingują i napędzają. Wyzwala się niesamowita energia i dzieją się cuda, a nauka języka w domu przestaje być problemem. Osoby, które nigdy w życiu nie rozmawiały z duńczykami, po 4-tygodniowym kursie są w stanie przeprowadzić z nimi sensowne dialogi!
Nie bój się błądzić. Błąd to lekcja, która pozwala się rozwijać
Chwalę błędy. Błędy to dla mnie stopnie drabiny, po której wspinamy się w górę. Zrobiłeś błąd? Świetnie! Szlifujesz go i idziesz dalej. Błędy mogą być naprawdę konstruktywne i mogą nas pchać do przodu, a nie zatrzymywać. Dotyczy to każdej dziedziny życia.
Dużo czasu zajęła mi nauka przyznawania się do błędów. Poczułam wolność, gdy się tego nauczyłam. To otwiera ludzi na Ciebie. Wszystkich do tego zachęcam – przyznawajmy się do błędów i nie bójmy się ich popełniać.
Rozmowa z Kasią Krasucką
Serdecznie zapraszam Cię do wysłuchania całej rozmowy z Kasią:
Kasię znajdziesz na jej stronie na facebooku>>
Podcasty, których warto posłuchać:
- Dress code freelancera >>
- Jak nie zwariować jako mama przedsiębiorca >>
- Jak uczyć tańca przez internet >>
Artykuły, które warto przeczytać:
- Zarażajmy się czymś pozytywnym >>
- Oplotki – patent na język >>
- Podcasty, których słucham >>
- Moje, a może też Twoje, dziwactwa >>
A jak uczyć się na błędach?
Piszę o tym więcej w mojej książce.
Już nie mogę się doczekać, aby zaprosić Cię do podglądania drogi, która pomogła mi odkryć, dlaczego w OPLOTKI nie chcę cenowego wyścigu do dna. Wolę prześciganie samej siebie w serwowaniu cennej refleksji dla twórczyń i twórców rękodzieła.
Już niedługo podzielę się z Tobą jej treścią …tutaj znajdziesz szczegóły: książka Oplotki.