Nierejestrowana działalność gospodarcza – często w oplotkowej skrzynce pojawiają się pytania związane z tym zagadnieniem. Wiadomo! Prawno – księgowe wymagania często nie są zbyt zrozumiałe dla zwykłych ludzi. Dlatego poprosiłyśmy o pomoc Justynę Broniecką, aby rozwiała część wątpliwości.
Zapraszamy do lektury wpisu autorstwa Justyny.
Świat rękodzieła oferuje nie tylko satysfakcję tworzenia pięknych przedmiotów, ale także szansę na zarabianie. Czy wiesz, że istnieje sposób, aby legalnie zarabiać na swoich pasjach bez konieczności zakładania firmy? Nierejestrowana działalność gospodarcza (NDG) to opcja, którą warto rozważyć, jeśli chcesz przekształcić swoje rękodzielnicze umiejętności w źródło dochodu.
Jak zacząć legalnie zarabiać bez firmy w rękodziele
Rękodzieło stało się dziedziną o rosnącej popularności, a wiele osób odkrywa, że ich wyjątkowe umiejętności mogą przynosić realny zysk. Nierejestrowana działalność gospodarcza umożliwia legalne rozpoczęcie tego procesu bez konieczności zakładania oficjalnej firmy. Aby zacząć:
Określ swoją niszę: Zastanów się, w jakiej dziedzinie rękodzielniczej jesteś najlepszy. Czy to biżuteria, ceramika, haftowanie czy coś zupełnie innego? Znalezienie swojej niszy pomoże ci skupić się na konkretnych produktach.
Przygotuj ofertę: Wybierz produkty, które chciałbyś sprzedawać. Mogą to być unikatowe ozdoby, dekoracje czy praktyczne przedmioty. Upewnij się, że są one dobrze wykonane i spełniają oczekiwania klientów.
Określ cenę: Dokładnie oblicz koszty produkcji oraz uwzględnij swoją pracę. To pomoże ci ustalić atrakcyjną cenę, która zarówno pokryje koszty, jak i przyniesie zysk.
Promocja: Załóż konto na platformach społecznościowych lub twórz własną stronę internetową, na której pokażesz swoje produkty. Dzięki tym narzędziom możesz dotrzeć do potencjalnych klientów.
Zysk. Rozliczaj swoje przychody za pomocą NDG bez konieczności rejestracji firmy.
Jakie są zasady korzystania z NDG
Nierejestrowana działalność gospodarcza jest legalna, ale istnieją pewne zasady, których należy przestrzegać. Główną zasadą jest to, że osoba prowadząca taką działalność nie jest przedsiębiorcą w rozumieniu prawa. Oznacza to, że nie ma prawa do korzystania z ochrony przysługującej przedsiębiorcom, takiej jak ubezpieczenie społeczne czy wynagrodzenie z tytułu urlopu.
Spełnienie dwóch warunków jest kluczowe, aby móc skorzystać z nierejestrowanej działalności gospodarczej (NDG). Pierwszym z nich jest utrzymanie swojego przychodu poniżej ustalonego minimum. Obecnie ta granica wynosi 75% minimalnego wynagrodzenia. W drugiej połowie roku 2023 minimalna płaca kształtuje się na poziomie 3600 złotych, więc Twoje dochody nie mogą przekroczyć kwoty 2700 złotych. W miarę wzrostu płacy minimalnej, wzrośnie również próg dochodów. Drugi warunek dotyczy historii działalności – jeśli nigdy wcześniej nie prowadziłeś działalności gospodarczej, albo prowadziłeś, to od zamknięcia tej działalności powinno minąć przynajmniej 60 miesięcy (czyli 5 lat).
Jeżeli spełniasz te dwa warunki, nic nie stoi na przeszkodzie, abyś rozpoczęł swoją przygodę z NDG.
Czy można rozliczać koszty w NDG
Tak, korzystając z NDG, możesz rozliczać pewne koszty związane z twoją rękodzielniczą działalnością. Mogą to być koszty materiałów, narzędzi, opakowań czy koszty promocji. Pamiętaj, że zachowanie dokładnej ewidencji jest kluczowe dla prawidłowego rozliczenia się z fiskusem.
Pamiętaj jednak o prowadzeniu dokładnych zapisów, aby móc odpowiednio rozliczyć się z fiskusem. Poprzez dokładny zapis mamy na myśli potwierdzenie poniesionego kosztu fakturą imienną. Bardzo ważne jest to, że w przypadku ewentualnej kontroli Twoimi kosztami mogą być zakupy, co do których nie ma żadnych wątpliwości, że są Twoje. Dlatego potrzebna jest faktura imienna, a nie zwykły paragon.
W przypadku rękodzieła typowymi kosztami są: zakup materiałów, półproduktów, koszty reklamy, koszty domeny, czy utrzymania sklepu internetowego. Ale również koszty szkoleń, czy książek branżowych.
Jak się rozliczyć z NDG
Rozliczanie z NDG jest mniej formalne niż w przypadku tradycyjnej firmy, jednak nadal wymaga odpowiedniej dbałości. Skorzystaj z formularzy podatkowych przeznaczonych dla osób prowadzących nierejestrowaną działalność gospodarczą. W nich uwzględnisz swoje przychody oraz koszty, a także zapłacisz podatek dochodowy.
Rozliczenie z nierejestrowanej działalności gospodarczej odbywa się rocznie na PIT 36. Wpisujesz do niego swoje przychody oraz koszty związane z NDG. Ważne jest to, że w trakcie roku nie opłacasz żadnych zaliczek na podatek PIT. Twoim obowiązkiem jest prowadzenie ewidencji przychodów i kosztów np. w excelu. Na koniec roku sumujesz je i wpisujesz do odpowiednich pozycji na PIT-36, który należy złożyć do końca kwietnia za rok poprzedni i wtedy też należy opłacić należny podatek. NDG rozliczamy wg progów podatkowych, a tym samym dochody do 120 tys rocznie będą miały podatek 12%, nadwyżka będzie podlegała pod podatek 32%.
Nierejestrowana działalność gospodarcza to doskonała opcja dla pasjonatów rękodzieła, którzy chcą legalnie zarabiać na swoich umiejętnościach. Przy odpowiednich zasadach i rozsądnym podejściu możesz przekształcić swoje pasje w źródło dodatkowego dochodu. Pamiętaj jednak, że mimo mniej formalnej natury NDG, zasady uczciwości, jakości i prawa zawsze powinny być na pierwszym miejscu.
Justyna Broniecka
Przedsiębiorca, menadżer. Od prawie 10 lat właścicielka i twarz marki ZUS to nie MUS. Jej misją jest edukacja i uświadamianie klientów odnośnie systemu podatkowego Chce, aby przedsiębiorcy wiedzieli jakie są możliwości oraz z czym wiążą się poszczególne wybory. Przeszkoliła ponad 5 tys osób. Jest często zapraszana na konferencje, wykładowca w szkołach wyższych. Jej szkolenia i wystąpienia oceniane są jako praktyczne, użyteczne i ciekawe. Fanka logicznego myślenia oraz ułatwiania sobie życia.
Od prawie 10 lat członek międzynarodowej organizacji Toastmasters, gdzie doskonali swoje umiejętności przemawiania publicznego oraz zarządzania. Otrzymała tam najwyższy tytuł DTM (Distinguished Toastmaster). Prywatnie pasjonatka podróży, szczególnie do Afryki.
Jeżeli już wiesz, że nierejestrowana działalność gospodarcza może się sprawdzić w Twoim przypadku, ale potrzebujesz dodatkowego wsparcia skorzystaj ze specjalnie przygotowanego poradnika, który raz na zawsze rozprawi się z wszelkimi pytaniami i niejasnościami.
Poradnik Nierejestrowana działalność gospodarcza to książka przygotowana dla tych, którzy m.in. szukają sposobu na legalne rozliczenie dodatkowych przychodów poza swoją normalną pracą, czy okresem bycia na urlopie macierzyńskim/wychowawczym.
Dzięki niemu:
nauczysz się właściwie rozliczać przychody i koszty za pomocą NDG,
dowiesz się, jakie formalności będą dla Ciebie obowiązkowe,
dowiesz się, jak łączyć inne źródła przychodów z NDG,
otrzymasz wzór formatek i niezbędnych dokumentów do prowadzenia NDG.
A tak mówi o nim Agnieszka Gaczkowska:
„Z przyjemnością przeczytałam książkę o działalności nierejestrowanej. Napisana dostępnym językiem, w bardzo przejrzysty sposób wyjaśnia, co to działalność nierejestrowana, kto może z niej skorzystać i na co uważać podczas jej prowadzenia. Takiej pozycji od dawna brakowało na rynku. Najbardziej doceniam praktyczne przykłady, które w bardzo jasny sposób pokazują działanie przepisów dotyczących działalności nierejestrowanej w praktyce. Świetnie pokazany przegląd najpopularniejszych branż, które z tego rozwiązania fiskalno-prawnego mogą skorzystać. Strzałem w dziesiątkę są krótkie, ale treściwe rozdziały będące odpowiedziami na konkretne pytania. Oczywiście cieszę się, że będę ją mogła polecać klientom, z którymi pracuję nad fundamentami biznesu handmade.”
https://oplotki.pl/wp-content/uploads/2023/09/Jak-wykorzystac-ndg-w-rekodziele.jpg4101210Ania - Zespół Oplotkihttps://oplotki.pl/wp-content/uploads/2021/01/logo-oplotki.pngAnia - Zespół Oplotki2023-09-07 18:07:432023-09-12 09:19:21Jak wykorzystać nierejestrowaną działalność w rękodziele?
Wielki projekt – konferencja on-line dla rękodzieła – czyli przesuwamy granice tego, co możliwe w handmade…
EDIT:
Druga edycja konferencji online Handmade Biz Summit już we wrześniu 2023. Jeżeli rękodzieło to Twoje życie – również to biznesowe – i chcesz wiedzieć jak ulepszać i usprawniać swoje działania, by to co robisz, to co kochasz dawało satysfakcję Tobie i Twoim klientom, nie możesz przegapić tego wydarzenia.
Tak jak w zeszłym roku materiały konferencji będą dostępne bezpłatnie w trakcie jej trwania, będzie można również wykupić do nich dostęp. O wszystkich szczegółach będziemy informować na bieżąco.
Akademia Rękodzielnika jest dla Ciebie, jeżeli chcesz wznieść swój rękodzielniczy biznes na wyższy poziom. Mastermind– jeżeli chcesz zanurzyć się w biznesowe dyskusje na wyższym poziomie i dzięki temu wprowadzać innowacje, ambitne projekty i diametralne zmiany w Twojej dotychczasowej biznesowej działalności.
Koniecznie kliknij guzik poniżej i zapisz się na listę osób zainteresowanych Konferencją Handamde Biz Summit 2023:
Tu sprawdzisz jak będzie wyglądać tegoroczny harmonogram:
Jeżeli już wiesz, że to coś, co zdecydowanie pomoże na ścieżce rozwoju Twojego biznesu handmade (lub innego) to koniecznie zapisz się na listę powyżej. Wszytskie materiały konferencji dostępne są bezpłatnie podczas trwania konferencji.
Możesz również od razu skorzystać z opcji VIP – czyli dostępu do materiałów konferencyjnych do końca sierpnia przyszłego roku – bez pośpiechu, w dowolnym czasie i miejscu – wszystko zebrane na wygodnej platformie, plus pogłębienie wiedzy w formie dodatkowych spotkań na żywo, podczas których będziemy omawiać zagadnienia, które wskażą posiadacze biletów VIP.
Od 1.09.2023 ruszyła przedsprzedaż, która gwarantuje najniższą cenę – 197 zł.
Wraz ze startem konferecji cena pójdzie w górę, a potem znów po jej zakończeniu.
Marianna jest absolwentką Akademii Rękodzielnika i z powodzeniem prowadziła warsztaty rekodzielnicze online w naszych progach. Stworzyła również kurs online o technice, która jest jej najbliższa. Jest inżynierem technologii drewna, ale przede wszystkim rękodzielniczką, niemal od urodzenia. Z pasji uczy wypalania na drewnie i stolarki.
Błażej, co ty pleciesz? To pytanie, z pozoru niegrzeczne, jednak trafia w rodzaj pasji, której oddaje się bohater tego tekstu. Co więcej, jest jego znakiem rozpoznawczym – nazwą całego przedsięwzięcia. Błażej reprezentuje string art, czyli sztukę tworzenia obrazów z… nici. A gdyby komuś przyszła do głowy wątpliwość, że być może nić nie jest typowo męskim atrybutem, niech najpierw wbije 5000 gwoździków, pilnując odstępów i wysokości. Tyle właśnie zużył do stworzenia dotychczas największego dzieła – mapy świata o wymiarach 1,25×2,50m. Tworzył go przez trzy miesiące, a obraz wisi teraz w jednym z najwyższych wieżowców stolicy.
Artystka i edukatora. Stworzyła Sztukę Resetu dla zapracowanych kobiet. Prowadzi regenerujące plastyczne kursy online i warsztaty dla początkujących. Pokazuje, jak tworzyć przy własnym biurku „Rysunkowe Kapsuły Mocy” i jak przy użyciu najprostszych narzędzi wyhamować w codziennym pędzie i rozwijać plastyczną praktykę mindfulness. Motywuje do stawiania pierwszych kroków w rysunku abstrakcyjnym, akwareli i kolażu, do zabawy i do eksperymentów. Z wykształcenia prawniczka, w „poprzednim życiu” wiele lat przepracowała w bankach i instytucjach kultury. Kocha design, klimaty vintage i zwierzaki domowe 🙂
Z pasji i wykształcenia jest projektantką ubioru i menadżerką. Od 15 lat pracuje w branży mody odpowiedzialnej. Jest współtwórczynią programu rozwojowego dla kobiet – IdedoSiebie.pl, autorką książek, artykułów i krusów o tworzeniu stylu spójnego z osobowością i zasadami zero-waste. Jest też szczęśliwą żoną i mamą dwójki kreatywnych nastolatków, a od kilku lat hafciarką. Kocha przedłużać życie ubrań i nadawać im osobisty charakter za pomocą kolorowych ściegów i wzorów.
Jest strategiem marki i biznesu online, autorką podręcznika Growth Hacking Framework, kursu Success Funnels i Growth Hacking Wideo 10x oraz 20 popularnych eBooków, które odniosły międzynarodowy sukces pod marką Hakerki Sukcesu. Pomaga kreatywnym osobom zbudować skalowalny biznes online oraz markę eksperta opartą na ich wiedzy i pasji. W ciągu roku od powstania marki Hakerki Sukcesu stworzyła społeczność ponad 75 000 osób, a w jej szkoleniach i bootcampach strategii i technik growth hacking wzięły dziesiątki tysięcy osób z ponad 53 krajów świata.
Od 2018 roku pomaga kobietom budować biznesy ich marzeń. Jako coach mindsetowy i strateg biznesowy wspiera kobiety sukcesu w pokonywaniu własnych słabości oraz odkryciu własnego JA. Jej zaplecze zawodowe to ponad 20 lat pracy w sektorze handlowym – pracowała w działach sprzedaży, marketingu, zakupów – oraz 15 lat w zarządzaniu zespołem. Współpracując z małymi rodzinnymi biznesami, jaki i dużymi międzynarodowymi korporacjami, wisienką na torcie było prowadzenie własnego sklepu odzieżowego OSHA oraz stworzenie marki odzieżowej pod tą samą nazwą w Galway, w Irlandii. Na co dzień jest mamą dwójki dzieci, żoną, córką, przyjaciółką, siostrą.
Reżyserka filmowa, matka, która od kilku lat uczy łatwego odpoczynku. Nauczycielka jogi nidry – jogi, którą praktykuje się na leżąco, pod kocem i można nawet zasnąć! Udowadnia, że każdy potrafi odpoczywać i że jest to proste. Marzy o rewolucji odpoczynku, bo wtedy nasz świat stanie się lepszy.
Freelancerka, która pomaga markom rozwijać się w sieci, proponuje kierunki rozwoju oraz pomaga stworzyć język komunikacji do klienta. Pracowała jako Brand Manager oraz Marketingowiec. Uwielbia podróże i pracuje nad rozwojem swojego biznesu.
Przedsiębiorca, menadżer. Od prawie 10 lat właścicielka i twarz marki ZUS to nie MUS. Jej misją jest edukacja i uświadamianie klientów odnośnie systemu podatkowego. Chce, aby przedsiębiorcy wiedzieli jakie są możliwości oraz z czym wiążą się poszczególne wybory. Przeszkoliła ponad 5 tys osób. Jest często zapraszana na konferencje, wykładowca w szkołach wyższych. Jej szkolenia i wystąpienia oceniane są jako praktyczne, użyteczne i ciekawe. Fanka logicznego myślenia oraz ułatwiania sobie życia. Od prawie 10 lat członek międzynarodowej organizacji Toastmasters, gdzie doskonali swoje umiejętności przemawiania publicznego oraz zarządzania. Otrzymała tam najwyższy tytuł DTM (Distinguished Toastmaster). Prywatnie pasjonatka podróży, szczególnie do Afryki.
Sislight czyli Magda i Marta – siostry wspólnie tworzące markę świec sojowych, które powstają w domowej manufakturze w Poznaniu. Ich produkty to najwyższej jakości świece wegańskie, wykonane z zaledwie 3 składników: 100% naturalnego wosku sojowego, certyfikowanych aromatów oraz bawełnianych knotów. 30 kompozycji zapachowych ukrytych w kolorowych słoiczkach z polskiej huty szkła sprawią, że naturalne świece zapachowe Sislight będą urokliwym dodatkiem wnętrza Twojego domu.
Od 2015 roku pomaga kobietom z całej Polski w realizacji ich interaktywnych marzeń i osiągnięciu niezależności finansowej na własnych zasadach. Przeszkoliła już ponad 50 000 Polek. Pokazuje im, jak stworzyć stronę WWW od podstaw, jak założyć sklep internetowy czy rozpocząć biznes online. Z sukcesem tworzy zaangażowaną społeczność Jesteśmy Interaktywne.
Laureatka w XII edycji konkursu Sukces Pisany Szminką Bizneswoman Roku w kategorii Przeciwdziałanie Wykluczeniu Cyfrowemu oraz LadyBusiness Awards w kategorii Przedsiębiorcza Kobieta to TY. Od 2018 roku w rankingu TOP20 wpływowych blogerów JasonHunt. Prelegentka i mówczyni na wielu branżowych wydarzeniach, m.in. I <3 Marketing czy Blog Conference Poznań, BusinessWoman Live.
Mentorka kobiecych biznesów online. Jej misją jest wspierać kreatywne i przedsiębiorcze kobiety w budowaniu zyskownego biznesu w sieci. Wierzy, że każda kobieta może zmonetyzować swoją wiedzę i talent w internecie, budując bezpieczeństwo finansowe, realizując swój potencjał i przestając wymieniać godziny pracy na pieniądze. Autorka książki „Superkobiety Onlajnu czyli jak się spełnić w biznesie (online)”, programów, w których uczy jak z sukcesem tworzyć ekspercką markę, produkty digitalowe i automatyzacje – m.in. Akademii Superkobiet Onlaju, oraz Grupowego Półrocznego Programu Mentoringowego Premium: Women’s Online Business Academy. Po tym, jak w czasie pandemii stanęła u progu zamknięcia swoich biznesów stacjonarnych i udało jej się tego uniknąć dzięki przychodom ze sprzedaży kursów online, zdecydowała się pomagać kobietom przejść tą sama ścieżkę, którą ona przeszła. W roku 2022 wygenerowała niemal milion złotych ze sprzedaży produktów digitalowych – a klientki będące w programach Karoliny idą w jej ślady. Zmienia świat dzieląc się swoją historią i wiedzą jak zbudować biznes online, który realnie sprzedaje to, co wiemy.
Właścicielka agencji reklamowej 13design oraz marki Zostań specką. Miłośniczka WordPressa i SEO. Magik od CSS i HTML-a. Na co dzień tworzy strony www, sklepy internetowe, blogi, landing pages oraz platformy kursowe. Dodatkowo prowadzi własnego bloga, bardzo aktywną grupę na Facebooku Zostań specką, a także konsultacje, webinary, szkolenia i warsztaty, na których to dzieli się wiedzą z zakresu tworzenia stron www.
Trenerka biznesu, strateżka komunikacji i mentorka marketingu interakcyjnego opartego na relacjach. Doradczyni rozwoju osobistego. Wspiera klientów w rozwoju firm, poprzez wykorzystanie ich unikalnej osobowości i potencjału. Pomaga budować inspirujące marki, a ich twórcom dbać o równowagę i wspierający mindset, by prowadzić #BiznesBliżejSiebie i nie spotkać się z wypaleniem. Masterka narzędzia do badania wewnętrznej motywacji Reiss Motivation Profile® i konsultantka badania kompetencji, zachowań i stylów komunikacji DISC D3.
Pomaga dobrać puzzle biznesu tak, aby tworzyły spójną całość z tym kim jesteś w swojej naturze. Korzysta z Human Design, aby pomóc Ci docenić swoją unikalność, stanąć w swojej mocy i zrzucić społeczne programy i powinności, które Cię blokują. Wierzy, że nie ma jednej recepty dobrej dla wszystkich a indywidualne podejście jest przyszłością i pomaga uniknąć wypalenia i kręcenia się wkółko. Wierzy, że biznes to coś więcej niż zarabianie pieniędzy i ma też dawać spełnienie na poziomie Duszy. W wolnych chwilach wycina i klei lub maluje tworząc własne kartki i pamiątki rodzinne handmade.
Mentorka i strateg biznesu online. Autorka ponad 60 mini-kursów, organizatorka wirtualnej konferencji online, w której 5 edycjach udział wzięło ponad 7000 osób. Założycielka Akademii Slow Business Online i podcastu o slow biznesie. Pomaga wrażliwym ekspertkom prowadzić spokojny i prosperujący biznes oparty na produktach cyfrowych, tak aby mogły pracować mniej, dbać o własną energię i zarabiać więcej, jednocześnie pomagając innym i realizując własną misję Prywatnie mama 2 nastolatków, żona Francuza. Mieszka w malowniczym mieście u podnóża Pirenejów.
Specjalistka od słów i marketingu, poliglotka. Uczy soloprenerki jak słowem otwierać portfele i szczypać za dusze klientów. Pracowała jako tłumaczka symultaniczna, konsultantka ds. mediów, naczelna kwartalnika, szefowa ds. PR’u i komunikacji w firmach takich jak UBS, Heineken, Philip Morris i konsultant ds. employer brandingu dla firm takich jak L’Oréal, Nestlé, Coca-Cola. Od listopada 2019 r., kiedy powstały Dwa Słowa, przeszkoliła ok. 5.000 osób (Content Flow Intro, Content Flow, Content Flow Maxi, Selling Flow, Szkoła Pisania dla Biznesu). Jej misją jest pomagać kobietom w pełni i autentycznie wyrażać siebie, oraz rozdmuchiwać ich kreatywność. Od kiedy zaczęła swój biznes w 2019 r. realizuje tę misję poprzez kursy, na których przedsiębiorczynie przełamują swoje blokady, rozpalają kreatywność i radość pisania.
Trenerka skutecznego zarządzania biznesem, menedżerka biznesu i menedżerka projektów. Wspiera przedsiębiorców w budowaniu biznesu opartego na solidnych fundamentach, pomaga układać procesy i wdrażać Asanę.
Pokazuje, że branża dodatków krawieckich i pasmanterii może mieć szerokie zastosowanie. Wspiera polski Handmade oraz rękodzieło na wielu płaszczyznach, nie tylko w odniesieniu do branży krawieckiej. Uważa, że firma to ludzie, z którymi razem tworzysz zespół i tylko wspólnie możesz osiągnąć sukces.
Magda i #teamustefana: zaopatrują sklepy, marki modowe, firmy w dodatki krawieckie i pasmanterię, prowadzą sprzedaż hurtową i detaliczną stacjonarnie w Poznaniu oraz online na terenie Polski i świata, pomagają w zatowarowaniu Twojej pasmanterii, współpracują z projektantami mody, producentami odzieży, markami modowymi, agencjami reklamowymi, szwalniami, krawcami, tapicerami, szkołami szycia etc., rękodzielnikom pomagają rozwijać pasję do Handmade’u oraz pokazują, że można prowadzić biznes w oparciu o rękodzieło (jeżeli masz pasję, którą chcesz się podzielić, uczysz rękodzieła, u nich możesz zorganizować warsztaty kreatywne z każdej dziedziny). Działają na polskim rynku ponad 33 lata jako drugie pokolenie rodzinnej firmy z tradycjami. Zapewniają fachową pomoc, obsługę oraz jakość oferowanych produktów i usług.
Od 20 lat nie rozstaje się z aparatem. Zaczynała od fotografowania własnych produktów na potrzeby aukcji internetowych i sklepu na Etsy. Dziś oferuje sesje produktowe kreatywnym i przedsiębiorczym kobietom,które tworzą świetne produkty, chcą pokazywać je światu, a przede wszystkim, skutecznie sprzedawać. Co więcej Agnieszka uwielbia przekonywać kobiety, że są fotogeniczne. W ramach sesji biznesowych fotografuje pełne pasji biznesmenki, freelancerki oraz influencerki, które pragną wykreować markę osobistą lub odświeżyć swój wizerunek w internecie.
Prawniczka z przedsiębiorczym zacięciem. Napędza ją praca z przedsiębiorczymi kobietami, które mimo strachu realizują pomysły i budują swoje biznesy marzeń. Na co dzień, w ramach Legalnie na onlajnie, wspiera przedsiębiorczynie internetowe (głównie kobiety), usuwając spod ich nóg kruczki prawne i odczarowując prawnicze bla bla bla… Edukuje, konsultuje, pisze i negocjuje umowy, przygotowuje regulaminy do sklepów internetowych, rejestruje znaki towarowe, ogarnia RODO, legalne mailingi i sprzedaż, a także prawa autorskie i konsumenckie. A czasem też… dodaje odwagi i trzyma za rękę. Ma z tego ogromną radość i satysfakcję. Pomagając właścicielkom małych biznesów online, sama ładuje baterie.
Pomaga swoim klientom zarabiać na ich eBOOKach i książkach. Stworzyła księgarnię eBOOKnijTO.com.pl, by promować autorów i ich eBOOKi. Wspiera przedsiębiorców w ich rozwoju biznesowym, dzięki sprzedaży i promocji ich e-booków i książek na platformach sprzedażowych (empik, allegro, apple books, amazon i kilkaset innych). Jest partnerką wydawniczą EMPIK. Z jej wsparciem możesz stworzyć, wydać i sprzedać swojego własnego e-booka lub książkę, a także poznać tajniki budowania marki i rozwoju biznesu online za pomocą e-booka. Możemy pracować podczas konsultacji lub mentoringu. Stworzyła kilka produktów dla autorek, w tym: „Jak napisać, wydać, sprzedać i wypromować e-booka z sukcesem” i „150 sprytnych sposobów na promocję Twojego ebooka i ksiażki”. W ciągu ostatniego roku wprowadziła prawie 100 eBOOKów i książek do EMPIK i KILKUSET innych księgarni? Twój ebook i książka też mogą tam być. Kocha pisać i pracować przy dobrej kawie w Starbucks.
Lider, ekspert w cyfryzacji, autorka, współautorka, publicystka, wydawca poradników, redaktor naczelna międzynarodowego, artystyczno-kulturalnego magazynu DESIGNER, Ambasadorka Kobiet Biznesu, Ambasadorka Dziedzictwa Narodowego Polonii Świata, członek stowarzyszenia Dziennikarzy RP, artystka, malarka, projektantka opatentowanych wzorów tekstylnych i tkanin autorskich, projektantka nowoczesnych strojów z akcentami folkowymi: halinarosadesign.se, promotorka kultury regionalnej podhalańskiej, polskiej i skandynawskiej. Działaczka i organizatorka wydarzeń polonijnych. Prezes Fundacji Wspierania Kultury i Współpracy Międzynarodowej im. Haliny Rosa. Prezes d/s marketingu w fundacji Dance Vision World, gdzie powstaje nowy projekt promujący sport taneczny i kukturę fizyczną. Na stałe mieszka w Sztokholmie, gdzie rozwija swoje zainteresowania.
Coachka, trenerka holistycznej pracy z ciałem, terapeutka transpersonalna, mentorka. Pracuje z wrażliwymi kobietami, które pragną odważnie wnosić do świata dary swojej duszy. Jej największe dary to umiejętność głębokiego słuchania, odczuwanie energetyczne oraz podążanie za intuicyjnym prowadzeniem. Pracuje ze swoimi klientkami na głębokim poziomie – potrafi z lotu ptaka zobaczyć niesłużące wzorce i schematy działania oraz odnaleźć ich źródło i pracować na poziomie przyczyny a nie zaleczać „objawy.” Dzięki temu praca wewnętrzna przekłada się na realna zmianę w życiu. Ma również bardzo konkretne supermoce: jako eneagramowa szóstka widzi, co nie działa i wymaga zmiany a jako piątka w Human Design daje praktyczne rozwiązania i odpowiedzi potrzebne na tu i teraz. Pracując z nią na pewno doświadczysz połączenia tych 2 pozornie przeciwstawnych jakości: akceptacji, miłości, otwartości serca i konkretnych praktycznych rozwiązań koniecznych do tego byś mogła robić kolejne kroki w kierunku sukcesu pisanego sercem. W pracy z klientkami czerpie z ucieleśnionego doświadczenia własnej wieloletniej transformacji oraz umiejętności zdobytych podczas licznych szkoleń m.in.: Body Psychoterapy Training (Selfinstitute – Anna Pączka), Fundamentalne elementy pacy z ciałem (Instytut Terapii Tańcem i Ruchem – Iba), Kurs świadomości ciała, emocji, relacji wg metody Laban Bartenieff (Agnieszka Sokołowska), Holistyczne Studia Transpersonalne (Master Your Life dr Izabela Kopaniszyn), Kurs czytania Kronik Akashy u Gabrielle Orr, Terapia skoncentrowana na rozwiązaniach (TSR I)- Centrum Rozwiązań
Kieruje się do kobiet, które chcą poczuć spokój umysłu, rozluźnienie w ciele i nawiązać głęboki kontakt ze sobą, by z nieustraszonością działać w świecie dla siebie i dla innych. Do kobiet, które czują i rozumieją, że ciało i umysł są nierozdzielne. Które wybierają proste i sprawdzone metody, łatwe do włączenia w rytm dnia, nawet przy napiętym grafiku. Które są gotowe regularnie, małymi krokami osiągać swój cel. Tworzy programy online, których rdzeniem jest joga tybetańska. Jest zwolenniczką budowania wspierających nawyków, bo to one mają moc zmieniania życia.
Jest połową duetu Frozen Keys, który współtworzy ze swoją przyjaciółką Olą. Dziewdczyny z tego duetu są zakochane w szydełkowaniu i rok temu podjęły decyzję o stworzeniu i rozwoju własnego biznesu. Obecnie tworzą głównie torebki i chusty, ale podejmujemy również inne wyzwania (szczególnie te dziwne, albo z pozoru niemożliwe). Chętnie odpowiadamy na potrzeby naszych klientek, dostosowujemy produkty do indywidualnych potrzeb. Znajdziecie je na Pakamerze oraz Etsy
Architekt ze słabością do rękodzieła. Zafascynowana polskim handmade stworzyła od zera markę Oplotki – ekosystem dla fanów i twórców rękodzieła. Zgodnie ze swoją misją zaraża bakcylem rękodzieła poprzez kursy i warsztaty online dla firm i osób indywidualnych. Chętnie dzieli się swoją wiedzą i aktywnie wspiera twórców handmade w kursach i programach rozwojowych. Prowadzi biznesowe grupy mastermind. Wierzy, że można osiągnąć sukces na własnych zasadach, co opisała w książce “Oplotki. Sukces handmade”. Niedawno spełniła swoje marzenie o wystąpieniu na „czerwonej kropce” podczas TEDx Warsaw Women. Prywatnie mama trójki i pasjonatka snowboardowych wypraw z mężem.
A jeżeli chcesz się dowiedzieć, jak wyglądała pierwsza edycja, skąd pomysł na tę konferencję to zapraszamy do lektury tekstu poniżej.
Rękodzielnicze stowarzyszenie… czyli mini-korpo
W poprzednim wpisie: Jak założyć stowarzyszenie rekodzielnicze – 4 lata historii wspominałam o świętowaniu czwartej rocznicy Oplotki, czyli między innymi o ogromnym projekcie, nad którym pracujemy w ramach tegoż właśnie świętowania, czyli konfernecji online kryjącej się pod nazwą HANDMADE BIZ SUMMIT.
Ale zanim zanurzymy się w konkrety samej konferencji, kilka słów o tym, jak w ogóle wpadłam na ten pomysł.
Tradycyjnie, możesz również posłuchać:
Konferencja dla rękodzieła! Tego pomysłu by nie było, gdyby nie pewien wyjazd
Na przełomie czerwca i lipca wraz z mastermindowymi koleżankami i biznesowymi partnerkami postanowiłyśmy się spotkać. Nie tylko kawki, wspólne obiady lub wypady „na żywo”, żeby w końcu porozmawiać poza zoomem, ale przede wszystkim dłuuugie rozmowy, o tym DLACZEGO robimy to, co robimy. Udało się nawet spotkanie z moją długoletnią mentorką Sigrun.
Wiele razy Ci o niej pisałam (choćby w artykule o jej online MBA – SOMBA co to takiego), ale od czasu, kiedy ostatnio widziałyśmy się na żywo minęły prawie 3 lata! Przyznam, że wspomnienia sprzed pandemii o jej konferencji w Zurychu, podczas której odbierałam nagrodę, hasałam w siódmym miesiącu ciąży po scenie i dostałam od niej wyzwanie: „A czemu nie opowiesz o Oplotki na dużej scenie?!? Przecież o Waszej misji powinny usłyszeć miliony!”
Bez tego motywacyjnego kopniaka w 4 litery pewnie nie odważyłabym się na TEDx Warsaw Women
Z tego powodu też, nie mogłam się doczekać tegorocznego spotkania na żywo. Zwłaszcza, że miało się odbyć w malowniczych Alpach, w kameralnej, zaledwie 15-osobowej grupie najbliższych. Nie wyobrażałam sobie również odmówić przyjemności świętowania książki! Właściwie książek, bo nie tylko tej mojej, ale również tej, w której moja mentorka opisała swoją metodologię – jak tworzyć epickie kursy on-line, w której na dodatek nie zabrakło wzmianki o Oplotkiach (Mówię o książce KICKSTART – znajdziesz ją tutaj – serdecznie polecam, jeżeli myślisz na poważnie o stworzeniu kursu on-line)
Oprócz potężnej dawki mastermindowania na łonie natury… przyszła do mnie klarowność.
Biznesowa konferencja on-line dla rękodzieła
TAK! Potrzebujemy czegoś WIELKIEGO, co wyrwie nas z myślenia o kryzysie, inflacji, nadchodzącej zimie i groźbie ponownego lockdownu. POTRZEBUJEMY się spotkać!
Wiedziałam, że w tak niepewnych czasach, konferencja stacjonarna nie ma wielkiej racji bytu. Tym mocniej trzymam kciuki za Drutozlot – wspominałam, że wraz z cudownymi organizatorkami poprowadzę to wydarzenie ze sceny – bo mam poczucie, że początek września to ostatni moment, kiedy będzie można się bezpiecznie spotkać, bez strachu o zdrowie swoje, czy bliskich….
Od razu zapadła więc w Oplotki decyzja, że to wyjątkowe, pierwsze w swoim rodzaju spotkanie społeczności HANDMADE zrobimy ONLINE!
To właśnie HANDMADE BIZ SUMMIT 2022 otworzy tegoroczną edycję AKADEMII RĘKODZIELNIKA (dla tych, którzy prowadzą lub chcą prowadzić biznes w branży handmade) I moje BIZNESOWE MASTERMINDY (dla tych, którzy choć spoza branży rękjodzielniczej, chcą z mojego doświadczenia biznesowego czerpać na bardziej zaawansowanym poziomie).
Oj będzie się działo – i zdecydowanie warto być na żywo!
To właśnie ta konferencja dostarczy masę wiedzy na temat tego, jak zacząć lub wznieść na wyższy poziom TWOJĄ działalność rękodzielniczą. To również tutaj zrobimy przegląd producentów i hurtowników z branży i podzielimy się smakowitymi rabatami na materiały dla handmade!
Pełną listę prelegentek oraz tematów, które omówimy podczas tegorocznej, pierwszej, ale z pewnością nieostatniej edycji znajdziesz poniżej.
Startujemy 5 września i aż do 9go września codziennie udostępnimy dla Ciebie serię nagranych wcześniej super-skondensowanych rozmów naładowanych merytoryczną treścią.
Sprawdź szczegóły tegorocznej edycji Handmade Biz Summit
Pomimo, iż jeszcze wciąż lato, czas wakacji, to szalony pomysł jakim jest konferencja on-line dla rękodzieła nabiera realnych kształtów. Nagrania wywiadów z prelegentkami, wyzwania technologiczne i logistyczne – podejmujemy ten wysiłek po to, aby branża handmade mogła wzrastać. Jeżeli myślisz o prowadzeniu swojego biznesu lub już go prowadzisz, ale wiesz, że chcesz wznieść go wyżej – nie możesz tego przegapić.
Zobacz agendę:
Poznaj bliżej prelegentki, które w tegorocznej edycji podzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem w trakcie trwania Handmade Biz Summit:
Motywuje kobiety do przejścia na zieloną stronę życia małymi krokami i w ich tempie. Tworzy dla siebie i uczy innych, jak robić naturalne kosmetyki, mydła, środki czystości i świece sojowe. W jej warsztatach i kursach wzięło już udział ponad 5 tys. osób. Jest edukatorem ekologicznym. Działaczką społeczną i założycielką dwóch ogrodów społecznych. Prowadzi Pracownię Boruja – Centrum Edukacji Ekologiczno – Społecznej. Jest Prezeską Fundacji Inspirator oraz ekspertem Komisji Europejskiej w zakresie działań społecznych.
Prezes zarządu Fundacji Semper Art, wieloletni działacz sektora NGO. Absolwentka kilkudziesięciu certyfikowanych szkoleń związanych z problematyką trzeciego sektora, w tym m.in. o tematyce zarządzania organizacją, zespołem i zarządzania projektem. Pomysłodawczyni i główny koordynator pierwszego, ogólnopolskiego programu doradztwa dla ngo`sowej branży kreatywnej, pn. Kreatywne NGO. Specjalista w zakresie pozyskiwania funduszy unijnych dla III sektora.
Szefowa butikowej agencji Rolinger PR, strateżka komunikacji i doświadczony PR-owiec. Autorka programu online „Podbij media! Niech świat o Tobie usłyszy!”, mentorka w Fundacji Przedsiębiorczości Kobiet. Od dziesięciu lat pracuje w branży PR, od sześciu lat prowadzi własną agencję, w której wspiera liderów, ekspertów i małe biznesy. Absolwentka Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim, w ramach których uzyskała tytuł magistra psychologii. Autorka licznych publikacji w mediach branżowych.
Jest rękodzielniczką i trenerką mentalną. Jej misją jest tworzenie przestrzeni, gdzie kreatywność uspokoi Twoją duszę. Chce dawać spokój, budząc Twoją kreatywność. Chce poprzez rękodzieło uczyć rozplatania życiowych splotów. Podczas swoich warsztatów wspiera kobiety w ich rozwoju, w dążeniu do celu. Pracuje nad kobiecą pewnością siebie i pokazuje jak podnosić samoocenę. Absolwentka Akademii Rękodzielnika
Z wykształcenia – archiwistka, do niedawna – asystentka zarządu w korporacji, dziś – wirtualna project managerka wspierająca małe, ambitne biznesy. Od 16 już lat niezmiennie – zapalona dziewiarka. Pod szyldem Zaklinacz Splotów prowadzi domową manufakturę miękkości, gdzie powstają czapki, opaski, kominy, chusty, szale, swetrzyska… Wszystko, co ciepłe. Od 2020 roku zaraża bakcylem rękodzieła razem z Oplotki – prowadzi warsztaty i uczy dziergania od podstaw. Autorka kursu online robienia na drutach “Druty – to proste!”
Z wykształcenia i zawodu analityk, z zamiłowania rękodzielniczka od kilku lat zakochana w szydełku i drutach. Mama trzech urwisów. I jako mama czuła ogromną potrzebę stworzenia czegoś wyjątkowego, czego nie kupuje się w sklepie, co będzie niepowtarzalne i od początku do końca stworzone dla małej istotki. Tak powstał jakiś czas temu pomysł zrobienia Misia na szydełku. Od tego czasu zmieniło się wiele. Radość i duma zadowolonych klientek sprawiły, że dziś w ofercie Martyny już nie tylko Miś, ale zestawy (również na druty!), które prowadzą krok po kroku na kolejne poziomy dzierganej pasji.
Od 20 lat nie rozstaje się z aparatem. Zaczynała od fotografowania własnych produktów na potrzeby aukcji internetowych i sklepu na Etsy. Dziś oferuje sesje produktowe kreatywnym i przedsiębiorczym kobietom,które tworzą świetne produkty, chcą pokazywać je światu, a przede wszystkim, skutecznie sprzedawać. Co więcej Agnieszka uwielbia przekonywać kobiety, że są fotogeniczne. W ramach sesji biznesowych fotografuje pełne pasji biznesmenki, freelancerki oraz influencerki, które pragną wykreować markę osobistą lub odświeżyć swój wizerunek w internecie.
Łączy w sobie wiedzę i umiejętności radcy prawnego, project managera oraz lean lidera. Uczy przedsiębiorców i spółki, na co zwrócić uwagę podpisując umowy oraz pokazuje legalną stronę prowadzenia biznesu, szczególnie w Internecie. Lubi konkret i stroni od prawniczego „ą-ę”. Jej misją jest walczyć z chaosem prawnym w Polsce i dawać przedsiębiorcom rozwiązania do sprawnego i skutecznego prowadzenia firmy w polskiej rzeczywistości. Tak, aby zarabiali! Sama jest przedsiębiorcą i prezesem zarządu spółki z o.o., prowadzi biznes online, platformę subskrypcyjną, zarządza pracownikami i projektami. Inwestuje w nieruchomości oraz uczy się giełdy i funduszy ETF. I sama spotyka się z problemami Klientów. I rozwiązuje je szybko i skutecznie.
Spełnia wełniane marzenia – dzierga ręcznie odzież i akcesoria, tworzy też sweterki dla psów. Uczy dziergania osoby początkujące. Jest autorką e-booków „Druty w dłoń” przeznaczonych dla osób, które chcą się nauczyć robić na drutach. Absolwentka Akademii Rękodzielnika
Pozytywnie zakręcona na punkcie makram, żywic i kamieni. Ciągle odkrywa nowe techniki, a łączenie ich ze sobą sprawia, że jej praca to niekończący się eksperyment. Inspiracje czerpie z gwiazd, morza i tego co nas otacza. Prywatnie miłośniczka kawy, zakochana w swoim malamucie, Alpach i saksofonie. Absolwentka Akademii Rękodzielnika
Totalna optymistka, kochająca kolory, kreatywność i niekończącą się możliwość tworzenia.
Przygodę z rękodziełem zaczęła od hobby jakim była biżuteria sutasz. Z czasem stała się ona źródłem bardzo przyjemnej pracy. Z czasem dołączyły kursy online, warsztaty, sklep z produktami rękodzielniczymi, obecnie projektuje i szyje torebki, które dzięki swoim kolorom i wzorom nie są jedynie praktycznymi dodatkami a pięknym i ważnym uzupełnieniem stroju. Prywatnie mama dwójki, radosnych dzieci, kochająca kawę i z głową pełną kolejnych pomysłów.
Wkłada serce w to, żeby Ajurweda była zrozumiała i dostępna dla każdego. Jest nauczycielką Ajurwedy, terapeutką i psycholożką. Pomaga kobietom skorzystać z Ajurwedy w życiu osobistym i zawodowym. Od 2013 roku wspólnie z mężem Michałem prowadzi Agni Ajurweda. Jest mamą Jagódki i Kazia. Ajurweda jest tym, czym żyje na co dzień.
Z wykształcenia jest chemikiem i pracuje w laboratorium toksykologicznym. ale gdy tylko z niego wychodzi, zmienia się w rękodzielniczą pasjonatkę. Nie jest jej obce szydełko, sznurek do makramy, koraliki toho ani technika decoupage. Teraz szyje łobuzy-zajączki, które często sprawiają jej nie lada psikusy! A ponadto w swoim kursie online również innym pokazuje krok po kroku, jak uszyć sobie zajączka. Absolwentka Akademii Rękodzielnika
Większość dorosłego życia spędziła w Danii, gdzie na świat przyszła trójka jej dzieci, a ona zakochała się w skandynawskim stylu – tak we wnętrzach jak i w sposobie życia. Jesienią 2014 roku wróciła do kraju, gdzie stworzyła polsko-skandynawski dom. Na swoim blogu opisuje i pokazuje wszystko, co ją urzeka oraz inspiruje. Poza blogiem Kasia pracuje także z kobietami, którym pomaga budować pewność i eliminować strach, aby bez skrupułów wprowadzały zmiany w swoim życiu i biznesie.
Kobieta biznesu, która od 15 lat z sukcesem buduje własne firmy w sektorze edukacyjnym, IT nie tylko w Polsce lecz również zagranicą. Jest związana również z branżą beauty i nieruchomości. Jest Prezesem Zarządu brytyjskiej spółki Softway LTD, Prezesem Zarządu Fundacji z Inicjatywą, Prezesem Zarządu Softway Polska sp. z o.o.. Spełnia się jako ekonomista, psycholog, negocjator czy audytor. Jako Strateg Biznesowo-Finansowy oraz Mentor pracuje z przedsiębiorczymi kobietami z całego świata nad poprawieniem dochodowości ich biznesów. Wierzy, że zakładamy i prowadzimy własne firmy nie po to, żeby walczyć o przetrwanie, ale po to, żeby móc żyć naprawdę, spełniać swoje misje życiowe i marzenia. Ania umożliwia kobietom gigantyczną zmianę w sposobie postrzegania, podejścia oraz prowadzenia ich biznesu.
Mentorka Wewnętrznej Przemiany. Mieszka w Danii i posługuje się na co dzień 3 językami (duńskim, polskim i angielskim). Mentoring i nauczanie języków od zawsze były jej pasją; na co dzień pomaga innym w odzyskaniu poczucia wartości; uczy jak przekraczać swoje własne bariery oraz zidentyfikować i pozbyć się schematów, które nas blokują, obniżają naszą pewność siebie i blokują nasz rozwój. Jest autorką popularnych kursów online, między innymi kursu “Uwierz w Siebie”, który stał się inspirującym momentem przełomowym w życiu wielu kobiet.
Zapalona pasjonatka wszelkich form szydełkowania i makramy. Wykonuje torebki, łapacze snów, maskotki, koszyki i wiele innych rzeczy. W wolnych chwilach czyta książki.
Ewa wykonuje biżuterię z japońskich koralików Toho, jak również z kamieni naturalnych, szklanych kaboszonów i innych elementów. Do wykonania biżuterii używa igły i nitki, a czasem szydełka. Biżuterię wykonuje już od 6lat. Absolwentka Akademii Rękodzielnika.
Cardmaking i scrapbooking to jej pasja. Od ponad 15 lat projektuje, wycina, nakleja i składa papier. Wymyśla i realizuje autorskie projekty spersonalizowanej papeterii ślubnej i okolicznościowej. Uwielbia tworzyć produkty, które dostarczają wielu pozytywnych emocji jej klientom. Jej pracownia STUDIO.20 to mieszanka pasji, kreatywności i detalu. A jej motto: ” Od tego jak spędzamy każdy dzień, zależy to, jak spędzamy całe życie.”Absolwentka Akademii Rękodzielnika
Dziewiarka, która od lat mieszka w słonecznej Toskanii i udowadnia, że rękodzieło i świat online nie mają granic. Współpracuje z producentami niszowych limitowanych włóczek i umożliwia ich nabycie m.in. polskim dziewiarkom. Charyzmatyczna osobowość w połączeniu z solidną wiedzą i doświadczeniem branżowym powodują, że zaraża entuzjazmem do rękodzieła. Absolwentka Akademii Rękodzielnika
Architekt ze słabością do rękodzieła. Zafascynowana polskim handmade stworzyła od zera markę Oplotki – ekosystem dla fanów i twórców rękodzieła. Zgodnie ze swoją misją zaraża bakcylem rękodzieła poprzez kursy i warsztaty online dla firm i osób indywidualnych. Chętnie dzieli się swoją wiedzą i aktywnie wspiera twórców handmade w kursach i programach rozwojowych. Prowadzi biznesowe grupy mastermind. Wierzy, że można osiągnąć sukces na własnych zasadach, co opisała w książce “Oplotki. Sukces handmade”. Niedawno spełniła swoje marzenie o wystąpieniu na „czerwonej kropce” podczas TEDx Warsaw Women. Prywatnie mama trójki i pasjonatka snowboardowych wypraw z mężem.
VI edycja najważniejszego programu, który prowadzę dla rękodzielników, dobiegła końca. Ten moment zawsze napawa mnie dumą i wdzięcznością. Dumą ponieważ we wszystkich działaniach uczestniczek potrafię dostrzec progres. Wdzięcznością, ponieważ fakt, że mogłam być częścią tej drogi, to kolejne wartościowe lekcje dla mnie, jak robić, to co robię, jeszcze lepiej.
Kilka lat temu równolegle z działalnością warsztatową, zaczęłam dawać twórczyniom rękodzieła możliwość biznesowych konsultacji, co poskutkowało powstaniem Akademii Rękodzielnika. Tak nazwałam program biznesowego wsparcia twórców, który wciąż funkcjonuje, ciągle ewoluuje (można powiedzieć, że rośnie wraz z moim wzrostem). Dziś to już nie tylko ja. Nad sprawnym przebiegiem Akademii czuwa cały zespół (tak! to mój dodatkowy powód do wdzięczności), ale wciąż przyświeca nam ta sama idea i chęć dzielenia się własnym doświadczeniem z branży handmade oraz wzmacniania jej całej.
To dlatego już we wrześniu 2023 ruszy kolejna edycja tego 6 miesięcznego programu dla przedsiębiorczych rękodzielniczek, rękodzielników oczywiście też. Chcesz dowiedzieć się więcej sprawdź stronę:
Dlaczego warto zrobić to od razu? Bo choć oficjalny start zaplanowany jest na wrzesień, to pracę nad rozwojem swojego biznesu handmade możesz zacząć dużo wcześniej. Mówię o tym w tym video:
Akademia Rękodzielnika czy warto?
Słowo klucz tutaj to inwestycja. Wierzę, że jest ona potrzebna i konieczna. Wierzę też, że jest mnóstwo osób, które nie są jeszcze na to gotowe. W pełni to rozumiem. To dlatego oprócz płatnych programów w Oplotki.pl znajdziesz również mnóstwo wiedzy udostępnianej bezpłatnie.
Choćby seria Akademia Rękodzielnika na You Tube, w której odpowiadam na różne pytania dotyczące związane z prowadzeniem biznesu handmade. Poniżej jeden z odcinków, a całą playlistę znajdziesz tutaj:
Moim marzeniem jest zmieniać i pomagać wzrastać całej branży handmade, dlatego też organizuję konferencję Handmade Biz Summit – jej materiały w trakcie trwania również są bezpłatne. Jeżeli chcesz już dziś możesz zapisać się na kolejną edycję:
Kiedy w grę wchodzi inwestycja, bywa trudno, pojawiją się pytania, wątpliwości. Obawy można rozwiać, pytania zadać, sprawdzić informacje, dopytać, poszukać rozwiązań… Najważniejsza jest jednak decyzja. Można ją również odwlekać, można szukać wymówek – bo czas nie ten, bo mnie nie stać, bo …
Można również usiąść, choćby z kartką i ołówkiem, spisać realne za i przeciw, by odpowiedzieć czy chcę rozwijać swój biznes w oparciu o rękodzieło, czy chcę w to zainwestować swój czas, swoje pieniądze, swoją pracę i czy chcę to robić z Agnieszką Gaczkowską.
Jeżeli któryś z punktów powyżej, stanowi dla Ciebie wyzwanie, tym bardziej powinnaś przeczytać ten tekst i sprawdzić, dlaczego i w jakim kontekście o nich mówię.
Akademia Rękodzielnika – poznaj uczestniczki VI edycji
Ale najlepiej przemawiają żywe przykłady. Dlatego z chęcią przedstawię Ci uczestniczki ostatniej edycji Akademii i ich działania, marzenia, drogę i zaproszę do ich miejsc. Zachęcam, by tam zaglądać, ponieważ wiem, że ich twórcza moc nie ma granic.
Prawniczka z wykształcenia, odstawia prawo na bok, by nie powiedzieć na lewo i zamienia hobby w pracę. Może nie do końca po myśli i według marzeń, ale cały czas w temacie dotychczasowego hobby. Przędza. Zawierucha dziejowa rzuciła ją do Toskanii, do Prato, centrum przemysłu tekstylnego, gdzie produkcja przędz wszelakich oraz tkanin stanowi główne zajęcie tutejszych zakładów pracy. W ofercie ma nietuzinkowe, niepowtarzalne przędze do produkcji przemysłowej jak i włóczki do ręcznych wyrobów. W ilościach tak przemysłowych jak i detalicznych dla pań które zamierzają zrobić sweterek wnuczkowi. Ponadto, Ewa jest wyśmienitą dziewiarką, projektuje i tworzy, a swoimi pomysłami dzieli się równie ochoczo jak jej niesamowitą energią. Często gości na oplotkowym kanale YouTube podczas warsztatów rękodzielniczych, by zarażać pasją i wspierać dobrą radą. Zobacz jeden z nich:
Ewa nie boi się wyzwań, stale próbuje czegoś nowego i nieustannie poszukuje dróg rozwoju. Stąd jej obecność w Akademii i to nie tylko w tej edycji. Jej obecność, zawsze stanowi cenny składnik, ponieważ w naszych kameralnych grupach nikt nie trzyma wiedzy, doświadczenia i pomysłów tylko dla siebie, a Ewa jest bezcennym ich źródłem.
Alicja, również wzięła udział w kilku edycjach Akademii. Swoję drogę ujęła tak:
„Jestem Alicja, tworzę markę Starlation. Szeroko pojęte rękodzieło jest tym, czym się zajmuję i w czym chcę się rozwijać. Szczególny nacisk kładę na związane z naturą projekty wykonane w drewnie. Są to warstwowe obrazy, żyrandole, podkładki, magnesy, lampiony, biżuteria. Pojawiają się nowe projekty, pomysły i wariacje, w których używam różnych technik i materiałów, ale pierwsze skrzypce zawsze gra drewno. Na pokład Akademii wchodziłam trzy razy i za każdym razem była to niesamowita przygoda pod czujnym okiem niezastąpionej Agi i jej Zespołu.
Moja podróż przez przygodę z Akademią rzadko bywała spacerkiem. Była sprintem, biegiem z przeszkodami, a bardzo często biegiem na orientację wśród wielu pomysłów i dróg, którymi chciałam podążyć, a nie wiedziałam jak.
Choć pierwsza edycja była wręcz szokiem i takim zadaniowym rollercoasterem, gdzie trzeba było mocno się trzymać, by nie wypaść przypadkiem ze swojego wagonika, to jednak położyła solidne fundamenty pod budowę. By stworzyć markę i plan na nią, musiałam najpierw zbudować siebie, w czym kolejne osiągane cele wyznaczane ze spotkania na spotkanie, niczym zbierane po drodze cegiełki, wybitnie mi pomogły.
Druga edycja była spoiną dla wielu pomysłów i koncepcji. Pozwoliła ujarzmić pęd myśli, z których co i rusz wyskakiwały kolejne projekty, wręcz proszące się o wykonanie. Nauczyłam się nie tylko zarządzania, ale też poszanowania własnego czasu i traktowania go jako zasób skończony. Zrozumiałam, że nie można go rozciągać niczym gumy, bo zupełnie tak jak ona – w końcu wystrzeli prosto w twarz tuzinem niedokończonych pomysłów, rozgrzebanych produktów i przemęczeniem graniczącym z wyczerpaniem, gdzie sen wydawał się stratą czasu i powodował wyrzuty sumienia. Trzecia edycja była zwieńczeniem tego, co udało się wybudować przez dwie poprzednie. Pewność siebie i odwaga do decydowania o tym co chcę robić, dała mi świadomość, że nie można być niewolnikiem swoich własnych planów, które miało się na początku drogi. Czyli bez wystarczającej wiedzy, doświadczenia i pełnego pomysłu na siebie – drogi, która już teraz wydaje się prostsza niż kiedykolwiek. Sprawiła, że poczułam się na tyle pewnie, by nie bać się ruszyć o własnych siłach dalej już bez Akademii, chociaż nie jest to moje ostatnie słowo z nią związane.
Poznałam wiele osób, które pozwoliły mi poznać rękodzieło od najróżniejszych stron, tych artystycznych i bardziej praktycznych. Wyszłam do ludzi ze swoimi produktami, na pierwszy swój kiermasz, gdzie ważniejszą rzeczą niż sprzedaż okazało się okiełznanie namiotu targanego porywistym wiatrem. Zbierałam doświadczenia, ucząc się, że nie zawsze będzie ładna pogoda, wielu chętnych do zakupu. Że osoba podchodząca do stoiska wcale nie zapyta o moje produkty, a o to ile dałam za zapiekankę i dlaczego tak drogo. Dowiedziałam się, jak wygląda galeria handlowa po godzinach i że stoisko naprzeciwko Empiku nie musi wcale oznaczać, że nie będę mogła się opędzić od kupujących. Poznałam, czym jest sławny „target” i jak ważna jest oryginalność oraz jakość tego co robię, gdy stoisko w pierwszej godzinie zostało spustoszone zanim jeszcze do końca zostało rozstawione. Poczułam, że nawet przy srogich, zimowych warunkach, ciepło z tego zainteresowania i kolejni zadowoleni klienci, grzeją porównywalnie do rozstawionych koksowników, które ratowały zziębniętych wystawców i kupujących podczas świątecznego kiermaszu.
Przebrnęłam przez plątaninę sznurków w makramach i łapaczach snów, braki podstawowego materiału w hurtowniach, przerażenie ilością czasu jaką pochłaniają projekty. Przetrwałam żywicę epoksydową w wielu wariantach i technicznych odmianach. Dotarłam do obecnego miejsca, gdzie drewno stało się moim podstawowym materiałem. Inwestycja w odpowiedni sprzęt uwolniła pokłady kreatywności, do tej pory uwięzione ograniczeniem budulca. Wypalanie, grawerowanie, klejenie, malowanie, bliska znajomość z oprogramowaniem, w końcu rozbudowa pola roboczego by nie tłamsić pomysłów zbyt małymi formami. Zebrane doświadczenia pozwoliły łączyć techniki i teraz nic nie zostaje porzucone, a czeka na swój moment w tym, czy innym projekcie. Odrobina technologii pozwoliła uwolnić ducha natury, który chcę by emanował z moich prac. Drewno ma to ciepło, którego szukałam i im więcej mam możliwości w kreowaniu jego formy, tym bardziej moje produkty są moje własne.
Coś, co wcześniej wydawało się osiągnięciami z innej galaktyki, zaczęło nabierać ciała. Moja marka – Starlation, rzeczywiście prowadzi mnie coraz bliżej gwiazd, które do tej pory obserwowałam z daleka. Dostałam się na Pakamerę, jadę na Jarmark Jakubowy, nagle cele stały się kolejnym etapem, a co dalej? Pomysłów jest wiele, ale by do nich dotrzeć, muszę sprostać obecnym wyzwaniom, więc jak już się rozgoszczę na obecnym poziomie, przyjdzie czas zaatakować kolejne szczyty.”
Radka dołączyła do Akademii po raz pierwszy i ruszyła do działania, ale najlepiej opisze to sama:
„Pamiętam dobrze moment, kiedy spacerowałam po ukochanym Krakowie, był sierpień, słońce i w mojej głowie wypchanej wieloma myślami, ciągle przebijała się ta jedna: jak nie teraz, to kiedy? Właśnie wtedy zdecydowałam, że chcę iść na poważnie w rękodzieło, w to, co najbardziej kocham robić, co sprawia mi ogromną przyjemność i co więcej, co robię naprawdę dobrze. Decyzję podchwyciła szybko moja przyjaciółka i… zaczęło się!
W takim momencie dołączyłam do Akademii. Z decyzją, z przyjaciółką u boku, masą szalonych pomysłów, o których nie miałam zielonego pojęcia, jak się za nie zabrać mimo wieloletniego doświadczenia biznesowego w korporacji.
Decyzja o Akademii zapadła dość spontanicznie, jednak już od pierwszego kontaktu z Agnieszką czułam, że to będzie to. Agnieszka od początku zrobiła na mnie wrażenie bardzo pozytywnej i kompetentnej osoby, szybko przekonałam się, że faktycznie tak jest. Do tego doszło bardzo konkretne podejście do tematów, czasem kilka zdań otwierających głowę na coś nowego plus niesamowite wsparcie w różnych dziedzinach… Mogłabym długo wymieniać. Nasze cykliczne grupowe spotkania zawsze przenosiły mnie co najmniej o krok dalej, nawet jeśli nie od razu zdawałam sobie z tego sprawę. No właśnie… Spotkania grupowe i grupa! Poznałam wspaniałe, pełne pomysłów i niezwykłych umiejętności kobiety, każda z nas wnosiła coś cennego w trakcie spotkań: pomysł, wsparcie, inny punkt widzenia, swoje doświadczenie i wiedzę. Co dwie głowy, to nie jedna? Wyobraźcie sobie, co może 6 głów naraz!
Weszłam z decyzją. Pół roku później: mam plan, porządek w głowie, wsparcie, uporządkowane pomysły, wiedzę, spokój, ale to, co najważniejsze: DZIAŁAM. A właściwie działaMY, bo bez mojej przyjaciółki szłoby jak po grudzie i na pewno nie byłabym tu, gdzie jesteśmy teraz we dwie. Wiemy, że dużo przed nami – to cieszy i czasem przytłacza, ale damy radę, bo wiemy jak i nie jesteśmy same. To wszystko nareszcie dzieje się TERAZ i nie pozostaje tylko w sferze marzeń!”
Monika marzyła o tym aby prowadzić warsztaty rękodzielnicze, w tym między innymi celu dołączyła do Akademii po raz pierwszy. Niestety nastał czas pandemii, kiedy o spotkaniu na żywo trudno było nawet myśleć. Nie poddała się wtedy wkraczając w online. Dzisiaj z pełnym zasobem energii może rozwijać swój pierwotny cel i robi to wzorowo. Ale to również kobieta z głową pełną pomysłów, która na jednym celu się nie zatrzymuje. Oto co mówi o sobie:
Jestem rękodzielniczką i trenerką mentalną. Moją misją jest tworzenie przestrzeni, gdzie kreatywność uspokoi Twoją duszę. Chcę dawać spokój, budząc Twoją kreatywność. Chcę poprzez rękodzieło uczyć rozplatania życiowych splotów. Podczas moich warsztatów wspieram kobiety w ich rozwoju, w dążeniu do celu. Pracuję nad kobiecą pewnością siebie i pokazuję jak podnosić samoocenę.
Warsztaty to mój żywioł, to coś co kocham.
Prowadząc je czuję się jak ryba w wodzie, a największą radością są uśmiechy uczestników, którzy z uczą się nowych umiejętności.
Marianna dołączyła do Akademii po raz pierwszy z ogromem energii i zaangażowania. I nie zwalnia. A o swojej historii mówi tak:
„Cześć, tu Marianna, tworzę internetowy kąt „u Kruszynki za piecem”, gdzie możesz się między innymi spotkać z wypalaniem w drewnie. Jak się znalazłam w tym punkcie, w którym aktualnie jestem…?
To były pierwsze „wolne” wakacje. Wakacje, kiedy skończyłam studia i nie dawałam sobie obowiązku na nic więcej. Nie musiałam, nie miałam konkretnych planów, wypoczęłam za wszystkie czasy. Ale z wrześniem…trafiłam na Agę. To była największa decyzja w moim dotychczasowym życiu. Podjęłam ją. No i wpadłam jak śliwka w kompot Akademii 😉
Czy było warto? Tak! Wraz z Akademią przeszłam przez wiele ważnych decyzji biznesowych, które na pewno zostaną na długo w moim życiu. Dzięki wsparciu dziewczyn zaczęłam moją baaardzo szeroką wizję zawężać (tu trochę tego, tam tamtego – i w efekcie nie wiadomo za co się zabrać i co w ogóle z tym rękodziełem mogłabym robić, aby zarabiać). W grudniu, po pierwszym prowadzonym przeze mnie warsztacie poniedziałkowym w Oplotkach, podjęłam decyzję. Zrobię kurs. Online. O wypalaniu w drewnie. No i poszło…;)
Proces cały czas trwa, byłam w Kickstarcie u Sigrun, teraz tworzę świat dalej samodzielnie. Ale to co mogę już na 100% powiedzieć: jestem zupełnie inną osobą, niż we wrześniu. Umiem więcej, widzę więcej, umiem spojrzeć z innej perspektywy na biznes.
Ale tak naprawdę…co było tym „tajemniczym składnikiem Akademii”? Ludzie i atmosfera, o którą Aga zdecydowanie potrafi zadbać! Czuję, że znajomości z Akademii zostaną ze mną na długo. Biznesowo, i nie tylko. A wsparcie innych kobiet okazało się dla mnie na tyle ważne w rozwoju, że teraz dołączyłam do Mastermindu u Agnieszki. I oba programy bardzo, bardzo polecam.”
A tutaj możesz obejrzeć warszat, który na oplotkowym kanale YouTube poprowadziła Marianna (następne już w planie):
Bożena z impetem łączy świat kosmetyków i rękodzieła, a jej czapki podbijają serca nawet zapalonych (anty) entuzjastów nakryć głowy:
Zerknij do posta, który kryje się pod zdjęciem wyżej – komentarze odkrywają, że to najszczersza prawda, a w dodatku pamiątka pokazująca, że relacje (również te biznesowe) budowane w Akademii mają moc.
Agnieszka Kromer-Makowska
Agnieszka to osoba, o której jeszcze usłyszycie – na ten moment możemy zdradzić tylko, że jest zywym dowodem, że gromadka dzieci to nie wymówka, ale motywacja do działania!
https://oplotki.pl/wp-content/uploads/2023/05/Akademia-Rekodzielnika-podsumowanie-VI-edycji.jpg4101210Ania - Zespół Oplotkihttps://oplotki.pl/wp-content/uploads/2021/01/logo-oplotki.pngAnia - Zespół Oplotki2023-05-17 09:15:322023-05-17 09:15:33Akademia Rękodzielnika – VI edycja podsumowanie
Kiedy zakładałam Oplotki jako formę „wyjścia z domu”, żeby nie zwariować w roli mamy na pełen etat… nie miałam pojęcia, że powstanie z tego stowarzyszenie rękodzielnicze, a OPLOTKI staną się „rasową” firmą. Taką wiesz, co daje pracę, robi duże obroty, potrzebuje księgowej, radcy prawnego, wirtualnej asysty i całego sztabu supportu technicznego. Pewnie głośno bym się roześmiała, gdybyś pokazała mi obroty tego handmade-korpo (jak z uśmiechem nazywamy naszą organizację na zapleczu podczas spotkań zespołu) po 3 latach od startu…
A jednak…
Oplotki od początku napędzane były podstawową potrzebą kobiety, której poczucie zawodowej wartości mocno zachwiały długie miesiące niańczenia pociech. Od początku chodziło o wspieranie ambitnych przedsiębiorczyń w rękodzielniczych zmaganiach biznesowych… i jak się okazało biznes i misja mogą, ale jednocześnie nie mogą iść w parze.
Teraz potrafię to nazwać. I opowiedzieć.
Wtedy – nie zbadawszy rynku, kierowałam się intuicją.
Skoro ja szukam okazji do twórczego odprężenia, na pewno nie jestem sama. Nie myliłam się. Sukces rękodzielniczych warsztatów pokazał, że po drugiej stronie jest armia kobiet, które czekają na sygnał. Wyjście z domu, rozmowa, wspólna burza mózgów, wzajemne dodawanie skrzydeł. Potrzebujemy tego na każdym etapie naszego rozwoju, ale mam wrażenie, że po macierzyńskiej mieliźnie, potrzebujemy tego podwójnie.
O ile dostarczanie tej bardziej powierzchownej obietnicy warsztatu nie stanowiło nigdy problemu (nauczenie podstaw szydełkowania w 2-3 godziny naprawdę nie jest takie trudne, jeżeli po prostu lubisz to robić), o tyle cel warsztatów, który nadał im głębszy sens, ten kobiecy, biznesowy, empowermentowy mastermind – to już zupełnie inna historia.
Jeżeli masz ochotę posłuchać, jak tworzyła się opowieść pt: Stowarzyszenie rekodzielnicze Oplotki, przygotowałam dla Ciebie podcast, który znajdziesz w swojej ulubionej aplikacji lub tutaj poniżej.
Jeżeli wolisz słowo pisane, poniżej znajdiesz również tekst.
Choć z całego serca zapraszam Cię do skorzystania z obu opcji.
Drugie dno twórczych spotkań
Zaczęło się niewinnie.
Podczas jednego z warsztatów pani popłakała się i powiedziała, że dawno nie poczuła się, taką profesjonalistką, jak na warsztacie szydełkowych poduszek. Jak się domyślasz, nie chodziło wcale o popisowe słupki i łańcuszek. Po prostu – kiedy przedstawiła się jako księgowa z 15 letnim doświadczeniem – warsztat zamienił się w sesję pytań i odpowiedzi raczkujących przedsiębiorczyń. One – startujące ze swoimi biznesami po 2-3 miesiącach macierzyńskiego nie mogły się nadziwić, jak wiele można zrobić we własnym biznesie ZANIM jeszcze zacznie się żarłocznemu ZUSowi płacić comiesięczną daninę. I to całkiem legalnie! Ona – nie mogła się nadziwić, że ktoś może tego, tak po prostu – nie wiedzieć. W końcu od lat obracała się w gronie koleżanek po fachu – pracowała w dużej firmie księgowej i właściwie przyszła na warsztat, żeby po prostu sobie pogadać o czymś innym, niż Vaty, Pity i excelowe tabelki… bo akurat szydełkować potrafiła lepiej ode mnie. Z wypiekami na twarzy uświadamiała uczestniczki warsztatu, że biznes to się bada i buduje ZANIM założy się firmę i zacznie płacić ZUS.
Podczas kolejnego – radczyni prawna opowiadała o pomysłach na założenie własnej cukierni w domu. Od strony przepisów, Sanepidu, teorii, strategii biznesowej… miała wszystko, ciągle jednak bała się zacząć. Nie uwierzysz, ale na warsztaty przyszła z kartonem wypieków (to był warsztat w parku – w opisie stało jak byk, że wyjątkowo nie będzie nic słodkiego, bo taka piękna pogoda, że szkoda kisić się w lokalu i będziemy karmić się słońcem :PPP ). Nie wspomniała słóweczkiem o swoich biznesowych planach przez cały warsztat. Dopiero na końcu, kiedy przejedzone tymi pysznościami wciskałyśmy w siebie kolejne ciacho (były warte każdej kalorii mozolnie potem spalanej na spacerkach po parku) i zapisywałyśmy jej numer na instrukcjach szydełkowych mat stołowych, żeby móc zamawiać wypieki u tej bogini ciacha, opowiedziała, jak bardzo potrzebowała tego spotkania…
Cały warsztat rozpływałyśmy się w komplementach, pałaszując pączek z wiśnią, rogaliki z domową konfiturą, bezglutenowe ciasteczka kokosowe. Ona chłonęła nasze opinie i upewniała się, że dosyć już odkładania biznesowych planów na „wieczne potem”.
Takich warsztatów było coraz więcej. Niby szydełkowe, ale tak naprawdę biznesowe. Te niesamowite kobiety udowadniały, że przychodząc po szydełkowe podstawy, wychodziły z „pozwoleniem” na własne biznesy. Skoro szalona pani architekt (to akurat o mnie) zamieniła dochodową branżę projektową na szydełkowe cuda i uśmiech spełnienia z twarzy jej nie schodzi. Dlaczego im miało by się nie udać!
Podczas któregoś z takich właśnie niby-szydełkowych, ale w gruncie rzeczy biznesowo-empowermentowych warsztatów zrozumiałam, że to jest właśnie sedno OPLOTEK.
Kobiece wyzwania i krąg kobiet
Jak byk…w logo stoi…na początku wielki krąg. Olśniło mnie, że przecież od początku to właśnie kobiecy krąg jest tym magicznym pierwiastkiem, po który przychodziły kolejne i kolejne kobiety na warsztaty rękodzieła.
Kiedyś – darcie pierza… teraz? No właśnie. Teraz w wielkim biegu, we własnej bańce. Coraz trudniej nam o taką przestrzeń. Może w momencie coraz popularniejszych kobiecych networkingów jest ich troszkę więcej, ale wciąż niewiele jest takich, gdzie siadasz w gronie totalnie nowych kobiet na kilka godzin, by tak po prostu pogadać.
Kiedy zrozumiałam, jak ogromny potencjał tkwi w tym „bonusie” rękodzielniczych spotkań, postawiłam wszystko na jedną kartę.
Zrozumiałam, że dziką frajdę daje mi pomaganie tym niesamowitym kobietom, którym społeczeństwo, niewspierające otoczenie, nadmiar obowiązków, zaniżone poczucie wartości (i tu wstaw te nasze przekleństwa XXI wieku) każą czekać na jakieś zewnętrzne pozwolenie, aby w końcu zacząć realizować swoje marzenia, zawodowe ambicje, po prostu – nowe pomysły.
To wtedy OPLOTKI mocno skręciły w kierunku biznesowym. Sama zainwestowałam jakiś czas wcześniej we współpracę z profesjonalną coach biznesową (tę historię opowiadam we wpisie SOMBA co, to takiego). To ona widziała we mnie ten potencjał na długo, zanim go odkryłam. To uczestniczki warsztatów, jednak, upewniły mnie, że potrafię… i przede wszystkim…CHCĘ pomagać, dzieląc się swoją drogą, doświadczeniem, energią.
Wtedy OPLOTKI już rosły. Społeczność bliżej i dalej zaprzyjaźnionych twórczyń rękodzieła pączkowała. Z jednej strony wiedziałyśmy, że nasze spotkania to moc, z drugiej nie chciałyśmy pracować za darmo. W końcu warsztaty odbywały się kosztem czasu z dziećmi, partnerami.
Wiedziałyśmy, że to, co robimy, to już nie hobby, ale praca. Konkretna wartość, która ma konkretną cenę. Czułyśmy jednak, że chcemy, aby warsztaty rękodzieła były również dostępne dla tych, które nie mogą sobie pozwolić na wydatki, w końcu wiele z nas potrzebowało takich spotkań w momencie przerwy macierzyńskiej, kiedy jednak nie zarabiamy.
To wtedy do głowy przyszedł mi ten pomysł. Stowarzyszenie rękodzielnicze! Totalnie w moim stylu…zapłonęłam ideą od pierwszej chwili. Od momentu pomysłu…wszystko zadziało się z prędkością światła!
Czas na działanie
Bezpośrednim impulsem do jego założenia – był projekt OPLOTKI POP-UP – czyli stacjonarna, tymczasowa pracownia w sercu poznańskich Jeżyc. 130 metrów kwadratowych przestrzeni warsztatowej. Ogromne przedsięwzięcie logistyczne, które potrzebowało przejrzystej struktury finansowej, aby pomieścić grono kobiet, które chciały prowadzić warsztaty rękodzieła i eksplorować, co artystycznie i biznesowo jest dla nich możliwe.
To wtedy zrozumiałam, że model stowarzyszenia, gdzie nie ma szefowej, gdzie wszyscy są współodpowiedzialni za decyzje – jest tym odpowiednim dla eksperymentów biznesowych.
Wpis do Krajwego Rejestru Sądowego otrzymałyśmy w miesiąc. Idealnie na moje urodziny.
Przypadek?
Nie sądzę!
Mimo, że od tego czasu wiele było i przyjemnego, i bolesnego, i wzlotów, i upadków, i ogromnego poczucia wspólnoty, i też osamotnienia… – między innymi tę historię i związane z nią (długo ukrywane) emocje opisałam w książce Oplotki. Sukces handmade – to wiem, że to był najlepszy prezent urodzinowy, jaki kiedykolwiek przyniósł mi los.
Jak założyć stowarzyszenie rękodzielnicze?
Najtrudniejszym krokiem jest podjęcie decyzji o tym, że chcesz działać. Czasem przez lęk, czy sobie poradzę, a czasem przez brak świadomości, że to co robię ma znaczenie dla innych. Stowarzyszenie to ludzie, bez rozmowy z nimi, bez interakcji, relacji trudno będzie je zbudować. Jeżeli jednak masz wizję, poczucie misji to działaj. Formalne przepisy, prawne wymogi czasem ulegają zmianie i po nie warto udać się do specjalistów. Ode mnie te kilka wskazówek:
znajdź szerszy sens Twojej rękodzielniczej działalności
podejmij decyzję
znajdź innych ludzi, którym towarzyszą te same wartości, idee i miłość do rękodzieła
znajdź cierpliwość do formalności
przygotuj się na to, że nie wszyscy będą chcieli iść z Tobą do końca
nie poddawaj się
Stowarzyszenie rękodzielnicze Oplotki – świętujemy.
Stowarzyszenie OPLOTKI oficjalnie ruszyło z przytupem dokładnie 4 lata temu!
To dla mnie niezbity dowód na to, że poczucie czasu jest pojęciem względnym, bo w ciągu tych 4 lat, tak wiele się wydarzyło, tak wiele osób stanęło ze mną w tym zrodzonym na pasji do rękodzieła kręgu, a jednocześnie przecież to tylko 4 lata i całkiem sporo ich jeszcze przed nami.
Świętuj z nami oficjalne czwarte urodziny Stowarzyszenia OPLOTKI!
Jak?
Na różne sposoby:
rękodzielniczo – obejrzyj nagrania naszych najlepszych warsztatów – przez wakacje, w każdy poniedziałek warsztaty na bis na naszum profilu na Facebooku
rękodzielniczo – pójdź o krok dalej spróbuj nowej techniki, a może podróży od chcę nauczyć się jak robic kwietnik – po makramowe sploty dały początek mojemu biznesowi – kursy rękodzieła, kreatywne boxy znajdziesz w naszym sklepie w kategorii dla fanów rękodzieła
z książką w ręku – daj się zainspirować, do kolejnego kroku, bez względu czy duży, czy mały – do niektórych potrzeba czasem odrobiny motywacji, inspiracji – Oplotki. Sukces handmade – to lekka lektura na wakacje, ale ma w sobie ogromną moc (co potwierdzają czytelnicy – sprawdź na stronie książki)
biznesowo (odważnie) – zaklep miejsce w odpowiednim dla Ciebie programie Akademia Rękodzielnika – jeśli chcesz swój biznes handmade wzneść na kolejny poziom lub mastermind, jeśli chcesz wznieść się równie wysoko, ale w innej niż handmade branży
po prostu bądź z nami na bieżąco – zapisz sie na nasz newsletter – o niektórych niespodziankach wspominamy tylko w nim
A jeżeli prowadzisz biznes handmade, marzysz, aby to, co kochasz przynosiło satysfakcjonujący dochód, pragniesz sie rozwijać, to już dziś zapisz się na pierwszą w Polsce konferencję online dla branży handmade Handmade Biz Summit.
W ten sposób chcemy uczcić czteroletnią (choć tak naprawdę dłuższą) działalność Oplotek, realizując marzenie o profesjonalizacji branży rękodzielniczej.
Obejrzyj oficjalne zaproszenie i zapisz się już dziś. Dostęp do materiałów konferencji na żywo będzie bezpłatny (z możlwością wykupienia dostępu na rok), warto więc zarezerwować w kalendarzu daty 5 – 9 września 2022.
Nie zapomnij powiedzieć o niej swojej przyjaciółce, mamie, sąsiadce…
https://oplotki.pl/wp-content/uploads/2022/07/jak-zalozyc-stowarzysenie-historia-stowarzyszenia-oplotki-obrazek-wyrozniajacy-blog.jpg788940Ania - Zespół Oplotkihttps://oplotki.pl/wp-content/uploads/2021/01/logo-oplotki.pngAnia - Zespół Oplotki2022-07-07 11:36:582022-07-28 13:24:15Jak założyć stowarzyszenie rękodzielnicze – 4 lata historii
Zanim zacznę – chciałabym, byś zadała sobie kilka kluczowych pytań (bez obaw, nie odpowiadasz nikomu, poza sobą).
Od czego zacząć biznes w oparciu o rękodzieło?
Na czym się skupić, żeby zarabiać?
Skąd mam wiedzieć, czy mój pomysł jest dobry? jak to sprawdzić?
Jak nie zwariować robiąc wszystko, aby ten biznes w końcu ruszył?!?
Jeżeli te pytania dręczą Cię na co dzień – to wiesz, że warto dalej czytać. No to zaczynamy!
Od czego zacząć biznes w oparciu o rękodzieło?
Od tego, od czego zaczynamy każdy biznes, jeżeli ma być czymś więcej niż tylko kosztownym hobby. Planujemy. Określamy swoje cele finansowe, zawodowe, czasowe. Opracowujemy plan strategiczny i plan wdrażania swoich założeń. I działamy. Filtrując cele przez pryzmat osobistych wartości, priorytetów, bazując na naszych realnych możliwościach, środkach, zasobach – budujemy REALNE plany działania. Nie ma sensu porównywać się do innych, ale już jak najbardziej jest sens porównywać się do… siebie. Z przeszłości.
Dlaczego mówię o tym w odpowiedzi na pytania „od czego zacząć rękodzielniczy biznes?”. Bo niestety zbyt często jest to właśnie nic innego jak kosztowne hobby. Warto na samym początku zdecydować, czy tak nie powinno przypadkiem pozostać.
Rękodzieło to świetny sposób na odstresowanie, odpoczynek od pracy, to niejednokrotnie pasja, jakich mało. Nie musi być sposobem na zarabianie, czyli PRACĄ i warto to sobie uświadomić, ZANIM ruszysz szturmować szkolenia i kursy na temat promocji, brandingu, reklamy na Facebooku i całej tej oferty „sukcesu w miesiąc”, jakiej masa w „internetach”.
Stabilne źródło zarobku w oparciu o rękodzieło jest w zasięgu ręki. Ale to praca. Jak każda inna. Warto skonstruować model biznesowy z głową, co zapewne przyspieszy proces zarabiania, ale łudzenie się, że utrzymywanie się z rękodzieła będzie niekończącą pasją twórczych momentów… to raczej mało realistyczna wizja pracy zarobkowej.
Nie to, żebym chciała Ci odradzić tę drogę zawodową… ale warto liczyć się z faktem, że na początku nie będzie łatwo. Samo zaplanowanie swojej pracy tak, aby przynosiła efekty, zadowolenie, stanowiła dla nas źródło nie tylko satysfakcji, ale i utrzymania to inwestycja czasu i energii.
Na czym się skupić, żeby zarabiać?
Wdrażać w życie! Nawet najlepszy plan jest bezwartościowy, jeżeli nie wdrożysz go w życie. Niestety wielu spotkałam świetnych twórców, którzy poddali się w połowie drogi i z wielkim poczuciem porażki wrócili do tego, co robili, ZANIM podjęli decyzję, aby spróbować swoich sił w działalności w oparciu o rękodzieło. Samotność, poczucie przytłoczenia nadmiarem obowiązków, brak partnerów do rozmowy w momencie wątpliwości lub czasu ważnej decyzji… nie pomaga. Nie twierdzę, że cokolwiek zrobi ktokolwiek za Ciebie, ale już otoczenie się grupą osób o podobnych celach – znacznie ułatwia drogę.
Próbowałaś się kiedyś wspinać na Mount Everest… no dobra, na Rysy chociaż? Łatwiej, kiedy masz kogoś obok, prawda? Nie znaczy to, że stawia kroki za Ciebie, ale jakoś mniej marudzisz, a jak już naprawdę nie dajesz rady, duża szansa, że podzieli się łykiem wody, kiedy Twoja już się skończyła. Już rozumiesz, do czego zmierzam?
Branża rękodzieła to taka trochę wspinaczka na szczyt… ciężko liczyć na zrozumienie ze strony koleżanki, która wyleguje się na plaży, ale już łatwiej o sensowną radę od tej, która rok temu zdarła kolano ześlizgując się ze zbocza, bo wyszła na szlak… w japonkach.
Dobra, dobra, nie zapuszczam się w meandry metafor, ale jedno, co warto zapamiętać, z tych wynurzeń, że jeżeli Twoim celem finansowym są Rysy – to nie ma sensu porównywać Twojej mapy do tej od koleżanki zmierzającej do Doliny Pięciu Stawów. Może i fragmencik przejdziecie razem, może nawet wyruszycie z tego samego schroniska, ale kiedy Wasze szlaki się rozdzielą, życzycie sobie pewnie powodzenia i każda idzie w swoją stronę – ze świadomością, że fajnie było przejść kawałek wspólnie. Niby ta sama droga, ale minęła jakoś szybciej, raźniej.
Skąd mam wiedzieć, czy mój pomysł jest dobry? Jak to sprawdzić?
Nie ma innej drogi, niż zweryfikować swój pomysł w praktyce. Ale ale… zanim weźmiesz kredyt na nową pracownię rękodzieła – sprawdź, czy w ogóle ktoś zechce ją odwiedzać. Niekonwencjonalne metody działania, inwestycje czasu i energii są jak najbardziej wskazane – ale bez skutecznego sprawdzenia rynku, konkurencji, zasadności Twojego pomysłu na zarabianie… nie warto maksymalizować swoich działań. Badanie rynku – to szumny „must have” do odhaczenia na liście zadań, ale jak to się właściwie robi w branży rękodzieła? Nie ma utartych schematów i gotowej recepty na sukces – jest za to kilka sprawdzonych metod do ich wypracowania. Jedną z nich jest działanie – robienie tego samego, ale zupełnie inaczej. Nie obędzie się bez narzędzi badania, czy Twoje założenia były słuszne – bo co Ci po badaniu rynku, którego nie potrafisz zinterpretować, porównać z innymi.
Jedna z uczestniczek moich warsztatów była załamana faktem, że na zorganizowane przez nią pierwsze warsztaty przyszły „tylko” 3 osoby… Ileż lżej było jej cieszyć się z tego wyniku, kiedy zwierzyłam się z faktu, że kilka moich pierwszych warsztatów… miało frekwencję zerową. Nawet teraz – po kilku latach działalności ciągle zdarzają się takie warsztaty! Ale są i takie, kiedy proszę koleżanki z zespołu o pomoc, bo jest aż tak wielu chętnych.
Jak nie zwariować robiąc wszystko (poza rękodziełem), aby ten biznes w końcu ruszył?!?
Piszesz posty, produkujesz treści na blogu, jesteś aktywna na Instagramie, może nawet zastawiasz się nad Youtubem, Pinterestem, czy podkastowaniem? Masz wrażenie, że ciągle za mało się promujesz, bo Twoje prace sprzedają się okazjonalnie? A kiedy czas na twórczą pracę?! Kiedy czas na urlop?!?
Odpowiedź prosta! Kiedy tak zaplanujesz!
Nie ma się co łudzić, że praca „sprzeda się sama”, więc wcielasz się w sprzedawcę i księgową. Podstawowe kwestie prawne też są kluczowe, więc wykrajasz czas na ich dopilnowanie. Nie można się promować bez sensownych zdjęć, więc studiujesz, co to ta migawka i przesłona, jakie ISO itd. I po kilku miesiącach łapiesz się na tworzeniu sklepu internetowego, w którym nie ma czego sprzedawać, bo przecież brakuje Ci czasu na tworzenie. I kółko się zamyka…
Kiedy słyszysz „deleguj pracę”, łapiesz się za kieszenie… i zastanawiasz, skąd masz wziąć środki na księgową, skoro przecież ta machina „jeszcze nie zarabia”.
Jak wyjść z tego zaklętego koła?
Postawić na zbudowanie modelu biznesowego w oparciu o Twoje potrzeby i cele.
Tak proste! I tak trudne!
Kiedy pytam „ile chcesz zarabiać miesięcznie?” pewnie nie przychodzi Ci kwota stu tysięcy Euro…
A może jednak?
Niezależnie od tego, o jakiej kwocie pomyślałaś – czy przeliczyłaś, ile to oznacza sprzedanych produktów lub usług? Pewnie podzieliłaś właśnie tą „pomyślaną kwotę” przez średnią cenę Twojego bestsellera? A co z kosztami jego wytworzenia?
Rozumiesz?
To proces.
Łatwiej przejść go wspólnie.
Dasz radę sama?
Świetnie! Nie czekaj ani chwili. To coś, co absolutnie trzeba zrobić, jeżeli jeszcze nie zaczęłaś!
Podsumowując – nie wierz mi na słowo! Sprawdź to! A dlaczego?!
A na koniec…
Kim ja właściwie jestem, żeby Cię uczyć, jak robić biznes w oparciu o rękodzieło?!?
Jako właścicielka marki OPLOTKI z powodzeniem utrzymuję się z działalności w oparciu o rękodzieło. Prowadzę warsztaty szydełkowania, koordynuję organizację warsztatów z innych dziedzin rękodzieła, prowadzę sklep internetowy oraz dzielę się wiedzą i doświadczeniem z zakresu prowadzenia takiej właśnie działalności. Znajdziesz mnie na Instagramie, Facebooku, Pinterest, YouTube, a tutajposłuchasz moich podcastów.
Jestem architektem
Studiowałam na Poznańskiej Politechnice (Architektura i Urbanistyka) i Technische Universitat Berlin (jeżeli chcesz poczytać więcej o takich podpunkcikach obok nazwiska, którymi chwali się w CV – to tutaj szczegóły).
Pracę zaczęłam już na początku studiów (to moje drugie po Filologii Angielskiej na UAM studia) – kiedy koledzy z roku imprezowali, ja pisałam kolejne podania, aby zawalczyć o praktyki w lokalnych biurach. Od biura do biura, od asystentki asystenta, po coraz bardziej samodzielnego projektanta z epizodami zawodowymi w Warszawie i Berlinie wróciłam do ukochanego Poznania i tutaj założyłam swoją firmę. Oszczędzę Ci bolączek zawodowego życia – skwituję tylko, że finanse rekompensują długie godziny skupienia, stresu i odpowiedzialności związanej z pracą. Tak długo, jak mogłam, poświęcałam każdą wolną chwilę na rozwój zawodowy. Ale kiedy na świecie zawitała córeczka i z przychustowanym maluszkiem dzielnie biegałam po budowie… Już powoli czułam, że to chyba nie tędy droga, bo…
Jestem mamą
Z jednym dzieckiem jeszcze (choć wysiłkiem ponad siły) godziłam rolę profesjonalistki i nocnej niani, ale kiedy pojawiło się drugie, postawiłam na jedną kartę. Nikt mnie nie zmuszał, miałam komfort wyboru, ale zdecydowałam się spędzać długie godziny z dwójką urwisów, zamiast rozwijając się w ukochanej profesji. Niczego nie poświęciłam, nie byłam rozczarowana, nie mogę powiedzieć, że kiedykolwiek żałowałam wyboru (jeżeli jesteś mamą, wiesz, jak potrafią dać w kość momenty macierzyństwa na pełnych obrotach. Też tak miałam… i mam, ale i tak drugi raz wybrałabym tak samo). Gdyby nie ta pustka, która pojawiała się po każdym odrzuconym na rzecz macierzyństwa zleceniu, pewnie nigdy nie odkryłabym ponownie, że…
Jestem rękodzielnikiem
Tęsknota za pracą, tempem zawodowych spotkań, kreatywnym procesem projektowym i adrenaliną jego weryfikacji przez klienta wywołała wielką potrzebę rozpychania tych momentów między obiadkami, klockami i dziecięcymi basenami czymś własnym. To COŚ – to było właśnie rękodzieło. Powrót do wszystkich zapomnianych technik, które właściwie zaprowadziły mnie na architekturę zbudował most między dziećmi a mną…DAWNĄ MNĄ. Nie mówię tu tylko o rzucaniu się w wir spontanicznej rzeźby, malarstwa, szydełkowania, szkicowania… rodem z własnego dzieciństwa, tylko teraz w wydaniu z własnymi dzieciakami do spółki… Mówię tu głównie o szydełkowaniu, które z jednej strony dawało ucieczkę od stresów macierzyństwa, a z drugiej zataczało koło ku architekturze. Tym razem w wydaniu bardziej mięciutkim niż kubatury i budowa. W wydaniu ciepłych, organicznych wnętrz wyposażonych w rękodzielnicze dodatki. Szybko odkryłam, że o ile wykształcenie architektoniczne nie jest tak powszechne, szydełkowanie już zdecydowanie przyciągnęło większą rzeszę praktykujących pań. To uświadomiło mi, że…
Jestem kobietą,
klasyczną „babą”, aby być bardziej precyzyjną. Lubię być w otoczeniu innych plotkujących istot. Po latach pracy w męskich zespołach głodna byłam tej energii. Głodna tym bardziej, że jedyne, o czym z innymi kobietami rozmawiałam, to bezglutenowe obiadki i dziecięce przypadłości. Tęskniłam za kobiecą przestrzenią, ale taką „naszą”, nie dziecięcą. Stworzyłam OPLOTKI – czyli przestrzeń na „plotki” przy O-plataniu. Z mojej potrzeby narodziła się cała idea zajęcia się rękodziełem „na serio” nie tylko „po godzinach”, których i tak przy dwójce maluchów było coraz mniej. Tak jak wiele innych kobiet po urodzeniu dzieci zamarzyłam o pracy, która pozwoli bezszwowo połączyć rolę profesjonalistki z rolą matki „obecnej”. Ale daleka jestem marzeń w tej materii, wiedziałam, że moje przedsiębiorstwo działające w oparciu o rękodzieło musi być co najmniej w połowie tak finansowo opłacalne, jak praca w zawodzie, bo…
Jestem żoną,
ale taką, która od A do Z musi mieć realny wpływ na to, jak wyglądają nasze wspólne decyzje. Również te finansowe. Dlatego bez owijania – piszę tutaj z perspektywy osoby, która nie najlepiej czuje się w relacji zależności finansowej i traktuje biznes – również ten w oparciu o rękodzieło – jako realne narzędzie finansowania wspólnego życia. Z pracy jako rzemieślnik można „płacić rachunki” – ale jedynie wtedy, kiedy potraktuje się ją jak pracę.
Łudzenie się, że kolejki chętnych ustawią się po moje produkty i usługi bez jakiegokolwiek wysiłku w budowaniu strategii działania na rynku… to słaba metoda. Nie będę Cię karmić frazesami „rób, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia” – bo nawet dla mnie – „szefa” we własnej wymarzonej firmie to bzdura. Bez pracy nic się nie zadzieje – ale to Twoja w tym głowa, aby praca była przyjemna, odbywała się w obszarze Twoich najlepszych umiejętności, była zaplanowana w taki sposób, aby dawać satysfakcję i zarobek, a nie poczucie porażki. Długo wydawało mi się, że skoro biznesplan, badanie rynku, kalkulacja zysków i strat przychodzą mi łatwo, to dzieje się tak dla każdego. Tak nie jest, po części dlatego też…
Jestem szkoleniowcem
no nie mogłam się oprzeć, nie znoszę tego terminu – ale nic tak dobrze nie określa tego, co robię, aby osiągnąć swój cel. „Rekrutuję” kolejnych rękodzielników do współpracy, „wyławiając” perełki z płatnych programów online (np. Akademia rękodzielnika), szkoleń stacjonarnych (np. szkolenie dla Poznańskiego programu Zaułek Rzemiosła) oraz bezpłatnych grup dla chcących budować biznes w oparciu o rękodzieło (grupa).
Wiem, że osoby, które zdecydowały się na budowanie biznesu w oparciu o rękodzieło i świadomie inwestują czas, energię i środki finansowe w powodzenie swojego przedsięwzięcia – już tam są – i to im chcę ułatwiać drogę. Dlatego daję wiele możliwości osiągania Celu, jakim jest zarabianie na rękodziele. Można skrócić sobie drogę – korzystając z mojej wiedzy i doświadczenia w intensywnych programach (np. akademia rękodzielnika), można też korzystać z bezpłatnych możliwości, jeżeli taka inwestycja, to za dużo dla Twojego osobistego budżetu. Dlaczego można wolniej? Bo dzięki temu można bezpłatnie! Wierzę, że brak finansowego zaplecza to nie przeszkoda, potrzeba po prostu więcej pracy. Właśnie dlatego…
Jestem społecznikiem
Jako Prezes Zarządu Stowarzyszenia dzielnie walczę o zewnętrzne finansowanie projektów skierowanych zarówno do rękodzielników, jak i początkujących przedsiębiorczyń. Wiem, jak trudno było mi nauczyć się specyfiki skutecznej promocji w dobie social-mediów i niekonwencjonalnych strategii biznesowych i jak często jest to bariera, ograniczająca nawet najcenniejsze rękodzielnicze mikrobiznesy. Jeżeli finanse to jedyny powód, dla którego nie możesz wystartować z Twoją rękodzielniczą działalnością – pisz – problemów nie rozwiążę jednym mailem, ale jeżeli wiesz, czego chcesz, nie ma przeszkód, które mogą Cię powstrzymać. Otoczenie się wspierającymi ludźmi o podobnych celach nic nie kosztuje, a może dodać sił w krytycznych momentach.
Jestem taka jak TY
A skoro mi się z powodzeniem udaje się „żyć z rękodzieła”, dlaczego Tobie miałoby się nie udać?
Z powodzeniem łączę rolę architekta, mamy, żony, kobiety, szkoleniowca…i wiele innych! Tak jak Ty!
Masz w sobie energię, aby zawojować świat! – jeżeli potrzebujesz środowiska wzrostu, grupy ludzi o podobnych celach, pomocy i wsparcia. Jesteś we właściwym miejscu, bo w takim właśnie celu stworzyłam Akademię Rękodzielnika.
Program startuje w określonych momentach w roku – dlatego, żeby nie przegapić startu, koniecznie zapisz się na tę listę. Pamiętaj, że Akademia – to droga „na skróty”. W programie swobodnie korzystasz z mojej wiedzy i doświadczenia, uczysz się tutaj na moich błędach, błędach kolegów i koleżanek z programu, swoich. Popełniasz je, bo działasz! Gdybyś mogła osiągnąć to samo sama – pewnie już dawno byś to zrobiła.
Ileż można! Wyszłam z założenia, że jedyne, czego mi teraz trzeba, to obśmiać tę rzeczywistość. Bo wiesz, mam wrażenie, że to, co się dzieje, to jedna wielka kpina z rzeczywistości.
Może i Tobie ten wpis pozwoli się uśmiechnąć (choć na chwilę) i złapać oddech między „hołmofisem”, zdalnym nauczaniem i goniącymi się po domu maluchami. Przypuszczam, że nawet jeżeli dzieciaki nie dają Ci w kość, to pewnie i tak nie jest kolorowo w tym ciągłym zamknięciu, w rutynie bez pewnego końca…
W takim razie serwuję Ci gorący jeszcze przegląd domowych patentów na kpinę z kpiny z rzeczywistości, czyli wycięte z telefonu kadry z pandemii w OPLOTKI.
Pracownia rękodzieła w domu (w czasach zarazy)
Skoro wynajmowanie pracowni nie miało najmniejszego ekonomicznego sensu, wszystkie oplotkowe zapasy przeniosły się do mojego domu. A dokładniej – do sypialni najmłodszej córki. Miejsce zabawek (upchniętych teraz w szydełkowych koszyczkach na podłodze) w szafach zajęły sznurki, włóczki, druty, ulotki, metki, kartoniki i pergaminy, różne przydasie i gratisy, które dorzucam do paczek z materiałami wysyłanymi jako dodatek do kursu szydełkowania on-line.
Jeżeli szukasz pocieszenia i chcesz w duchu pomyśleć sobie: „O, rety! U nas nie jest jednak tak źle!”, polecam Ci rzut okiem na fotki.
Pakowanie paczek, nadawanie przesyłek, zabezpieczanie ich, żeby nic w trasie nie wyleciało, a do tego…przeganianie trójki łobuzów, która w kartonowych labiryntach urządza sobie plac zabaw.
(PS. Jeżeli w paczce do kursu szydełkowania albo w którymś z boksów, na przykład w boksie XXL, z drutami lub tkackim, znajdziesz smoczek i zabłąkane klocki, to już wiesz dlaczego).
Sesja fotograficzna – Oplotki w pandemii
Można by powiedzieć, że wybrałam najgorszy moment na trzaskanie fotek, ale kiedy zobaczyłam, co dzieje się w naszym domu, to wiedziałam, że to po prostu trzeba uwiecznić. I to nawet nie raz, ale dwa razy. Tony sznurków wyściełające podłogę, góry kartonów i łobuzy biegające wokół. Kiedy znowu trafi się taka sceneria??? Uśmiecham się, za każdym razem, kiedy spoglądam na te kadry.
Nawet w takim szaleństwie jest metoda. Te zdjęcia okazały się prawdziwym hitem. Chyba właśnie dlatego, że mam na nich wory pod oczami (jak każda mama w pandemii). Widać, że zdecydowanie pochwalamy w oplotkowym ekosystemie podejście „rób to, co możesz, z tym, co masz”, które w czasach zarazy po prostu ratuje od nieosiągalnej perfekcji.
Skoro mowa o kartonach…
Nie zapomnę momentów, kiedy do domu wtaczały się paczki giganty. Kilogramy wełny, tuziny szpul ze sznurkiem, całe paki szydełek i drutów. To były momenty najlepszej zabawy. Przyznam, że rozpakowywanie przesyłek od kuriera nigdy nie było tą częścią pracy, którą lubię, ale dzięki pandemii to teraz kulminacyjny punkt dnia. Nie tylko dlatego, że dzieciaki właściwie robią to za mnie, ale dlatego, że później godzinami wyczyniają cuda z tymi kartonami. Te bezcenne chwile ich zabawy i mojego spokoju ratują mi psychikę.
Resztki etykiet i góry papierów materializują się w traktory, statki kosmiczne albo domki i garaże. Cała trójka potrafi w zgodzie bałaganić, nie wymagając mojego angażu. Bajzel? Rzecz drugorzędna. Gdzieś w okolicach drugiego lockdownu olałam bajzel. Założyłam, że – tak jak wszystko – i bajzel kiedyś minie
Malarski szał
Papierzyska wyściełające paczki przydały się jeszcze do zabezpieczania domu przed malarskim szałem synka. Ta nasza mocno ruchliwa „środkowa” latorośl daje w kość… No, chyba że zajmie się czymś bez opamiętania.
Taką nieekranową alternatywę dały pędzle i farby. A że ściany mocno oberwały w pandemii? Kreatywne obrazy stały się idealną wymówką do odłożenia remontu do czasu, kiedy najmłodsza osiągnie słuszny wiek nie-brudzenia-czego-się-da.
Lena pokochała haft matematyczny
Jeżeli twierdzisz, że rękodzieło jest za trudne, albo masz do tego dwie lewe dłonie – usilnie będę Cię namawiać na nasze poniedziałkowe bezpłatne warsztaty. Skoro moja 7-latka opanowała haft strukturalny, dlaczego Tobie miałoby się nie udać?! Jeżeli złapiesz bakcyla, na Oplotki.pl znajdziesz więcej warsztatów z innych technik. Szykujemy też cały kurs on-line haftu strukturalnego – jeśli dzieci szybko nie wrócą do szkół, czarno to widzę… (albo kolorowo, bo z dzieciakami w tle).
No dobra, a co z dorosłymi?
No właśnie! Tak skupiłam się na dobrostanie maluchów, że prawie zapomniałam o „starszakach”.
Ku mojej wielkiej (o ironio!) radości do sypialni maludy wjechał też trenażer męża. No i oczywiście moje kreatywne pomysły na to, jak nie pójść z torbami w tym handmade biznesie.
Kiedy jednego dnia (przy pierwszej fali pandemii) warsztaty stacjonarne rękodzieła zostały zmiecione z powierzchni ziemi, z dziką wiarą, że musi się udać, ruszyłam na podbój onlajnów.
Nie uwierzysz, ale ta „praca” dawała mi najwięcej frajdy. Kiedy wszystkie rozrywki nagle zniknęły, a ryzyko spotkania z przyjaciółmi było zbyt wielkie, zaczęłam na potęgę prowadzić warsztaty rękodzieła on-line. To bycie z ludźmi, choćby poprzez ekran, ładowało baterie.
Teraz wspominam te szalone wieczory, kiedy mąż uciszał maluszki w drugim pokoju, a ja prowadziłam kolejne lekcje dziergania.
Najbardziej uśmiecham się do tej ciepłej myśli, że pomogłam kilku koleżankom złapać bakcyla onlajnu i podratować domowy budżet. Był nawet warsztat kosmetyczny on-line!
Praca na trzy zmiany
W pewnym momencie nie można już było czekać na „lepszy moment” – trzeba było pracować z tym, co jest. Zaczęła się więc logistyka level pro. Rano mąż z dziećmi do 9.00, a ja przed komputerem od bladego świtu, potem on do biura i koło 17.00 znowu zamiana – on w domu, a ja w biurze szukająca ciszy, znowu z komputerem. Nowa rutyna stała się rzeczywistością. Choć nie ma w tym grafiku miejsca na odpoczynek, to oboje łapiemy takie „lepsze chwile” podczas drzemek maluchów, albo wtedy, kiedy zajmą się rozdzieraniem na strzępy kolejnej paczki od kuriera.
Może i nie są to idealne warunki do pracy, ale czy kiedykolwiek takie będą?
Chyba znudziło mi się już czekanie, aż to szaleństwo się skończy. Nauczyłam się w tym żyć. Oczywiście, nie mogę się doczekać końca, ale może i Tobie pomoże myśl, która przyszła do mnie chwilę po tym, kiedy ogłosili, że czeka nas kolejny tydzień lockdownu:
Nie mamy wpływu na rzeczywistość, która nas otacza, ale mamy wpływ na to, co z tym szaleństwem zrobimy.
https://oplotki.pl/wp-content/uploads/2021/04/oplotki-w-pandemii.png788940aga gaczkowskahttps://oplotki.pl/wp-content/uploads/2021/01/logo-oplotki.pngaga gaczkowska2021-04-14 06:00:582021-05-21 09:34:06Oplotki w pandemii, czyli jak wygląda nasza praca
Niemal każdą wolną chwilę spędzam ostatnio na pisaniu. Projekt „Książka” trwa w najlepsze: opowiadam historie, spisuję myśli… Pisanie bez wątpienia ma w sobie coś z magii. Dzięki niemu możesz spojrzeć w głąb siebie i odkryć nieodkryte. To bardzo uwalniające. Ale jak okiełznać to, co mam w głowie i przekazać czytelnikowi tak, żeby go nie zanudzić i nie przytłoczyć? Jak nauczyć się pisać?
Nie mogło być inaczej – do rozmowy o moim najnowszym wyzwaniu zaprosiłam Starą Smoczycę, czyli Magdaleną Białecką. Dla Magdy pisanie jest jak tlen. Na swoich kursach i warsztatach pomaga kobietom pokonywać blokady oraz pokazuje, jak tworzyć lekkie, wciągające i wyróżniające treści. Jednym słowem – oswaja smoki.
Z Magdą rozmawiałyśmy o tym, czym w ogóle jest pisanie i czy pisać może każdy. Jak pokonać blokady, wziąć pióro do ręki i zacząć przelewać na papier swoje myśli?
Jak nauczyć się pisać?
Pierwsze pytania, jakie musisz sobie zadać na początku swojej pisarskiej drogi to: „O kim chcę pisać?”, „Dlaczego chcę pisać?”, „Co chcę dać światu i co chcę od niego w zamian otrzymać?”.
W moim wypadku impulsem do stworzenia książki były warsztaty rękodzieła, podczas których kobiety dzieliły się historiami swojego życia. Ostatecznie historia marki Oplotki upleciona jest właśnie z takich opowieści…
Gdy już poznasz odpowiedzi, kup sobie notes.
Tak! Piękny notes, w którym będziesz chciała zapisywać swoje myśli. I pisz, pisz, pisz! Daj się ponieść. Pisanie to proces. To puzzle, z których potem ułożysz piękną całość.
A co, jeśli wcale nie chcesz napisać książki?
Jeśli jesteś rękodzielniczką, która chce zbudować swoją społeczność lub sprzedać swoje produkty, umiejętność dobrego pisania będzie bardzo przydatna I nie chodzi tu wcale o skrupulatne tworzenie biznesowych treści, ale o świadomość tego, jak za pomocą słowa zbudować relacje ze swoimi odbiorcami.
Niech moja rozmowa z Magdą będzie dla Ciebie inspiracją – również do czytania fascynujących opowieści i poznawania niesamowitych historii, które poruszają do głębi.
Agnieszka
A teraz oddaję głos Smoczycy, która na pisaniu zjadła zęby
Szkoła walki ze smokami, czyli jak ja uczę pisania
Tekst: Magdalena Białecka
Lubię o sobie myśleć, że jestem Smoczycą. Starą Smoczycą, która zjadła zęby na pisaniu.
Lubię też tak o sobie mówić. I robię to od ponad 2 lat. Na początku różni życzliwi pisali mi: „A może coś bardziej przyjaznego?”, „Przecież smoki są straszne!”.
A ja się nie boję. I wiem, że Smoki są różne. I dobrze mieć jakiegoś po swojej stronie I wiem też, że metafory mają super moc – trafią do głowy Twoich Odbiorców i tam zostają.
Zaczynam od skóry Smoczycy, bo chciałabym, żeby to była dla Ciebie pierwsza szybka lekcja pisania.
Lekcja 1
Działaj w zgodzie ze sobą. Czujesz się Smokiem? Nazywaj się siebie Smokiem. Czujesz się Kapitanem statku! Bądź Kapitanem! Poszukaj metafory, bo to jest kod dostępu do głów Twoich Odbiorców.
Pewnie teraz zastanawiasz się, jak taką metaforę możesz znaleźć. Pomyśl – może ktoś Cię tak nazwał? Może ktoś podsumował jakoś pracę z Tobą? A jeżeli nie, to poczekaj. Włącz radar na metafory i zapewne coś się wtedy wydarzy…
Ku inspiracji podzielę się z Tobą moją historią. Właściwie dwiema – jedną dawną i drugą niedawną. Ta ostatnia jest prosta i krótka – opisałam siebie w taki sposób podczas zabawy na jednej z grup Facebookowych. Opisałam i poczułam – tak, to ja. I tak oto od 2 latach jestem tą Smoczyca też dla innych. Druga, dawna historia jest nieco dłuższa…
Dawno, dawno temu, gdy byłam jeszcze aktywną dziennikarką i biegałam po mieście, szukając ciekawych tematów na reportaże (tak, tak było, biegałam tak przez kilkanaście lat…) trafiłam do Pracowni Ceramicznej na Mokotowie. Pracownia była ukryta pod ziemią w piwnicy i przez to dostępna tylko dla wtajemniczonych. Wprowadziła mnie tam koleżanka. Otworzył mi starszy siwy Pan w brudnej szacie. Przywitał mnie z wielką radością, zaparzył zielonej herbaty i zaczął opowiadać… Mówił i mówił… O tym, jak był w Chinach, czego tam się nauczył i czego teraz uczy innych. Na początku obowiązkowo – 20 godzin nauki trzymania pędzla. Taki mały trening uważności. A później, co kto sobie wymarzył – ceramika, mozaiki, malarstwo precyzyjne… i dalsza praca nad świadomością. Bo to jedyna droga do szczęścia, do istoty siebie. Napisałam tekst o Panu Stasiu i wróciłam. I prawie zamieszkałam w tej pracowni na 3 lata. Okazało się, że jest to Szkoła Walki ze Smokami. Pokonałam je. I teraz prowadzę swoją pracownię – Pracownię Słowa, w której pomagam pokonać wszelkie smoki, które przeszkadzają w pisaniu.
Opisałam Ci swoją historię, bo chciałabym, żeby to była dla Ciebie druga szybka lekcja pisania.
Lekcja 2
Pisz historiami… Zobacz, jak angażujące są czyjeś przeżycia. Używaj historii do opowiadania o sobie i swojej marce. Używaj też ich w postach Facebookowych, wpisach blogowych, newsletterze… wszędzie! Ludzie uwielbiają historie. Dzięki nim poznają Cię, zbliżają się i zaczynają Ci towarzyszyć.
Pracownię Słowa założyłam już kilkanaście lat temu. A od 4 lat prowadzę ją online. Możesz ją znaleźć na Facebooku. Tylko, uważaj – na wejściu przeczytasz, że od razu możesz tu spalić wszystkie swoje pisarskie gorsety, staniki szpilki. Nic przeciwko nim nie mam, o ile nie krępują, nie uwierają i nie hamują. Bo najważniejsza dla mnie w życiu i w pisaniu jest świadomość, bliskość i swoboda. I to swoboda w pisaniu jest w pierwszym rzucie najważniejsza. Bo ona jest nośnikiem Twoich emocji, a emocje są nośnikiem informacji. Więc to dzięki swobodzie pisania, tekst działa na Odbiorców.
I to chciałabym, żeby była dla Ciebie trzecia szybka lekcja pisania.
Lekcja 3
Pisz swobodnie. Zawsze i wszędzie. Pisz tak jak i się zapisuje. W tym momencie jest to zawsze najlepsze, co może powstać. Później odłóż tekst i przeczytaj go, krytycznie poprawiając, co trzeba.
O tym wszystkim wspominam też w rozmowie z Agnieszką Gaczkowską z Oplotek, ale chciałam wyłuskać to z naszej długiej rozmowy i podać Ci w formie 3 krótkich lekcji do zapamiętania. Żebyś od razu zabrała je ze sobą i stosowała od najbliższego pisania.
A rozmowę odsłuchaj koniecznie, bo rozmawiamy tam ponad godzinę. O tym, jak znaleźć pomysł na książkę, jak zacząć ją pisać, na co zwracać uwagę przy pisaniu, jak się wspomagać w tym procesie…
Jeżeli myślisz o jej napisaniu, ta rozmowa z pewnością Ci pomoże. A jeżeli nie myślisz, też posłuchaj, bo pada tam wiele informacji na temat pisania w ogóle.
Szczególnie jeżeli chciałabyś złapać tę swobodę, poczuć wiatr we włosach, rozłożyć ręce i lecieć…
Jeżeli chciałabyś ściąć głowy smokom, które Cię powstrzymują przed pisaniem…
Jeżeli chciałabyś z pisania uczynić swój miecz…
Zapraszam Cię do mojej pieczary: https://www.magdalenabialecka.pl/
I na początek polecam Ci mój kurs podstawowy trzymania pióra, w którym przećwiczysz wszystko, co w pisaniu jest Ci potrzebne – jak pisać o sobie, o swoich produktach, jak zaczynać, jak łapać uwagę Czytelnika, jak go angażować, jak zachęcać i wzywać do działania… Będą też metafory! Wskakuj! A później możesz ćwiczyć pisanie, czego tylko zechcesz…
Trzymam za Ciebie moje wielkie smocze kciuki Magda vel Smoczyca
Wciąż mało? Szukasz swojego miejsca, inspirujących kobiet i fantastycznych historii?
Znasz to uczucie, kiedy czas przestaje istnieć, a Ty kolejną godzinę robisz coś, co daje taką frajdę, że minuty zamieniają się w sekundy, łapie Cię zachód słońca (albo burczenie w brzuchu) i dopiero rzut oka na zegarek sprawia, że wracasz do rzeczywistości?
Jako dzieci mieliśmy tak bardzo często… Ale potem staliśmy się tacy porządni, mądrzy i dorośli – pozostało nam tylko mgliste wspomnienie tego dzikiego bycia tu i teraz.
Może dlatego, że przez dużą część życia po prostu się „dorabiamy”? Dom, samochód, może rodzina. Gonimy w zabójczym tempie. A kiedy już wszystkie checkboxy odhaczone, nagle zadajemy sobie pytanie: JAK ODNALEŹĆ PASJĘ?
Nie będę ściemniać. Nie należę do tych osób, które pół życia dryfują, zastanawiając się, co by tu zrobić. Od malucha marzyłam o architekturze, a pierwsza połowa mojego dorosłego życia podporządkowana była spełnianiu tego marzenia. Już jako właścicielka własnej pracowni złapałam się na poczuciu, że nie wiem, co dalej.
Nie wiem, co robić w życiu – 30 lat
Niby wszystko idealnie: praca marzeń, mąż – platoniczna miłość z podstawówki – u mego boku, początek podróży związanej z macierzyństwem, i to nieodparte uczucie, że coś zgrzyta.
Na zewnątrz spełnienie marzeń, a w środku pustka, brak, jakiś palący niedosyt. To wtedy poczułam, że chcę więcej. I choć trochę po omacku szukałam odpowiedzi na pytanie „jak znaleźć (na nowo) pasję?”, wiem, że w tym szaleństwie była metoda. Chcę się dziś nią z Tobą podzielić. I nie, nie będzie TYLKO o rękodziele.
Mam 35 lat i nie wiem, co robić w życiu
Tak brzmiała moja definicja w tym wieku. Niby świetna praca, ale jednak niepozwalająca mi na równoczesne bycie obecną mamą i świadczenie usług na takim poziomie, pod którym chciałabym się podpisać swoim nazwiskiem. Wrzuciłam na zawodowy luz. Macierzyństwo było świetnym powodem. Niby mama, ale z poczuciem, że uczę dzieci marudzenia, narzekania i frustracji, zamiast pasji, błysku w oku i brania odpowiedzialności za własne szczęście. Dużo zmieniło się, kiedy zaczęłam szydełkować.
CO?! Wiem, brzmi jak bełkot szaleńca, ale już tłumaczę, dlaczego z pełną odpowiedzialnością podrzucam Ci mój patent na odnalezienie pasji. Nie chodzi o samą rękodzielniczą umiejętność. Kiedy rozpaczliwie biczowałam się samooskarżaniem (w końcu miałam wszystko, a mimo to nie wiedziałam, co chcę w życiu robić), zajrzałam w głąb siebie. To tam tkwią wszystkie odpowiedzi na nasze najtrudniejsze pytania.
Dzięki szydełkowaniu odłożyłam telefon, ekran, milion „muszę”, „trzeba” i „wypada” wykonywanych na autopilocie i po prostu pozwoliłam sobie być ze sobą. W ciszy, w rozmowie, w emocjach.
Magia powtarzalnych ruchów dłoni sprawiała, że krew w mózgu przepływała przez zaspane arterie. Nieużywane od dawna neurony pobudzały wspomnienia. Ciepłe wieczory u boku drogich mi kobiet, niespieszne rozmowy od serca, pełnia akceptacji i otwartości na drugiego człowieka. Z przyjemnością odkrywałam, że te skarby dostępne są również teraz – wystarczy sobie dać prawo do ich odkrywania.
Zaufałam intuicji
Jako architekt z dwójką dzieci na pokładzie zamknęłam etap wygodnej, dochodowej pracy, aby budować biznes on-line oparty na warsztatach rękodzieła!
Szaleństwo? NIE! PASJA! To dzięki warsztatom szydełkowania odkryłam, że kocham być z ludźmi. Uwielbiam te niespieszne rozmowy o życiu, wyzwaniach, trudnościach. Kocham wspierać, motywować, ale też tryskać pomysłami, których często sama nie realizuję (bo już gonię za kolejnym). Pasja bycia w bezpiecznym kobiecym kręgu, gdzie daję z siebie 110% każdego dnia, przywróciła mi dziecięcy błysk w oku.
Mam 40 lat i nie wiem, co robić w życiu
Pewnie czeka mnie taka realizacja. Ale wiem, że to normalne! Redefiniujemy się praktycznie codziennie.
Ja też.
Ty Też.
I wiem, że na 40. urodziny, też zadam sobie to pytanie: „Co dalej?”.
I wiem, że rękodzieło przyjdzie mi z pomocą.
W Oplotki dzieje się tyle, że nie wiem, czy będzie to koronka klockowa, szydełko, punch needle, haft, czy tkactwo ;)).
Wiem jednak, że niespieszne godziny sam na sam ze sobą, z robótką w dłoni, to będzie moje narzędzie prowadzące do najlepszych odpowiedzi. Najcelniejszych, bo wypływających ze mnie, ze środka.
Wierzę, że Ty też masz wszystkie odpowiedzi w sobie. Daj sobie tylko prawo do nich dotrzeć.
Wierzę, że rękodzieło, którym zarażamy na co dzień w OPLOTKI to świetne narzędzie do tworzenia przestrzeni wewnętrznej ciszy, otwartości i gotowości, by pytać i słuchać TWOICH własnych odpowiedzi.
Nie tych, które podpowiada hałaśliwy świat wokoło, ale tych, które ciągle tam były, są i będą po cichutku. Zawsze.
Masz je w sobie, odważ się tylko tam zajrzeć – tam głęboko. Przypomnij sobie tę frajdę zatracania poczucia czasu. Pozwól językowi wyjść na zewnątrz, gdzieś w kącik ust. Złap się na minie przedszkolaka, który rysuje pierwszą literkę. Nowa technika rękodzieła, nowa umiejętność, skill, który otwiera na nieznane, może przyjść z wielką pomocą
Życzę Ci tego z całego (przepełnionego miłością do rękodzieła) serca.
Znajdź tę pasję!
Masz ją w sobie!
PS. Piszę i piszę. Książka nie pomieściła powyższej refleksji (puchnie w zastraszającym tempie, bo kusi, żeby upchnąć w niej wszystko, czym chcę się z Tobą podzielić), ale po prostu musiałam… Także ten. Więcej na łamach. Już niedługo.
Tymczasem śmiało pisz, jeżeli to, o czym mówię, dotknęło czegoś w Twoim środku.
https://oplotki.pl/wp-content/uploads/2021/03/oplotki-okladka.png788940aga gaczkowskahttps://oplotki.pl/wp-content/uploads/2021/01/logo-oplotki.pngaga gaczkowska2021-03-31 06:00:052021-05-20 10:44:30Jak znaleźć pomysł na siebie, czyli co robić w życiu
Oplotki są żywym przykładem, że da się (niby) żyć w ciągłej sielance równowagi między pracą a rodziną, między ambicjami a rolą mamy, między irracjonalnym pragnieniem więcej a tęsknotą za cieplutkim komfortem.
Ale czy aby na pewno?
Jak to się udało w praktyce? A gdzie się nie udało?
Równowaga w życiu
Jakąś dekadę temu cierpiałam na przypadłość typową dla perfekcjonistów.
Znasz to uczucie, które zżera od środka, kiedy tylko zabierasz się za coś nowego i jakiś wewnętrzny głos traktuje to totalnie zero-jedynkowo?
Albo będziesz najlepsza, albo w ogóle nie ma sensu próbować. Albo zrobisz to dobrze, albo nie rób wcale. Albo możesz się tym dumnie pochwalić, albo odpuść sobie na starcie.
Oj, długo zajęło mi zrozumienie, że czasami (a może i zawsze?) chodzi tak naprawdę o proces, a nie o rezultat końcowy.
Oplotki były pierwszym przedsięwzięciem (uwierzysz?) w moim życiu, w którym pozwoliłam sobie po prostu działać bez jasno określonego celu. Oczywiście miałam marzenia, jakąś mglistą wizję, w jakim kierunku podążam, ale czy była to wypolerowana (czyt. IDEALNA), precyzyjna, zaplanowana od A do Z strategia?
Zdecydowanie nie.
Jedyne, czego byłam pewna, to fakt, że tym razem chcę w życiu równowagi. Nieważne było, czy ten biznes będzie robił tzw. kokosy, czy po prostu pomoże ogarniać wspólnie domowy budżet. O ile zapewniał poczucie, że robię coś, co zmienia mały kawałek naszego świata na bardziej przyjazny, był wart zachodu. O ile uda się robić ten biznes tak, aby wspomagał nasze życie rodzinne, a nie odbywał się jego kosztem – trzeba było spróbować.
Work-life balance, czyli powiedzieć łatwo, wykonać trudniej
Parząc z boku, nie było widać równowagi.
Zarwane przed komputerem wieczory, czasem noce. Drzemki dzieciaków spędzone na skrupulatnym nadrabianiu zaległości albo studiowaniu arkanów biznesu on-line. Wyrywane w przelocie chwile zabawy z maluchami i randki z mężem, kiedy czasem babcia wpadła do nas na weekend w odwiedziny. Tempo zabójcze.
Ale teraz dostrzegam w nim intuicyjne dążenie właśnie (o, ironio!) do równowagi.
Kto powiedział, że musi być pięć dni w pracy, a weekend dla rodziny?
Kto powiedział, że pracujemy, kiedy dzieci są w przedszkolu / szkole / żłobku, a odpoczywamy, kiedy są w domu?
Wreszcie – kto powiedział, że praca musi być historią z serii Krew, pot i łzy, a nie frajdą, która daje odpoczynek od dzieciaków czy zabieganego świata?
Powielałam ten ślepy schemat. Musiałam dojść do ściany, żeby zrozumieć, że work-life balance to termin mocno indywidualny. Niosąc na sztandarze OPLOTKI slow life, sama wyrabiałam co najmniej dwa etaty. Teraz widzę, że było mi to potrzebne. I nie ma tu zaprzeczenia owej wycacanej definicji równowagi w życiu. Dopiero teraz widzę, że po okresie macierzyńskiego lukru, kiedy przez chwilę byłam nieaktywna zawodowo – moje ambicje potrzebowały turbotempa. To było moje pokrętne dążenie do równowagi w życiu.
Dlaczego dałam sobie wmówić, że kiedy pojawia się potomstwo na pokładzie, to rola mamy jest jedyną słuszną?
Od etapu zaczytywania się w poradnikach przeszłam przez frustrację rodem z piekła aż do poczucia, że warto zacząć słuchać wewnętrznego głosu (i uczestniczek warsztatów)
Każda rozmowa podczas kameralnych spotkań rękodzielniczych dawała mi coraz większe przekonanie, że nie da się być czempionem we wszystkim. Albo wypucowany dom, albo napisany tekst na bloga. Albo trzecie dzisiaj pranie, albo nagrany podcast. Albo dwudaniowy obiad, albo oddzwonione telefony zagryzane odgrzaną z zamrażarki pomidorówką. Albo kolejny wieczór w domu i krzyczenie na męża, ze już po prostu muszę wyjść do ludzi, albo praca warsztatowa.
Ależ to było uwalniające! To tak można?
Można nie mieć najczystszego domu w okolicy (przy dzieciakach na pokładzie)?
Można napisać tekst z bykami i zdaniami wielokrotnie złożonymi bez myślenia o SEO?
Można tak po prostu uściskać męża w kiecce brudnej od glub zakatarzonej córci, zamiast gnać na – Bóg wie, jakie – kolacje w obcasach?
Można, wreszcie, dać sobie SPA roku w postaci pracy, która Cię kręci?
Można!
Moja osobista definicja work-life balance
Dlaczego Ci o tym piszę? Nie, nie tylko dlatego, że ta rozkmina zabrała kilka rozdziałów książki, którą piszę codziennie po kawałeczku. Dzielę się tą myślą, bo dojście do tego uwalniającego punktu w życiu kosztowało mnie stanowczo za dużo. Pozbawiałam się przyjemności z codzienności.
Może Ty też?
Work-life balance – przykłady mocno osobiste
No dobrze, było podniośle. Teraz czas zejść na ziemię i przytoczyć kilka praktycznych przykładów jak osiągnąć work-life balance na postawie moich doświadczeń. W końcu nie chcę tutaj kolejnego poradnika dla tłumów, jakich wiele w internecie.
Kiedy przestałam się oglądać na innych (byłam już zbyt zmęczona wyścigiem), sprawy zaczęły przyspieszać. Zamiast obsesyjnego podglądania konkurencji, świadomie przestałam w ogóle śledzić. TAK! Po prostu odobserwowałam, wywaliłam z wszelkich miejsc w sieci, gdzie bywam. Czasem kusi, aby podglądać, ale dla spokoju ducha celowo tego nie robię. Błogość kreatywnej wolności bez zbędnych skojarzeń gwarantowana!
Zamiast czytać pełne hejtu komentarze pod postami, postawiłam sobie cel, żeby zrobić budżet na wsparcie w obszarze social media. Nasza niezastąpiona Ania z anielskim spokojem potrafi podejść do czegoś, co kiedyś kazało mi nie spać trzy noce! Hejt nie boli już tak mocno, kiedy omawiamy wątpliwe sytuacje wspólnie.
Zamiast biczować się, że moje uda to już nie materiał na jeansy slim, zaczęłam nosić sukienki dopasowane tylko w talii. Też spoko wyglądam, a poza tym nic nie gniecie, kiedy dupsko przesiaduje przed komputerem albo na kanapie, zamiast wdzięczyć się na mieście.
Jakoś tak zrobiło się lżej. Przyjemniej nawet.
A co najlepsze!
Ten luz dał mi paliwo rakietowe dla pogoni za moimi własnymi marzeniami.
Możesz się śmiać, ale doceniam tak małe rzeczy jak wspólne śniadania (jaki to komfort wybrać jednak lokalne przedszkole/szkołę i nie wozić dzieci na drugi koniec miasta do wypasionej placówki, gdzie bitwa o miejsca trwa w najlepsze), możliwość pracy z domu (no dobra, mamy wypasione biuro służące do spotkań i warsztatów on-line, ale faktycznie mój mąż więcej tam przesiaduje niż ja) i wreszcie definiowanie KIEDY pracuję tylko przez pryzmat mojego tempa (slow biznes, a ja biczowałam się, że potrafię posiedzieć grubo ponad ustawowe 8 h przed komputerem, kiedy jakiś szalony pomysł potrzebuje rozpisania tu i teraz).
Można poklikać, kiedy dzieciaki na dobre zajęte są zinxami i mojipopsami (tylko rodzice przedszkolaków/wczesnoszkolnych zrozumieją), a mała jeszcze na spacerze z mężem. Wolno tak po prostu powiedzieć rodzince: „Mama teraz potrzebuje pół godziny w samotności w łazience” i trzasnąć sobie wszystkie maseczki z szafki, kiedy czujesz, że zaraz wybuchniesz po nieudanej kampanii reklamowej za kupę pieniędzy. Możesz wreszcie po prostu zrobić sobie wolne we wtorek. Ot tak! Tylko dlatego, że masz gorszy dzień. Nadrobisz w sobotę (o zgrozo!). I świat się nie zawali.
Poważnie.
Poszukaj własnej definicji work-life balance! To uwalnia i paradoksalnie daje tempo nie z tej ziemi!
Kiedy ruszałam z projektem książki, wydawał mi się nieogarnianym jaźnią tematem z serii Albo firma, albo czas na pisanie oraz Albo czas z rodziną, albo pisanie.
I oczywiście, pracy jest masa, bo chcę dotrzymać ustalonego terminu. Ale im mniej myślę o tym, co mogłoby pójść nie tak, tym więcej po prostu piszę! O dziwo, dużo u mnie ostatnio zarówno work, jak i life… Kluczem jest słowo pośrodku: balance.
https://oplotki.pl/wp-content/uploads/2021/03/kopia-blog-grafika-na-social-media-szablon.png788940aga gaczkowskahttps://oplotki.pl/wp-content/uploads/2021/01/logo-oplotki.pngaga gaczkowska2021-03-24 06:00:262021-05-25 10:45:02Work-life balance, czyli dlaczego równowaga jest taka trudna
Gdyby jeszcze miesiąc temu ktoś kazał mi założyć konto na kolejnej platformie, to bym grzecznie… wyśmiała.
Z trudem wyszarpuję z doby (która nie chce się, za choinkę, rozciągnąć) chwilę dla rodziny dzięki niezastąpionym koleżankom z zespołu, które wspierają mnie w tworzeniu grafik, postów na social media, montowaniu podcastów, tworzeniu filmów na YouTube… A jednak założyłam profil na Clubhouse.
Ba! Nie tylko założyłam! Nałogowo go (nad)używam!
Clubhouse – o co chodzi
To platforma, na której po prostu rozmawiasz. Użytkownicy mogą utworzyć własny pokój lub wejść do już działającego pokoju i włączyć się do dyskusji. Trochę jak na scenie – grupa panelistów (zakładający pokój), która może zaprosić publikę (każdy obecny w pokoju) do zadawania pytań, swobodnej wypowiedzi, włączenia się do rozmowy.
Ciekawy format.
Nie da się tutaj czegoś nagrać na zapas, zaplanować, zapozować.
Jesteś tylko Ty i to, co masz do powiedzenia oraz do wysłuchania.
A co najważniejsze – nie widać, jak wyglądasz!
Sama dziergam wełniane koce (jak szalona) w ulubionym dresie i z maseczką na twarzy, i po prostu sobie plotkuję. O-plotkuję!
Trochę jak za starych, dobrych, legendarnych czasów, kiedy warsztaty O-plotki odbywały się stacjonarnie w lokalnych knajpkach (o, rety! Kto by pomyślał, że z taką tęsknotą będę wspominać pracę!) – tylko że bez makijażu i zakładania wyjściowych ciuchów, bez stania w korkach i bez opłaty parkingowej.
Tutaj video:
Clubhouse – jak zacząć?
Oczywiście trudno opowiedzieć, dlaczego aplikacja jest fajna.
Dla jednej osoby może to być coś ciekawego, dla drugiej – bzdura.
Nie byłabym sobą, gdybym jednak nie podrzuciła Ci informacji, jak możesz się o tym przekonać na własnej skórze:
Zakładanie konta na tej platformie, jak i jej używanie, jest banalnie proste. Aplikacja ma jednak jeden całkiem skuteczny haczyk.
Clubhouse – jak zdobyć zaproszenie
No właśnie!
Aby dołączyć do zacnego grona użytkowników (czyt. „elyty”), trzeba – uwaga, uwaga – otrzymać zaproszenie! Bez niego nie można zarejestrować konta i swobodnie korzystać z wszystkich funkcji aplikacji.
Mało tego!
Ilość zaproszeń jest ograniczona!
Przekonałam się o tym sama, kiedy ruszyłam szturmem informować wszystkich o swoim odkryciu (czyt. kolejnej czasożernej apce na telefon).
Zaproszenie można jednak ZDOBYĆ poprzez aktywne uczestniczenie w dyskusjach.
Sprytne. Skutecznie ogranicza się sztuczne pompowanie ruchu. Jakość zamiast ilości. Trzeba jednak trzy razy się zastanowić, komu chcemy oddać cenne zaproszenie, albo cierpliwie poczekać, aż pojawi się możliwość zaproszenia kolejnej osoby.
Mam dla Ciebie dobrą wiadomość!
Planuję cotygodniowe dyskusje w pokoju o-plotki (w każdy piątek o 21.00) – więc zaproszenia będą regularnie przybywały (pisz na agnieszka@oplotki.pl, jeżeli też chcesz skorzystać).
Tutaj wytłumaczyłam, jak to działa:
Jak zainstalować na androida
No właśnie, i tu jest kolejny haczyk. Na razie (piszę ten tekst w lutym 2021) nie ma możliwości korzystania z aplikacji na innym sprzęcie niż jabłuszkowy. Jak tylko to się zmieni – niezwłoczenie Cię poinformuję. Doskwiera mi fakt, że jednak większa część znajomych, z którymi bardzo chętnie bym podyskutowała, gardzi srajfonem (jak pieszczotliwie nazywają mój telefon)… No nic.
Pozostaje cierpliwie czekać.
Tymczasem zapraszam Cię do pokoju pełnego mięciutkich opowieści przy twórczości dłoni ludzkich.
Co piątek o 21.00 – O-plotki, czyli Handmade from Poland w luźnych rozmowach wokół rękodzieła.
Niezależnie, czy to wspomnienia ZPT z piątej klasy podstawówki, czy makramowy szał na supermodne dodatki wnętrzarskie, czy niszowa technika, którą chowasz w szufladzie na odstresowanie od ekranu – wskakuj i dołącz do plotek.
O-plotek na Clubhouse.
Agnieszka
Ps. Tutaj dodaję jeszcze pozostałe video na temat aplikacji – wszystkie znajdziesz na playliście CLUBHOUSE na naszym YouTube: