
Stowarzyszenie Oplotki, kiedyś i dziś. Zobacz, jak wyglądała ta droga.
Miałam zamiar napisać krótki wpis o tym, jak szybko minęło te 5 lat od momentu, kiedy Stowarzyszenie Oplotki oficjalnie uzyskało wpis do KRS, ale …no nie mogłam!
OPLOTKI zaczęły się duuużo wcześniej i siłą rzeczy – im dłużej odświeżałam wspomnienia – choćby na oplotkowym Facebooku – tym bardziej wzruszałam się, jak to wszystko było “chwilę temu”…
A jednak!
Początki Oplotki sięgają 2016 roku!
I dzisiaj postanowiłam – przy okazji świętowania oficjalnych 5 lat – Stowarzyszenia OPLOTKI – cofnąć się do początków i z ogromną wdzięcznością zaprosić Cię do tej sentymentalnej podróży pełnej ciepłych wspomnień.
Mam taką tradycję: przyjmuję na każdy rok hasło przewodnie – i w tym tekście pomogły mi uporządkować strumień świadomości i ułożyć chronologicznie rok po roku…
No to nurkujemy!
W skrócie – Hasła na dany rok:
2023 – RINSE AND REPEAT
2016
Gdzieś w kwietniu 2016 założyłam oplotkowy profil na FB, najpierw to były produkty: koszyki, dywany, ozdoby świąteczne.
Masa produktów, masa świątecznych warsztatów.
(*klikając zdjęcia przeniesiesz się do wspomnień na Facebooku)
Elfy uwijają się jak mogą – dzieciaki pomagają mi pakować zamówienia produktowe:
Grudniowe warsztaty – na początku bardziej towarzysko jako wspólne dzierganie ozdób:
2017
Mała Lencia na wielkim zającu szydełkowym
Nasz internetowy sklep z produktami ruszył i to w kilku wersjach językowych: „dla znajomych znajomych”. Ten pierwszy był na zewnętrznej platformie sprzedażowej – dziś już z niego nie korzystamy. Wszystko znajdziesz w naszym oplotkowym sklepie
Moje dzieci testują wszystkie prototypy:
Nawet kaktusy:
To w 2017 powstały epickie, ulubione tematy warsztatowe takie jak mata do jogi i to historyczne video:
Dzieci + biznes:
Moje produkty w Kompozytorni – tak poznałam Karolinę Kizińską:
Dołączyłam do Sigrun.

Pierwsze wystąpienie n Rozwijalni Kobiet:
Pani Swojego Czasu opowiadała o Oplotki:

i nosi naszą biżuterię:
Założyłam grupę na FB Oplotki&Friends (wciąż działa i można dołączać)
Powstał pierwszy kurs szydełkowania on-line (i wyglądał zdecydowanie inaczej niż dzisiejsza wersja z ogromem filmów instruktażowych oraz inspiracji umieszczonych na nowoczesnej i wygodnej platformie kursowej)
Warsztat planowania z Sigrun (co roku od wtedy!!)
Masa warsztatów szydełkowania:
Bezpłatne tutoriale świąteczne – szydełkowe:
(omg jaka fryzura :PPP)
W grudniu 2017 – po raz pierwszy wzięłam udział w podcaście Sigrun: On- air coaching – episode 125 How to run a successful mastermind.
Oplotki 2018
Poznań Mentoring Walk – opowiadałam, o tym, że kocham warsztaty, ale tułaczka po knajpkach Poznania jest coraz bardziej uciążliwa, a warsztatów przybywa (choć uwielbiam te miejsca, do dziś wpadam np. do Kahawy nie tylko na Dzień Matki)
Projekt Pop-up:
ruszyłyśmy w wakacje:
Moje dzieci uczyły się oddychać rękodziełem:
Urodziny i obraz, który wylądował na mojej ścianie :
W międzyczasie pomagałyśmy lokalnemu deweloperowi promować osiedle (na którym wtedy szukałam mieszkania ;P)…
a oplotkowe prace trafiały do kolejnych domów:
Prowadziłam pierwsze szkolenia biznesowe dla twórców – dla miasta Poznań i szkolenia onlinowe (ale fryzura!! :P)
Jednocześnie sama również się szkoliłam -a tutaj z Sigrun nagrywałyśmy wywiad:
Ruszyła Oplotkowa Kreatywna Środa (nasz cykliczny post – nadal publikujemy go co środę i zapraszamy do dzielenia się tym, co wyszło spod rąk naszej społeczności):
Ruszył Podcast Oplotki:
I bywałyśmy na targach MTP:
Cieszyłyśmy się jak dzieci z pierwszych 3000 fanów:
W naszej pracowni odbyło się spotkanie autorskie i premiera „Pod powierzchnią” Edyty Niewińskiej:
Oraz Świąteczny targ Oplotki
Pierwszy raz promowałam 12 masterclassów Sigrun!
Stowarzyszenie Oplotki 2019:
To czas pierwszych edycji Akademii Rękodzielnika (wtedy jeszcze 3-miesięcznych!)
i warsztatów:
Oplotki na Wielkopolskim Kongresie Kobiet:
Dużo siedzenia przed komputerem i na balkonie – ciąża – więc rozwój Pinterest, wielu kursów biznesowych, wyzwań:
Tutaj o wycenie – temat, który regularnie wałkujemy do dzisiaj – ostatni raz w kwietniu tego roku ;P
Dzierganie w parku:
Masa odcinków podcastu oplotki (ciągle jeszcze cotygodniowo)
i Pyrcaster – współorganizacja:
Niezmiennie to rok on-line’owych mastermindów z inspirującymi przedsiębiorczyniami:
Napisałam wpis blogowy, który aktualizuję ochoczo do dziś – gdzie pochwaliłam się historią współpracy z Sigrun:
A potem wypad do Zurychu na konferencję Sigrun:
Obejrzyj relację na Facebooku: https://www.facebook.com/watch/?v=941444089572858
lub poczytaj na blogu: https://oplotki.pl/sigrun-live-relacja-z-edycji-2019/
W tym roku zaczęłyśmy powoli pracę nad naszym kanałem na Youtube.
Tradycyjnie – dużo było warsztatów – również tych on-line’owych
I stacjonarne handlowanko w Glinianej Kuli – Targ Dobra:
W grudniu zrobiłam podsumowanie ostatnich 10 lat i zobaczyłam, jak bardzo się zmieniam, a jednocześnie niektóre rzeczy są niezmienne… rękodzieło to jedna z tych rzeczy:
To pomogło mi z jeszcze większą klarownością skupić się na tym, co ważne w tak trudnym czasie pandemii.
Oczywiście znowu promowałam Sigrun i znowu z nią planowałam kolejny rok szalonych wizji dla Oplotki no i oczywiście 30go na świat przyszła Sarcia!
Stowarzyszenie Oplotki 2020
Na stałe weszły do tradycji konferencje Slow Business Online Grażyny Pawtel – Lorente, Jak Żyć w Necie Kasi Aleszczyk – do dzisiaj, co roku w nich biorę udział.
Podczas kwarantanny niemal tydzień w tydzień polecają się warsztaty Oplotki:
https://www.facebook.com/watch/live/?ref=watch_permalink&v=532058257496024
https://www.facebook.com/watch/live/?ref=watch_permalink&v=319793158981234
Również gościnne. Ewę Genge pewnie kojarzycie z konferencji HBS2022 – tak! Większość prelegentów znałam jeszcze z tych czasów! Kto powiedział, że w pandemii nie można było nawiązywać relacji ;P
Pandemiczne live’y i domówki on-line – czyli Piątunio z Oplotki:
Ależ się śmiesznie teraz ogląda! Kiedy uczyłam ludzi, co to Zoom, i jak go używać! A teraz? Kto nie zna Zooma??
https://www.facebook.com/oplotki/videos/2862986643795922
Wirtualny kongres kobiet:
Kiedy latem trochę pandemia odpuściła – dzierganie w plenerze np. w Szreniawie
Które promowałam oczywiście z małą Sarcią na ręku:
Makrama była wtedy naszym oczkiem w głowie. Powstał nowy box z materiałami, który do dzisiaj w ofercie:
Ruszyło też wyzwanie makramowy kwietnik, które teraz wchodzi w skład kursu o makramie:
Oczywiście kurs szydełkowania pod względem boxu pełnego materiałów nie pozostawał w tyle – wraz z kursem makramy do dzisiaj to nasze dwa najważniejsze punkty w ofercie dla miłośników twórczego spędzania czasu:
Dużo było dyskusji o wycenie rękodzieła i o legalnych aspektach sprzedawania – nasze dwa flagowce wiodły prym – kurs o wycenie i pakiet prawny od Ilony Przetacznik. Plus wywiady, webinary i dużo promowania legalnych aspektów biznesu handmade:
Ale również było sporo o dobrociach płynących z korzystania z Pinterest- co potem zaowocowało kursem, który aktualizujemy i sprzedajemy do dziś! Sprawdź Kurs Jak promować rękodzieło (i nie tylko) na Pinterest.
Warsztaty stacjonarne w maseczkach… wszyscy czuliśmy, że to nie to samo:
Projekt Rękodzieło Wczoraj i Dziś
Pierwsze kursy tworzone we współpracy – haft strukturalny, potem druty, biznesowo z Iloną
Masterclassy Sigrun + świąteczne tutoriale i prezenty, i oczywiście warsztaty:
Grudzień – pierwszy raz mastermind!
No i współpraca z Rossmannem – warsztaty dla dużych firm ruszyły pełną parą:
Stowarzyszenie Oplotki 2021
Obok kreatywnej środy, w grafiku na dobre zagościły poniedziałkowe warsztaty i piątkowe update’y kampanii crowdfundingowej przerywane występami w mediach. Oj! Obfity to był rok! Obfity!
Przeprowadzka do większego mieszkania.
Epicka wizyta w DDTVN:
Zakończenie kampanii crowdfundingowej książki:
Wcześniej ukazała się cała seria postów „bohaterowie akcji crowdfundingowej, tu tylko niektóre z nich:
Gościnne wizyty w podcastach jak ten u Agi Zdunek:
Nasza Ania co poniedziałek robiła update-y, co też w Oplotki, bo działo się tyle, że ledwo nadążałyśmy z informacjami:
bo wtedy jeszcze wszystkie poniedziałkowe warsztaty robiłyśmy na FB, nie tylko te cotygodniowe, ale też te częstsze -przedświąteczne w formie videotutoriali 😉
Dużo było o promowaniu rękodzieła na Pinterest i trochę również o wycenie:
Ale też oczywiście dużo dyskusji „za kurtynką”, w ramach kolejnej edycji Akademii Rękodzielnika, która wystartowała we wrześniu.
Przebojem w naszą ofertę wkroczyły kursy: drutów, haftu strukturalnego i punch needle:
Zostałam ambasadorką projektu Handmade Youth:
TEDx Warsaw Women, wsparcie Sigrun w jej kampanii Kickstart i wywiad u niej:
I oczywiście biznesowy mastermind – ten format wkroczył na dobre do naszej rzeczywistości :):
Stowarzyszenie Oplotki 2022
Jeszcze w styczniu domykałam wsparcie dla mojej mentorki w jej kampanii KICKSTART.
Wałkowaliśmy temat legalnej sprzedaży rękodzieła z Iloną Przetacznik:
Do dzisiaj z resztą działają u niej nasze rabaty: na hasło oplotki w sklepie Legalny Biznes Online otrzymasz 10% zniżki (na wszystkie produkty z wyłączeniem indywidulanej obsługi, konsultacji oraz indywidualnych usług).
W marcu otworzyliśmy regularną sprzedaż książki Oplotki – po szalonej akcji crowdfundingu z 2022
Cotygodniowe warsztaty rękodzieło o 18.30 na żywo – ruszają na stałe na Youtube od tego roku:
a w czerwcu WARSZTATON:
Retreat u Sigrun i super wakacje – Tu tylko szczypta, więcej w podsumowaniu roku 2022:
Pierwszy weekend września – Drutozlot – dziewczyny zaprosiły mnie, żebym prowadziła to wydarzenie!
EPICKA pierwsza edycja konferencji HBS – wielka robota całego zespołu (w tym roku byłyśmy mądrzejsze i pracujemy nad kolejną edycją już od maja, żeby nie zrobić sobie powtórki z turbo-pracowitych wakacji)
Szkolenia Poznańskie Dni Przedsiębiorczości finansowane z budżetu miasta Poznań- pozwalają nam na przeprowadzenie bezpłatnych całodniowych szkoleń: znajdziesz je na naszej stronie Oplotki Tv
Moja mentorka Sigrun wydaje książkę i pisze w niej o mnie i Oplotki!
Na koniec roku o Oplotki w The Designer
No i definitywna decyzja – wracamy do starego mieszkania- sprzedajemy nasz wielki nowy apartament – tęsknimy za starym!
Tradycyjnie – promuję program Kickstart mojej mentorki:
i nasze bezpłatne warsztaty – jeszcze trochę słychać echo w dużym apartamencie…
Kolejny raz planuję rok z Sigrun tym razem również sama prowadzę kolejne dyskusje wokół podsumowania starego roku, by jeszcze lepiej planować przyszły – i tak seria Prawdziwa Cena Sukcesu po raz kolejny cieszy się wielkim zainteresowaniem
i otwiera kolejną edycję biznesowego mastermindu
Stowarzyszenie Oplotki 2023
Kontynuujemy warsztaty rękodzieła na żywo na Youtube co poniedziałek o 18.30.
Na konferencjach on-line’owych coraz więcej opowiadam o misji zarażania pozytywnym bakcylem rękodzieła OPLOTKI, ale też coraz odsłaniam kurtynkę zaplecza biznesowego – ruszam z mastermindem biznesowym ponownie w marcu (eksperymentalna edycja 3-miesięczna) i wypuszczam kurs o afiliacji po polsku i po angielsku
W lutym i kwietniu – dyskusja o wycenie rękodzieła – pomimo, że jest tak dobra, że miała być sprzedawana – na razie udostępniamy ją za free:

Biblioteka Rękodzielnika – wskrzeszamy stare lektury rękodzielnicze na YouTube
Kreatywna środa bije rekordy popularności:
Zbieramy plony prawie 5 lat regularnego cotygodniowego postowania tej zachęty do dzielenia się ze światem swoim rękodziełem.
Prywatnie… kupiliśmy działkę ROD i wróciliśmy do starego mieszkania. Sprzedaliśmy „nowe” aby kupić inne – inwestycyjne – pierwszy krok w kierunku „Handamde Hotel” 🙂
Chwilę po przeprowadzce zaczął się lipiec – czyli miesiąc świętowania!
Najpierw wypad mastermindowy na Zanzibar (OMG! Nie wierzę nawet teraz, kiedy to piszę!) W tym raju na ziemi uporządkowałam myśli i upewniłam się, że masa wiedzy i doświadczenia służy niezależnie gdzie, z kim, w jakich okolicznościach jestem. Poznałam biznesowe „żylety” i zobaczyłam ogrom wartości, którą się dzielę… ich oczami.
Było mi to ogromnie potrzebne.
Zrozumiałam, jak wiele już za mną, jak dużo mogę przekazać innym, ale jednocześnie, jak bardzo lubię iść dalej… Po prostu tak mam – nie potrafię spocząć. Zawsze jest coś do zgłębienia, odkrycia, przekazania innym.

Po powrocie od razu urlop z mężem i dzieciakami – od Mielna po rodzinkę na Śląsku. Podzieliłam się fotkami na moim prywatnym FACEBOOKU.
Po tym maratonie – oczywiście wróciłam do Poznania i zorganizowałam spotkania stacjonarne.
Był sabat zanzibarowych sióstr i wspomnienia wyjazdu przy malowaniu…

Był zlot oplotkowej społeczności w ramach świętowania 5 lat (formalnie 30 lipca dostaliśmy wpis do KRS) Stowarzyszenia.

A na koniec rodzinne świętowanie moich urodzin ( dzień później skończyłam ostatnie „naście” przed 40-ką ;P )
Czuję pełnię.
Obfitość doświadczeń, bolesnych lekcji, radosnych tryumfów, pełnych refleksji zadum i pędu ku szalonej wizji OPLOTKI… wzrusza mnie do łez.
Jestem wdzięczna, że tu jesteś!
Bez Ciebie nie byłoby sensu wypuszczać tych niezliczonych pomysłów w świat!
A – letnie inspiracje -czyli nowe moduły w kursach szydełkowania, makramy i punch-needle już są.

A co dalej?
Stowarzyszenie Oplotki jest po to by wspierać rękodzielników i szerzyć bakcyla rękodzieła. Zaglądaj do podcastu (tam wywiady „z zaplecza” ), na nasz kanał Youtube, FB, IG, Pinterest... ale przede wszystkim, jeżeli stawiasz na SIEBIE – to wskakuj po wsparcie i społeczność do:
AKADEMII RĘKODZIELNIKA (dla przedsiębiorczych twórców handmade)
lub do
MASTERMIDNU (dla on-line’owych biznesów spoza branży rękodzieła)
Oba programy ruszą (jak co roku) we wrześniu – zaraz po naszej konferencji on-line HANDMADE-BIZ-SUMMIT.
A jeżeli chcesz podglądać mnie bardziej prywatnie – wskakuj na mojego osobistego FB, IG lub stronę www.
Albo po prostu napisz na agnieszka@oplotki.pl, co bierzesz dla siebie z tego wpisu 🙂
Uściski!
Agnieszka i zespół OPLOTKI

Dzień Kobiet? Może lepiej Miesiąc Kobiet? Rok? Dekada?
8 marca to nasze święto.
Dzień, kiedy (w końcu) bez wyrzutów sumienia możemy sobie sprawić jakiś prezent.
Może wraz z nami kultywujesz Oplotkową tradycję i świętujesz przez cały marzec?
- chwilą dla siebie (trochę częściej, niż w innych miesiącach)
- treningiem dawania sobie małych (i większych!) przyjemności (jak na przykład ten zaległy telefon na plotki z przyjaciółką właśnie dziś, nie “potem”)
- i sprawiania sobie (oraz innym kobietom wokoło! A co!) prezentów?!
Miesiąc Kobiet – zgoda! Pójdźmy o krok dalej!
Jeżeli masz ochotę cofnąć się o rok, polecam lekturę wpisu: Marzec miesiącem kobiet – o tym, jaka moc drzemie w kobietach. Ale przede wszystkim zapraszam do tego, aby ten miesiąc kobiet stał się wstępem do nawyku celebrowania naszej kobiecości! Tak na co dzień, nie tylko od wielkiego święta! Sprawmy, aby jeszcze łatwiej przychodziło nam docenianie siebie i innych kobiet w naszym najbliższym otoczeniu.
Dzisiaj przychodzę z mieszanką propozycji i pomysłów, jak możesz to zrobić dla siebie, dla kobiet wokół Ciebie i dla tych małych dziewczynek, które właśnie od nas nauczą się, co to znaczy być kobietą…
- w życiu
- w przyjaźni
- w związku (albo i nie!)
- w biznesie…
Podrzucam Ci garść przemyśleń wokół tego, jak biznes wpłynął na moje myślenie o sobie jako kobiecie – wierzę, że to najcenniejsze, co mogę Ci ofiarować tu i teraz.
Tradycyjnie tych, którzy lubią czytać, zapraszam do lektury. Dla tych, którzy wolą słuchać – wersja audio już czeka.
Kobieta w biznesie
Ilekroć słyszałam anglojęzyczne „LADY BOSS” coś się we mnie gotowało. Tak, jakby to “lady” osłabiało wydźwięk słowa “BOSS” i sprawiało, że trochę łagodniał, malał albo był taką mniejszą ligą dla babek…
Jakby nie mogły konkurować z panami?!
Jakby ekstraliga to tylko w spodniach?!
I am the BOSS
Świadomie – określając siebie – zaczęłam więc używać “the BOSS”.
I am “the boss”! Zamiast “I am lady boss”!
Dla mnie to oznacza, nie tylko, że ścigać się mogę z panami w tej samej kategorii i z powodzeniem sobie poradzić.
Ale przede wszystkim, że wygrywam zupełnie innym zestawem kompetencji i nie potrzebuję specjalnej, oddzielnej kategorii, by przejąć prowadzenie…
No dobra… żarty żartami, ale w tym mocnym wstępie jest mój apel do Ciebie…
Skoro nie ma sensu ścigać się w biznesowej podkategorii “tylko dla pań” i warto zaakceptować, że podium jest też dla nas…
Łatwiej też wtedy zaakceptować, że inne kobiety, to nie nasze konkurentki w tym wyścigu, ale partnerki! Potencjał na łączenie sił!
To jakimi kompetencjami jesteśmy w stanie przegonić panów?
A no na pewno nie ma co się ścigać, zakładając spodnie… albo mocniej, niż oni, rozpychając się łokciami i tupiąc nogą.
Te narzędzia zostawmy im.
Po jakie więc możemy sięgać MY?
Śmiem twierdzić, że nasza supermoc to umiejętność współpracy.
Pisząc to, mam jednocześnie wrażenie, że jakoś nie możemy tej umiejętności dawania, dzielenia się do dna, pomagania, wspierania innych kobiet… zamienić na biznesowy sukces.
A co, gdybyśmy przestały konkurować i zaczęły się wspierać – ale nie tylko tak w teorii, a la pitu-pitu przy kawce i poklepywanie po głowie, ale tak z realnymi wynikami, które da się zmierzyć i policzyć?
Co, gdyby pójść dalej i ubrać to w solidny model finansowy?
Czy nie byłoby to przydatne narzędzie, które dałoby nam strategiczną przewagę nad panami?
Pomyślałam: fajnie by było
Zaczęłam szukać modeli opartych na poleceniach.
Zauważyłam, że w anglojęzycznym świecie to norma, która daje kobietom niesamowitą przewagę biznesową (i niezłe, regularne, oparte na zaufaniu przychody). Na polskim rynku jednak, ciągle wokół tego tematu roztacza się chmurka powątpiewania przemieszana z dymkiem: “nie wypada” polecać za pieniądze, bo jest tam od razu jakieś przedziwne podejrzenie…
Pomyślałam, że marzec – dzień/miesiąc kobiet – to świetny moment, aby przedstawić Ci mój najnowszy projekt oparty na poleceniach.
PROGRAM AFILIACJA 2.0 do którego możesz się zapisać, bo już niebawem ruszy w polskojęzycznym wydaniu ( klikając grafikę możesz się zapisać, by otrzymać szczegóły)

W tym video (jego premiera na naszym kanale YouTube 15.03.2023) mówię o nim więcej.
*Jeżeli czytasz ten tekst wcześniej – włącz powiadomienie o premierze lub zaznacz dzwoneczek i zasubskrybuj kanał Oplotki na YouTube, wtedy na pewno nie zapomnisz):
PS. Pierwszą – testową edycję kursu o afiliacji poprowadziłam po angielsku, więc jeżeli działasz na międzynarodowym rynku lub Twoja biz-bestie albo mastermind-buddie potrzebuje info o afiliacji – możesz ją odesłać do tego video:
Ale po kolei.
Co, jak i dlaczego sprawiło, że zajęłam się tematem.
Nie pomogę każdemu
Kiedy Oplotki z małej manufaktury sprzedającej rękodzieło, zaczęły ewoluować w organizację prowadzącą warsztaty rękodzieła, a potem również działalność wspierającą biznesowo innych twórców, zaczęłam odbierać coraz więcej próśb o pomoc.
O ile chodziło o wsparcie w stworzeniu modelu biznesowego w oparciu o rękodzieło, dywersyfikację strumieni przychodu, wyzwania związane z pierwszymi zadaniami do delegowania, chętnie pomagałam osobiście lub odsyłałam do naszych gotowych kursów, ebooków, programów online.
Wielokrotnie jednak padały pytania np. o to jak zrobić stronę internetową.
O ile umiałabym pokazać, jak samodzielnie wyklikałam opotkowe www – o tyle nie chcę wchodzić w buty specjalistki i świadomie wybrałam polecanie ludzi, którzy znają się lepiej, niż odpowiadanie na niezliczone zapytania.
Z czasem, kiedy moje kompetencje się wyostrzyły, coraz lepiej potrafię zdiagnozować w czym jestem świetna (więc szlifuję ten diament kolejnymi godzinami skupienia na temacie), a na co po prostu szkoda czasu, bo mogę odesłać do specjalistki w tej dziedzinie… zrozumiałam, jak potężnym narzędziem do realnego wspierania moich klientek jest moja sieć kontaktów.
Kiedy zrozumiałam, że mogę pomagać nawet “czyimiś rękami” – coś kliknęło w głowie i zobaczyłam moją miłość do ludzi, łatwość nawiązywania relacji i pielęgnowania strategicznych partnerstw w zupełnie innym świetle.
Zobaczyłam przedsiębiorcze ekspertki z mojej sieci jako przedłużenie mojej misji wspierania kobiet w biznesie. Następnym krokiem było świadome używanie tego potężnego narzędzia.
Tej obfitości starczy dla wszystkich
Zrozumiałam, że zadowolenie klientki jest cenniejsze, niż finansowy zysk. Z przyjemnością odsyłam do innych ekspertek, jeżeli wiem, że one mogłyby lepiej przeprowadzić przez dany proces. Okazuje się, że bardzo często szacunek klientki, który dzięki temu zyskuję, poczucie bezpieczeństwa i autentyczna wdzięczność na poziomie czysto ludzkim, nieraz przekłada się na finansowe zyski w formach, których najczęściej nie jestem nawet w stanie przewidzieć.
Takie klientki najczęściej wracają po udział w moich kameralnych mastermindach, zaskakują nietuzinkową propozycją współpracy, albo po prostu polecają moje usługi znajomym.
Moje słowo nabrało znaczenia
W miarę, jak kolejne sukcesy Oplotki przyciągały osoby chętne wiedzy “z zaplecza”, moje rekomendacje nabrały drugiego dna. Zrozumiałam odpowiedzialność, nie tylko przywileje.
Aktualnie jestem coraz bardziej selektywna i polecam osoby, z którymi rezonuję również na poziomie osobistych wartości. Po ludzku – nie polecam, jeżeli mam choćby cień wątpliwości.
Zrozumiałam, że w miarę, jak rośnie marka Oplotki (i inne marki, które prowadzę), moje słowo osobistej rekomendacji nabiera głębi i tym większą uważność chcę takiemu polecaniu poświęcać.
Wiem, co robię najlepiej – masterminduję!
Umiejętność polecania usług innych wymagała ode mnie również 100% szczerości ze sobą. Po ludzku – wymagała nie tylko zobaczenia, gdzie nie czuję się wystarczająco silna, by wesprzeć, ale przede wszystkim, w których obszarach nie mam sobie równych.
Jest coś w sposobie, jaki byłyśmy wychowywane na “miłe dziewczynki”:
nie chwal się, nie wychylaj, co tak się popisujesz, siedź w kącie a znajdą Cię,…
ehh, mogłabym cytować bez końca…
A co jakby tak zmienić te pradawne przekonania na: “zrozum w czym jesteś świetna i szlifuj ten diament”, “powiedz komu się da, w czym możesz pomóc”, “Twój dar to odpowiedzialność – podziel się nim ze światem, by stawał się pełniejszy”?
To wymaga patrzenia w lustro bez całej litanii tego, co Ci się nie podoba i dostrzeganie autentycznych atutów – DARÓW, którymi możesz służyć światu.
Łatwo schować się w norce “ tego nie umiem, na tym się nie znam, nie wiem…”
Trudniej wyjść na arenę i w świetle reflektorów pokazać siłę, talent, moc.
Trudniej… bo co, jak jest ktoś równie silny? Albo – o zgrozo – potężniejszy???
Trudniej… bo co, jak przyłapią na słabości?
Trudniej… bo pojawia się odpowiedzialność wobec tych, których wesprę swoją siłą!
Ale umówmy się… czy należysz do tych, które idą na łatwiznę?
No nie sądzę! (Bo ciągle tu jesteś i czytasz dalej!)
Moc polecenia
Kiedy zrozumiałam, jaki potencjał drzemie w zaakceptowaniu swojej siły, przytuleniu słabości i zaakceptowaniu, że w tym naszym słabym obszarze bryluje inna…silniejsza…
Otworzyła się dla mnie przestrzeń do budowania strategicznej sieci osób potężnych w swojej ekspertyzie, które jednocześnie bez problemu korzystają z ekspertyzy innych. Przepływ kompetencji, finansów, przemyśleń nabrał prędkości światła!
Jak to wygląda u mnie w praktyce?
Kiedy wiem, że klientka potrzebuje skupić się na skalowaniu biznesu, zatrudnieniu pomocy, może wydaniu książki lub stawia sobie ambitny cel mowy TEDx albo widoczności w mediach, która przełoży się na biznesowy flow, zapraszam ją do mojego kameralnego mastermindu.
Kiedy widzę, jak byk, że jedyne, czego w tym momencie jej potrzeba to np. zaprzyjaźnienie się trochę z onlajnami – to nie urządzam całej konferencji, webinaru, czy szkolenia online, ale „wpraszam” się na taką konferencję, jak Slow Biznes Online, bo wiem, że dołożę do jej treści swoją cegiełkę, ale jednocześnie odeślę klientkę właśnie do Grażyny Pawtel Lorente (autorki tego wydarzenia), by u niej mogła rozglądać się po rozległym świecie możliwości, które oferuje online.

Kiedy czuję, że angielski nie jest dla Ciebie barierą i planujesz swój pierwszy lub kolejny kurs online – wysyłam Cię do mojej mentorki, która w programie Kickstart przeczołga Cię przez 10-tygodniowy (ale cholernie wydajny) proces zakończony turbo-sprzedażą. Skąd ta pewność? Na przestrzeni kilku lat już blisko 100 osób skorzystało z mojego polecenia i godziny nagrań w formie wywiadów z tymi osobami upewniają mnie, że warto. Wiele z nich ostatecznie dołącza do mojego mastermindu, więc mechanizm działa dla mnie świetnie. Takie osoby wracają do mojego mastermindu, choć często przy pierwszym spotkaniu taki dojrzały format wzrostu im odradzałam (i wysłałam po kursowe know-how do mojej mentorki). Wracają nie tylko dlatego, że stworzyły swój cyfrowy skalowalny produkt i chcą pójść o krok dalej…, ale wracają, bo moje polecenie przełożyło się bezpośrednio na ich sukces.

Takich poleceń jest cała lista (dokładniej karta w Asanie ;P i niezliczone notatki w papierowych notesach), ale co z tego dla Ciebie?
Wiedza i doświadczenie.
Lata eksperymentowania z przeróżnymi formatami poleceń, afiliacji, umów partnerskich, dłuższych i krótszych wspólnych projektów włożyłam w program, w którym zbieram to wszystko w bardzo skondensowanej formie audio, video i spotkań on-line dających solidne podstawy do samodzielnego budowania takiej strategicznej sieci.
Kiedy ten program jest dla Ciebie?
Zapraszam Cię więc na pokład AFILIACJI 2.0 zwłaszcza, jeżeli identyfikujesz się z problemami, które przebijały w rozmowach z osobam, z którymi miałam przyjemność współpracować:

- Masz dosyć social-mediowego tłoku i walki o uwagę, szukasz alternatywy dla mainstreamowego marketingu dla swoich usług/produktów.
- W systemie poleceń działasz od zawsze, bo w Twojej branży nie możesz się reklamować – chcesz więc wiedzieć więcej o tym, jak jeszcze wykorzystać potencjał mechanizmu polecania?
Może nawet zastanawiasz się…
- Znane nazwiska, czy partnerzy „z branży” – z kim najlepiej budować modele afiliacyjne?
- Twoje metody pracy nie pasują do krzykliwych social-mediów – szukasz innych kanałów docierania do ludzi, którym możesz pomóc.
Jednocześnie może…
- Nie chcesz być specjalistką od wszystkiego, wolisz przekierować klienta w kompetentne ręce, uwolnić czas i skupić się na swojej dziedzinie.
- Chcesz minimalizować koszty marketingu, a maksymalizować czas skupienia na ludziach.
- Czy czasem masz tak, że choć bardzo chcesz pomóc, to jednocześnie wiesz, że to Twoja koleżanka „zna się” na danym zagadnieniu o niebo lepiej i tak mocno dbasz o dobrostan klienta, że wysyłasz go do niej?
- Nie nachalny marketing przypominający raczej mocno kobiece wspieranie, dmuchanie w czyjeś skrzydła, niż twarde rozpychanie się łokciami – czy afiliacja może być nowym sposobem na promocję poza ogłupiającym mainstreamem?
Zastanawiasz się…
- Afiliacja – na ile wymaga od Ciebie bycia „na żywo”, czy da się zautomatyzować?
- Czy klient przychodzący z afiliacji ufa bardziej? Ma większą gotowość do zakupu Twoich produktów/usług? Jest mniej roszczeniowy i bardziej gotowy do pracy Twoimi metodami?



ZAPRASZAM CIĘ DO mojego autorskiego PROGRAMU!
AFILIACJA 2.0 – 🤝 Naucz się docierać do idealnych partnerów i klientów w 4 tygodnie
👉 Chcesz jak najlepiej służyć, wiesz, że samej ciężko i szukasz win-win poza mainstreamowym marketingiem w męskiej energii.
👉 Potrzebujesz konkretnych rozwiązań wokół fair wynagrodzeń (nawet na poziomie poza-finansowym), narzędzi, dobrych praktyk na rynku, by budować oparte na zaufaniu sieci dotarcia do właściwych odbiorców.
👉 Szukasz swojego modelu afiliacyjnego LUB chcesz dodatkowego strumienia dochodu dzięki polecaniu produktów i usług innych profesjonalistek.
👀 Dla kogo ten kurs?
🙌 Ten kurs dedykuję przedsiębiorczyniom, które już zbudowały satysfakcjonujący biznes online i chcą służyć jeszcze szerszemu gronu dzięki partnerstwom afiliacyjnym lub same chcą zostać partnerkami i zarabiać dzięki polecaniu produktów i usług innych.
✍ Aby wziąć udział wypełnij formularz aplikacyjny:
👉 https://oplotki.pl/aplikacja-kurs-afiliacja-2-0
Walking the talk
Idąc z działaniem w krok za teorią – poniżej znajdziesz listę aktualnych polecajek, które mogą być dla Ciebie pretekstem do celebrowania dnia/miesiąca kobiet w formie dawania sobie/innym kobietom prezentów *
* Niektóre z nich to współprace afiliacyjne, niektóre to forma podziękowania za biznesową przysługę, a niektóre to po prostu polecajka, bo poczułam, że komuś, kto robi świetną robotę przyda się ekstra promo.
Konferencja Slow Business Online 2023
To już kolejna edycja i kolejny raz mam przyjemność dorzucić coś od siebie. Kolejny raz mam przyjemność wesprzeć kobiety na ich biznesowej drodze.
Ta konferencja to bezpłatne wydarzenie, podczas którego 37 prelegentek podzieli się z Tobą wskazówkami jak prowadzić biznes online i prosperować, gdy jesteś WWO, introwertykiem i chcesz z empatią i w zgodzie ze sobą sprzedawać produkty cyfrowe.
Prowadzenie biznesu online nie musi być pogonią za lajkami, wypełnioną działaniami sprzecznymi z Twoimi wartościami, czy potrzebami. Prelegentki tej konferencji skutecznie to udowadniają.
Każdy temat będzie poruszony z perspektywy kobiecego biznesu, macierzyństwa i wysokiej wrażliwości. Takiego wydarzenia nia znajdziesz nigdzie indziej!
Możesz skorzystać z tej wiedzy bezpłatnie na żywo – lub wykupić dostęp premium i zagwarantować sobie dostęp do konferencyjnych materiałów na rok oraz specjalnych bonusów.
Sprawdź szczegóły i odbierz bezpłatny bilet:

Jestem Zielona – Agnieszka Zdunek – kursy tworzenia mydeł, świec i mnóstwo „zielonej treści”godnej polecenia nie tylko od święta.
Jeśli jesteś czytelniczką naszego newslettera – możesz liczyć na specjalną niespodziankę od Agi Zdunek. Jeśli jeszcze nie czytasz newsów z oplotki.pl – to zapisz się, klikając link: https://oplotki.pl/newsletter

Pomysł na prezent nie tylko dla rękodzielników – to specjalna playlista na oplotkowym kanale YouTube, na której znajdziesz moje subiektywne polecajki. Wśród nich nie brakuje oplotkowych produktów – np. książka Oplotki. Sukces handmade (jako prezent sprawdza się wyśmienicie – przetestowane 😉 ) ale są też inne, i oczywiście tutoriale – jeśli prezent zamierzasz wykonać samodzielnie:
Ewa Maria Pacini – Prawniczka z wykształcenia, odstawia prawo na bok, by nie powiedzieć na lewo i zamienia hobby w pracę. Może nie do końca po myśli i według marzeń, ale cały czas w temacie dotychczasowego hobby. Przędza. Zawierucha dziejowa rzuca ją do Toskanii, do Prato, centrum przemysłu tekstylnego, gdzie produkcja przędz wszelakich oraz tkanin stanowi główne zajęcie tamtejszych zakładów pracy. W ofercie ma nietuzinkowe, niepowtarzalne przędze do produkcji przemysłowej jak i włóczki do ręcznych wyrobów. W ilościach tak przemysłowych jak i detalicznych dla pań, które zamierzają zrobić sweterek wnuczkowi.
Na internecie: FB Ewa Maria Pacini , YOU TUBE Ewa Maria Pacini Tel/WhatsApp: 0039 333 49 121 07 www.ewamariapacini.it
Skorzystaj również z warsztatów, które Ewa prowadziła specjalnie dla oplotkowej społeczności:
Dorota Freitag – kreatywnie.com – której idea poszukiwania pasji i kierowania się nią w życiu nie tylko jako hobby nie jest obca. Zajrzyj koniecznie do jej miejsc pełnych pasji właśnie, ale i okazji do twórczego spędzania czasu. Możesz zacząć od gościnnego warsztatu, który Dorota prowadziła dla społeczności oplotki.pl
Linia Myśli Wanda Felis – zaufaj swojej intuicji, wyzwól się z blokad, posłuchaj swego twórczego „ja” i daj mu tworzyć. Do tego namawia i prowadzi przy tym za rekę Wanda. Dla zagonionych, zestresowanych kobiecych głów to prawdziwy twórczy balsam. Możesz od razu spróbować, zaglądając do nagrania z warsztatu, który dla oplotek gościnnie prowadziła Wanda:
Jeżeli masz ochotę na coś mniej onlajnowego – właśnie w marcu nadarza się okazja.
Zapraszamy Cię na warsztaty „Rękodzieło przy kawie U Stefana”. Trzy znakomite marki, jeden cel: rozwój polskiego rękodzieła. Temat „Szydełko przy kawie z Oplotki i Bobbiny” 18.03.2023. Materiały, poczęstunek i twórczo spędzony czas gwarantowane:

Skorzystam jeszcze z okazji i zaproszę Cię do Pokochania Wyceny Rękodzieła – bo specjalnie dla przedsiębiorczych kobiet, tówrczyń, które nie chcą zostawiać tego tematu przypadkowi przygotowałam specjalny pakiet materiałów: Pokochaj Wycenę Rękodzieła. Oczywiście jego elementy są dostępne osobno, ale wiadomo, że w pakiecie zawsze korzystniej.
Nie jesteś jeszcze gotowa, by zanurzyć się w ten – niełatwy, ale uwierz, ostatecznie satysfakcjonujący proces? Dołącz do listy osób zainteresowanych i skorzystaj z naszych bezpłatnych materiałów. Będziesz pewna, że nic Cię nie ominie. A już na kwiecień planujemy 4 dniowe wyzwanie – nie chcesz tego przegapić. Tutaj możesz zapisac się na listę: https://oplotki.pl/dyskusja-o-wycenie-rekodziela
Jeżeli chcesz w najbliższym czasie skorzystać z mojej wiedzy i doświadczenia, nie siedź w kącie – daj sobie prezent z okazji dnia kobiet i po prostu pisz!
W najbliższym czasie otworzę okienka na osobiste konsultacje biznesowe, miejsca w nadchodzącej edycji mastermindu oraz w programie o afiliacji.
Jeżeli któryś z tych formatów pracy ze mną jest dla Ciebie – po prostu pisz na agnieszka@oplotki.pl i daj znać, co planujesz na najbliższy czas. Nawet, jeżeli nie będę mogła wesprzeć Cię w Twoich aktualnych planach… polecę kogoś, kto na pewno pomoże 😉
POZNAJ 10 KROKÓW, KTÓRE UŁATWIĄ CI START
Przerażenie paraliżuje Twoje kroki w kierunku prowadzenia własnych warsztatów rękodzieła?
Szkoda czasu na nadmierne zamartwianie się. Poniżej zebrałam 10 kroków, które mogą ułatwić Ci start.
1. Zastanów się nad motywem przewodnim warsztatu. Jasno określ, kto będzie jego odbiorcą, co będzie tematem, jaki będzie efekt i dlaczego ktoś miałby z takiego warsztatu skorzystać.
2. Wyznacz najważniejsze punkty warsztatu. Stwórz plan spotkania krok po kroku. Zastanów się, czego dokładnie nauczysz uczestników, jakie umiejętności muszą opanować, aby ukończyć swoje prace, jakie umiejętności są im potrzebne, aby móc w pełni skorzystać z warsztatu. Jeżeli jesteś w stanie, wybieraj te propozycje, które są jak najprostsze – na trudne przyjdzie czas, kiedy nabierzesz pewności siebie wynikającej z doświadczenia.
3. Zrób listę materiałów, przygotuj zestaw materiałów dla jednego uczestnika i instrukcję stworzoną na potrzeby tego warsztatu. Przetestuj zestaw samodzielnie lub z kimś zaufanym, kto krytycznie podpowie, czy jest „udany”.
4. Wybierz lokalizację warsztatu. Sprawdź koszty, dojazd. Warto przetestować taki warsztat z grupą znajomych, aby sprawdzić, czy może jest coś, czego nie bierzesz pod uwagę, a jednak warto by było.
5. Zastanów się, w jaki sposób uczestnicy będą rezerwować swoje miejsca (polecam płatność z góry, która zapewnia wysoką frekwencję). Zdecyduj, ile osób minimalnie i maksymalnie powinno wziąć udział w warsztacie. Poinformuj, czy istnieje możliwość odwołania swojego udziału lub zwrotu należności itd.
6. Podgrzewaj atmosferę przed warsztatem – informuj o materiałach, dziel się informacjami odnośnie miejsca (gdzie zaparkować, jak się ubrać, czy będzie chłodno, czy ciepło, czy będzie możliwość skorzystania z poczęstunku/napojów). Zadecyduj, w jaki sposób będziesz się kontaktować z uczestnikami (na wypadek np. zmiany godziny warsztatu warto pozostać w aktywnym kontakcie): czy będą to e-maile, czy Messenger, czy może posty informacyjne w formacie wydarzenia na Facebooku. Warto zadecydować o tym na długo przed faktyczną potrzebą użycia któregokolwiek z tych kanałów komunikacji.
7. Zadbaj o to, aby w dniu warsztatu nic Cię nie rozpraszało. Skup się na tym, aby Twój warsztat był po prostu wspaniały (nie tylko dla uczestników, ale i dla Ciebie). Wybierz datę, która nie jest poprzedzona trudnymi wydarzeniami, godzinę, która zapewnia zarówno Tobie, jak i uczestnikom komfort. Duża porcja przygotowania ułatwi Ci przeprowadzenie EPICKIEGO warsztatu, który podziała nie tylko jak najlepsza reklama, ale też doda Ci pewności siebie i zachęci do projektowania coraz dłuższych, bardziej zaawansowanych scenariuszy spotkań.
8. Poproś o opinię i o podzielenie się informacją o Twoich warsztatach ze znajomymi. Zadbaj o fajne fotografie, poproś o ich udostępnianie. Warto poprosić o pisemną opinię dzień lub dwa bezpośrednio po warsztacie, a za zgodą autora udostępniać taką opinię kolejnym zainteresowanym (możesz też użyć opcji recenzji na Facebooku).
9. Słuchaj krytyki. Zadbaj o przyjazną atmosferę i wprost pytaj, co się NIE PODOBAŁO – tylko po to, aby móc ulepszać, poprawiać swoje warsztaty. Serdecznie dziękuj za wszystkie krytyczne uwagi. To one sprawiają, że każde kolejne spotkanie może być jeszcze lepsze.
10. BAW SIĘ! Dzielisz się najpiękniejszym, co masz w sobie! Zadbaj, aby takie warsztaty ładowały również Twoje baterie, aby dawały Ci możliwość rozwoju. Nie rób niczego wbrew sobie i szanuj swoje granice. Jasna komunikacja i świadomość, że to Ty decydujesz, jak warsztaty będą wyglądały, dają Ci możliwość pracy na podstawie Twoich mocnych stron.
Każdy z podpunktów rozbij na małe, łatwe do wykonania zadania. Koniecznie sprawdź inne oplotkowe teksty na blogu, podcasty, filmy na YouTube. Wiele wymienionych powyżej zadań opisałam w nich z dużą dozą szczegółowości.
Zachęcam Cię także do pobrania darmowego e-booka pt. „Jak prowadzić warsztaty rękodzieła” >>
Artykuły, które mogą Cię zainteresować:
Jak przygotować warsztaty rękodzieła?
Jak zorganizować warsztaty rękodzieła?
6 błędów, których warto uniknąć, prowadząc warsztaty rękodzieła
Podcasty, których warto posłuchać:
Jak prowadzić warsztaty rękodzieła?
Social media dla rękodzielnika
Film, który warto obejrzeć:
CO ROBIĆ, ABY PRODUKTYWNIE WYKORZYSTAĆ CZAS NA KWARANTANNIE
Jak produktywnie wykorzystać czas na kwarantannie
Martwimy się o bliskich. Żonglujemy między rolą nauczycielki naszych dzieci, kucharki, pani od sprzątania, domowej pomocy psychologicznej.
W tym wszystkim próbujemy zrobić coś dla siebie lub dla swojego biznesu.
Nie da się ukryć. Jest ciężko.
Co więc można zrobić, żeby nie dopadało nas poczucie, że nie robimy nic?
Ale jednocześnie robić to, co uda się wcisnąć między logistykę codzienności?
Promować! Dzielić się ze światem tym, co mamy! Wychodzić z ukrycia!
Jeżeli czujesz, że dla Ciebie również to nie czas na nowe kolekcje produktów, zdecydowanie nie pora na przesiadywanie przed komputerem, a Twoja głowa po prostu nie potrafi się skupić w tym chaosie tak, jak wcześniej – mam coś dla Ciebie.
Pinterest.
Tak!
Nawet jeżeli jeszcze nie znasz tego narzędzia, to zdecydowanie polecam je Twojej uwadze WŁAŚNIE TERAZ. Kiedy czasu jak na lekarstwo, o skupienie ciężko, a ilość dodatkowych zadań sprawia, że znowu Twoje rękodzieło schodzi na dalszy plan.
Wszystko, czego potrzebujesz to kilka momentów, żeby zobaczyć wideo, w którym wyjaśniam, jak bezpłatnie promować rękodzieło dzięki platformie Pinterest.
A potem?!
Wystarczy dosłownie minuta dziennie, żeby efekty Twoich działań były zauważalne i przybierały na sile jak kula śniegowa.
Dlaczego?
Bo Pinterest w przeciwieństwie do Facebooka i Instagrama – to NIE JEST MEDIUM SPOŁECZNOŚCIOWE. Tam nie ma milionów postów, które po chwili przepadają w feedzie. Pinterest to wyszukiwarka graficzna, więc jeżeli Twój klient będzie szukał dokładnie tego, co oferujesz, to prędzej czy później Cię znajdzie! Być może nawet dzięki jednej publikacji Pina (bo tak nazywa się fotki, które tam umieszczasz wraz z odpowiednim opisem).
W tym wideo wyjaśniam, jak przy minimalnych nakładach pracy uzyskać optymalne efekty. Daję Ci mój osobisty patent na generowanie ruchu i kierowanie go do sklepu z rękodziełem, strony, bloga, podcastu. Ty też możesz wykorzystać tę strategię. Jedyne, czego potrzebujesz to chwila dziennie.
Zaciekawiona?
Tutaj pobierzesz bezpłatny wideo tutorial „Jak promować rękodzieło na Pinterest” >>
DLACZEGO WSPIERAM TWÓRCÓW RĘKODZIEŁA W BEZPŁATNEJ GRUPIE NA FB
Pamiętasz to uczucie, kiedy udało Ci się kupić odlotowe buty na wyprzedaży?Albo jeszcze lepiej – kiedy dostałaś drugą parę gratis, bo akurat wybrałaś się na zakupy w urodziny i taka promocja obowiązywała w sklepie?Fajne uczucie, prawda? Raczej polubiłaś ten sklep albo sprzedawcę.
A zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego wiele sklepów wysyłkowych pozwala Ci przymierzyć np. buty i w razie czego zwrócić bez dodatkowych kosztów? Dlaczego dostajesz od nich wysyłkę właściwie za darmo?
Dobrze się domyślasz. Kiedy już założysz te wymarzone buty na stopy, raczej nie będziesz chciała ich odesłać tam, skąd przyszły.
Wychodzę z podobnego założenia.
Zanim sprzedam, daję próbkę.
– Jak to? Rozdajesz wiedzę za darmo?! – wykrzyknęła koleżanka z mastermindu (naszej grupy do burzy mózgów między koleżankami-przedsiębiorczyniami z zupełnie innych branż niż handmade).
– Oczywiście! Wiem, że część z tych osób wróci po więcej. Wiedzieć coś a wdrożyć to dwie różne historie – odpowiedziałam jej.
Tak właściwie w skrócie wygląda biznesowa misja grupy na FB. Dzielę się w niej aktualną wiedzą i doświadczeniem z zakresu prowadzenia rękodzielniczej działalności zarobkowej. Ciągle nowe treści. Dostępne przez krótki czas bezpłatnie. Te najbardziej wartościowe (w ocenie członków grupy) trafiają później do biblioteki AKADEMII RĘKODZIELNIKA (tutaj przeczytasz więcej o tym programie >>).
Wiedza jest wszędzie. Wiele z tego, czego nauczam, sama nauczyłam się od mojej mentorki biznesowej w online MBA (tutaj przeczytasz więcej >>) albo po prostu (trochę bardziej kosztownie) nauczyłam się na własnych błędach.
Wiedza tajemna z pewnością to nie jest. Ale, jak wspomniałam, wiedzieć a WDROŻYĆ to dwie różne bajki.
Wiem, że nie każdy, kto zaczyna przygodę z przedsiębiorczością rękodzielniczą, ma duże zasoby finansowe na inwestowanie w rozwój swoich kompetencji. Byłam w tym samym miejscu. Sama pamiętam setki bezpłatnych webinarów i tutoriali na YouTube, które przewertowałam, aby w końcu trafić na moją mentorkę biznesową. Dopóki miałam tonę entuzjazmu początkującego pasjonata, wystarczała bezpłatna wiedza. W momencie kiedy zdecydowałam, że rękodzielniczy biznes chcę robić na poważnie, zadbałam o nawyk korzystania ze wsparcia merytorycznego osób, które są tam, gdzie ja chciałabym być.
Zgodnie z tym, czego sama doświadczyłam (ogromna hojność ze strony mojej mentorki), dzielę się wiedzą bezpłatnie. Natomiast swój czas, osobistą uwagę i możliwość jeszcze szybszej drogi od przedsiębiorczego punktu A do B daję klientkom, które gotowe są na poważnie zacząć zarabiać na rękodziele. Płatne programy wsparcia to praktyczne wdrażanie, aby osiągać założone cele, a bezpłatne – solidne porcje wiedzy.
Dlatego, nie przeciągając, zapraszam Cię po to wszystko, czego nauczyłam się, prowadząc rękodzielniczą działalność zarobkową (jak OPLOTKI).
Wskakuj do bezpłatnej grupy na Facebooku „OPLOTKI & Friends – Jak zarabiać na rękodziele”. Tutaj znajdziesz bezpośredni link >>
Czy promowanie swojego rękodzieła w dobie kryzysu ma sens?
Jeśli zastanawiasz się, jak promować rękodzieło w czasie kryzysu, mam dla Ciebie podpowiedź.
Dokładnie tak samo albo nawet intensywniej niż normalnie!
Wierzę, że rękodzieło niejednej osobie uratowało zdrowie psychiczne. Zwłaszcza w tym przedziwnym czasie kwarantanny, samoizolacji, tęsknoty za bliskimi…
Dlatego uważam, że tym bardziej naszym OBOWIĄZKIEM – jako twórców rękodzieła – jest DAĆ SIĘ ODNALEŹĆ w sieci.
Wiem, produkowanie postów na Facebooku i Instagramie przynosi coraz mniejsze efekty. Posty giną w feedzie i następnego dnia już nikt nie pamięta Twojej misternie projektowanej grafiki.
Rozumiem Cię. W zespole OPLOTKI sam Facebook to jeden pełny etat pracy!
Dlatego polecam Twojej uwadze platformę Pinterest. Pisałam już o niej więcej tutaj >>
Nie będę powtarzać, ale zachęcam Cię do jej wykorzystania szczególnie teraz.
(Jeżeli jeszcze nie wykorzystywałaś tego medium strategicznie, przyda Ci się ten krótki wideo tutorial >>).
Pinterest to bardziej wyszukiwarka graficzna niż social medium. I co z tego?
Jedna cenna informacja: Twoi klienci SZUKAJĄ Twojej treści, a nie bezmyślnie przewijają feed. ☺
Jeżeli strategicznie opiszesz swoje grafiki, będą żyły właściwie w nieskończoność (w przeciwieństwie do „znikających” postów na FB czy Instagramie).
Dobrze stworzone treści na Pinterest ROSNĄ z czasem.
Zaintrygowałam?
Mam nadzieję!
Wskakuj tutaj >> po wideo tutorial, który pokaże Ci, jak możesz wykorzystać Pinterest do promocji swojego rękodzieła!
I pamiętaj!
Twoje rękodzieło jest teraz potrzebne bardziej niż kiedykolwiek wcześniej!
Może właśnie teraz ktoś tam szuka kreatywnego sposobu na oderwanie się od zmartwień codzienności i w pięknych, misternych przedmiotach pełnych uważności i godzin serca odnajdzie drugiego człowieka. ☺
Nie chowaj siebie i swojej twórczości!
Teraz jest szczególny czas, aby ją pokazywać!
Agnieszka
CO MOŻESZ ZROBIĆ DLA SWOJEGO BIZNESU, KIEDY WOKÓŁ SZALEJE PANDEMIA?
W dniu 27 marca 2020 udostępniłam wideo warsztat na temat przygotowania swojego biznesu na recesję >> https://youtu.be/zgs7YAh6Gww
Zebrałam najważniejsze myśli z tego wideo warsztatu w formie pisanej.
Po pierwsze – oszacuj, na czym stoisz
Choć niektórzy liderzy próbują wmawiać nam, że obecna sytuacja „to nic takiego”, chyba wszyscy czujemy, że jednak jest poważnie. Zamartwianie się i panika to druga skrajność. Jedno, co z pewnością może nam pomóc, to solidna porcja merytorycznej wiedzy.
Obserwacja mediów o ugruntowanej pozycji, różnorodność źródeł – to metoda, która pozwoli Ci reagować na sprawdzone fakty, a nie wpadać w popłoch poprzez tzw. fake newsy.
Sprawdź, w jakiej kondycji jest Twoja działalność i czy finansowo jesteś w stanie przetrwać scenariusze optymistyczne (kwarantanna potrwa jeszcze kilka tygodni) i pesymistyczne (potrwa kilka miesięcy).
W każdej z sytuacji możesz założyć, a właściwie po prostu przeliczyć, czy „dasz radę” czy może „pójdziesz z torbami”.
Nie bój się odpowiedzi na to pytanie!
Czasem lepiej wiedzieć, że w długi zaczniesz wpadać po miesiącu, niż udawać, że rzeczywistość w jakiś magiczny sposób Cię ominie.
Może okaże się, że nie jest tak źle. A nawet jeśli… możesz zareagować!
Po drugie – decyduj. Szybko.
No właśnie. Nawet najgorszy scenariusz to nie jest powód do paraliżu.
Nie warto chować się pod kołdrę.
Za to zdecydowanie warto podejmować szybkie decyzje. Nawet na bazie skąpej wiedzy lub przewidywań, które mogą, ale nie muszą się sprawdzić. Postawa proaktywna, zamiast biernego obserwowania tego, co wokół, zdecydowanie może „uratować” naszą biznesową skórę. Może zmiana strategii, ograniczenie wydatków, inwestycja w produkt, który odpowie na aktualne potrzeby naszych klientów, okaże się strzałem w dziesiątkę?
To może być Twoje biznesowe „być albo nie być”.
Wyobraź sobie właściciela pracowni szycia, który ignoruje zakazy, udaje, że „nic się nie stało” i w ofercie pozostawia takie warsztaty.
Nie tylko nikt nie przychodzi, ale sam rękodzielnik zyskuje złą sławę. A kiedy pył powirusowy opadnie, raczej nie będzie notował zbyt wielkich tłumów.
Po trzecie – komunikuj (się)
A co, jeśli ten sam właściciel pracowni ją zamyka? Albo jeszcze lepiej – zamyka siebie w niej? I szyje jak szalony maseczki, które odwozi do szpitali? A co, jeśli w wolnych chwilach KOMUNIKUJE swoim klientom, ze pracownia zamknięta (bo szyje jak szalony te maseczki). A co, jeśli trzaska live’y na FB, jak szyje te maseczki, i jeszcze na dodatek uczy innych, jak to robić, nawołując do akcji #zostanwdomu?
Rozumiesz, w jakim kierunku pędzą moje myśli?
Ten sam właściciel pracowni. Ta sama pracownia. Ten sam czynsz, który jakoś sam nie chce się zapłacić…
Tylko sytuacja / wizerunek / poczucie sprawczości / duma / wsparcie społeczności …zuuuupełnie inne!
Pamiętaj!
Jeżeli jesteś twórcą rękodzieła i myślisz o sobie: “Co ja tam mogę w walce z Koronawirusem. Jestem jak taki Dawid w walce z Goliatem…”, to przypomnij sobie, kto tę epicką, nierówną walkę wygrał.
A co najważniejsze – DZIAŁAJ!
Otocz się przyjaznym wsparciem bratnich dusz, które nie pozwolą załamać rąk i zmotywują do aktywności. I pamiętaj:
Pewnie wszyscy odnotujemy straty (już ze strachem spoglądam na prognozy i opłakuję ambitne plany warsztatowe, które ekipa OPLOTKI snuła w styczniu tego roku), ale tylko od nas zależy, czy na sercu i w duszy wyjdziemy z całej tej koronawirusowej przygody bogatsi.
Po więcej zapraszam Cię do nagrania:
27 marca udostępniłam wideo warsztat na ten temat, o tutaj https://youtu.be/zgs7YAh6Gww
JAK WYBRAĆ TEMAT WARSZTATÓW RĘKODZIELNICZYCH, BY PRZYCIĄGNĄĆ UCZESTNIKÓW?
Kiedy podejmujesz decyzję o prowadzeniu warsztatów rękodzielniczych, zapewne zmagasz się z wyzwaniem, który temat wybrać, od czego zacząć. Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, warto rozważyć kilka kwestii.
1. PODSTAWOWE ELEMENTY ZWIĄZANE Z TWOJĄ TECHNIKĄ
Wiele technik wymaga zaawansowanych umiejętności, specjalistycznej pracowni lub wiąże się z dużymi kosztami. Przemyśl, czy Twoja technika posiada tego typu „utrudnienia”. Dla przykładu – warsztaty ceramiki same w sobie nie wymagają zaawansowanych umiejętności ani nie generują dużych kosztów, jednak konieczność wypalania w specjalistycznym piecu sprawia, że pojawia się albo potrzeba transportu prac (do pieca) albo inwestycja we własną pracownię. Charakter takich warsztatów rękodzielniczych wyklucza również przeprowadzenie ich w kafejkach czy też w kawiarniach i raczej wymaga miejsca, w którym można trochę „pobrudzić”.
Zastanów się, czy Twoja technika jest mobilna, czy wiąże się z różnego rodzaju „utrudnieniami” w prowadzeniu warsztatów rękodzielniczych. Takie „utrudnienie” może okazać się paradoksalnie Twoją „przewagą rynkową”, ponieważ może po prostu podwyższać próg wejścia na rynek Twojej potencjalnej konkurencji. Jeżeli posiadasz własną pracownię ceramiczną wyposażoną w piec, automatycznie zyskujesz przewagę nad tymi twórcami, którzy jej nie mają – rozumiesz, do czego zmierzam?
To ważne, zwłaszcza z punktu widzenia uczestników, których nie chcesz narazić na poczucie, że warsztat był w jakikolwiek sposób niekompletny (wyobraź sobie warsztat ceramiczny, po którego zakończeniu okazuje się, że wypał pracy – i tym samym jej zachowanie – jest niemożliwe…).
2. UMIEJĘTNOŚCI TWOICH UCZNIÓW
Weź pod uwagę fakt, że uczestnicy warsztatów zaczynają od konkretnego poziomu umiejętności. W zależności od tego, do jakiej grupy docelowej kierujesz swoje warsztaty rękodzielnicze, warto zastanowić się, czy to Ty nauczysz ich konkretnych kroków, czy będziesz zakładać, że któreś z nich opanowali już wcześniej.
Zastanów się:
– czy możesz uczyć kolejnych umiejętności równolegle, czy też, aby opanować dany krok, potrzebne jest opanowanie poprzedniego?
– ile czasu zajmie osobie początkującej opanowanie danej umiejętności?
– czy dane umiejętności można w całości opanować podczas warsztatu, czy wymagana jest praca własna w domu?
Pamiętaj, że nie chodzi tutaj o nauczenie wszystkiego, co wiesz i potrafisz. Chodzi raczej o przeprowadzenie warsztatu w taki sposób, aby uczestnik osiągnął konkretny, pożądany efekt albo stworzył konkretny produkt.
Zauważyłam, że uczestnicy moich warsztatów rękodzielniczych zapamiętują najwięcej, kiedy nie „przytłaczam” ich wiedzą. Paradoksalnie – im mniej próbuję ich nauczyć, tym więcej się uczą. Kiedy usiłowałam upchnąć w jednym warsztacie wszystko, co tylko mogłam, uczestnicy wychodzili sfrustrowani ilością umiejętności, które jeszcze pozostały im do opanowania. Teraz skupiam się na opanowaniu niewielu umiejętności, ale za to z gwarancją, że uczestnicy opanują je na pewno. To działa bardzo motywująco i dodatkowo zachęca do pracy w domu i kontynuowania rozwoju w kierunku danej techniki.
3. MIEJSCE WARSZTATU RĘKODZIELNICZEGO
Czy masz możliwość prowadzenia warsztatu w stałej lokalizacji?
Daje Ci to możliwość wprowadzenia do scenariusza warsztatu rękodzielniczego zaproszenia do zakupu materiałów lub do „odwiedzin” powarsztatowych, co buduje większe zaufanie. Dodatkowo gwarantuje uczestnikom poczucie bezpieczeństwa, że nawet jeżeli nie zdążą dokończyć pracy, zawsze mogą do niej wrócić podczas kolejnego warsztatu.
Dodatkowo – jeżeli jest to Twoja pracownia lub przestrzeń warsztatowa – możesz z większą łatwością odpowiadać na pytania dotyczące zagadnień związanych z Twoją techniką, nawet jeśli nie omawiasz ich bezpośrednio podczas warsztatu. Łatwiej będzie Ci też pokazać przykłady gotowych prac, bez potrzeby transportowania ich każdorazowo na miejsce warsztatu.
Czy miejsce warsztatowe będzie wyposażone w narzędzia, odpowiednie oświetlenie, wentylację i odpowiednie środki bezpieczeństwa?
W przypadku warsztatów dziergania dodatkowa para drutów i kilka motków wełny nie stanowi problemu, jednak w przypadku np. warsztatów wikliny kolejny zestaw „witek”, pojemników na wodę, spryskiwaczy, nożyków i innych akcesoriów może znacznie utrudnić pracę.
Ilu uczestników jesteś w stanie pomieścić?
Może się wydawać, że im więcej uczestników, tym lepiej (z punktu widzenia potencjalnego zysku) jednak prowadzenie (i udział) warsztatów w przepełnionej, ciasnej sali, znacznie obniży ich jakość.
Pamiętaj również, że w przypadku dużych grup, zwiększa się prawdopodobieństwo, że kilka osób nie dotrze na warsztat. Ale co jednak będzie, kiedy wyjątkowo pojawią się wszyscy, a Ty przyjmiesz więcej zapisów, niż sala jest w stanie pomieścić?
Warto świadomie zadecydować, ilu uczestników realnie chcesz przyjąć na warsztat. Może scenariusz warsztatu wymaga więcej indywidualnej uwagi, a może po prostu ważny jest intymny charakter takiego spotkania. To Ty decydujesz, czy niewielka grupa będzie mogła porozmawiać podczas wspólnej twórczości, czy też duża grupa podzieli się na małe podgrupy, które właściwie po krótkiej chwili „żyją własnym życiem”.
Warto komunikować rozmiar grupy – są uczestnicy, którzy podczas wyboru warsztatu kierują się właśnie tym, jak duża jest grupa, a co za tym idzie, jak duży dostęp mają do Ciebie.
4. POZIOM UMIEJĘTNOŚCI UCZESTNIKÓW
Warto zdecydować, jaki będzie poziom zaawansowania Twoich warsztatów. Nie warto oczekiwać, że z kompletnie początkujących amatorów danej techniki zamienisz w zaawansowanych artystów w ciągu trzygodzinnego warsztatu. Warto dokładnie komunikować, jakie podstawowe umiejętności są wymagane lub że nie wymagane są jakiekolwiek umiejętności (w przypadku warsztatów dla początkujących).
Wybierz coś, co uczestnicy rzeczywiście będą chcieli zrobić.
Warto wybrać temat, o który uczestnicy pytają lub jest w jakiś sposób popularny, przydatny itp. Im większa motywacja uczestników, tym bardziej produktywny będzie warsztat i tym chętniej opanują daną technikę, a co za tym idzie, będą polecać Twoje warsztaty dalej.
5. CO JEST POPULARNE
Jeżeli jesteś w stanie zaproponować taki temat warsztatu, który jest aktualnie modny, i w ten sposób zaprezentować swoją technikę – zawsze będzie Ci łatwiej zachęcić do udziału w spotkaniu.
Warto sprawdzić, jakie są trendy kolorystyczne, jakie królują kształty i faktury w wystroju wnętrz lub biżuterii. Dzięki temu łatwiej będzie Ci promować warsztaty.
Z drugiej strony – warto sprawdzić, czy przypadkiem w bliskim sąsiedztwie ktoś nie proponuje konkurencyjnych tematów.
6. KONKURENCJA MOŻE POMÓC
A co w sytuacji, kiedy w bliskim sąsiedztwie ktoś już proponuje warsztaty rękodzieła w Twojej technice?
Wykorzystaj to na swoją korzyść. Sprawdź, czy jesteś w stanie uzupełnić w jakiś sposób ofertę. Nie ma sensu konkurować ceną (bo to „wyścig do dna”), ale możesz pomyśleć, w jaki sposób Twoje warsztaty mogą być ciekawsze, bardziej pełne. Jeżeli możesz zapewnić jeszcze bardziej atrakcyjną formułę (choćby miało to być dodanie przerwy na pyszne ciastko), z pewnością szybko zyskasz grono fanów. Warto również sprawdzić ofertę „konkurencji”, bo może się okazać, że uzupełniasz ją np. pod względem prowadzenia warsztatów wprowadzających albo przygotowujących do kursów konkurencji. Lub wręcz przeciwnie: możesz zaproponować bardziej wyszukane, zaawansowane tematy, bo Twoja konkurencja uczy podstaw.
7. PORY ROKU
Nie przeocz ważnych świąt, pór roku. Weź pod uwagę sezonowość, która króluje w danej technice. O ile nie będę tutaj bardzo odkrywcza, nazywając listopad początkiem bożonarodzeniowego boomu na dekoracje świąteczne, może się okazać, że Twoja technika posiada dodatkowe pory, które wpływają na bardziej lub mniej wzmożone zainteresowanie Twoimi warsztatami.
W przypadku dziergania zdecydowany sezon na warsztaty to wrzesień i październik, kiedy za oknem robi się coraz zimniej. Mamy wtedy większą ochotę zaszyć się pod samodzielnie wydzierganym kocem lub otulić szyję szydełkowymi szalami.
Mam nadzieję, że wybór tematu Twoich warsztatów rękodzieła będzie – dzięki tym kilku sugestiom – nieco łatwiejszy.
Zachęcam Cię również do przeczytania pozostałych wpisów:
Jak przygotować warsztaty rękodzieła >>
Jak prowadzić warsztaty rękodzieła >>
A klikając TUTAJ lub w poniższą grafikę,pobierzesz bezpłatny PDF „JAK PROWADZIĆ WARSZTATY REKODZIEŁA”
Jeżeli masz jakiekolwiek pytania – śmiało pisz:
agnieszka@oplotki.pl
Masz dosyć narzuconych definicji szczęścia?
POZNAJ SEKRET SUKCESU NA WŁASNYCH WARUNKACH
i bądź pierwszą osobą, która przeczyta książkę
Książka, w której zawarłam lekcje i wskazówki, jak zbudować własną definicję sukcesu na bazie mojej wyboistej drogi.
Porcja skondensowanej wiedzy w cenie dostosowanej do każdego budżetu.
Treść, którą pochłoniesz przy parującym kubku w ulubionym fotelu, w dowolnym miejscu i czasie.
JAK PROWADZIĆ WARSZTATY RĘKODZIEŁA ONLINE, KIEDY KORONAWIRUS SABOTUJE TWOJĄ DZIAŁALNOŚĆ HANDMADE?Wszyscy siedzimy w domach.
Takie czasy.
Możemy załamać ręce i lamentować, że nasza działalność, finanse, CAŁA RZECZYWISTOŚĆ zrobiła potrójne salto i wylądowała w kałuży chaosu.
Możemy.
Ale możemy też zakasać rękawy, zrobić krok w tył i spróbować jakoś odnaleźć się w tej przedziwacznej, niepewnej rzeczywistości… A jak się to ma do biznesu rękodzieła?
Jeżeli tak, jak zespół OPLOTKi, który na co dzień żyje z prowadzenia warsztatów stacjonarnych, odczuwasz ból koronaprzekleństwa, może nasz patent na przeczekanie przyda się i Tobie.
W ramach akcji #zostanwdomu postanowiłyśmy postawić na BYCIE z WAMI i dzielimy się najlepszym, co mamy – RĘKODZIEŁEM.
Organizujemy więc warsztaty rękodzieła ONLINE.
Jako że to idealny czas, aby być RAZEM, umożliwiamy udostępnianie gościnnych warsztatów na naszym profilu Facebook >>
Były już warsztaty z takich technik, jak: scrapbooking, sutasz, makrama, szydełkowanie, tkanie.
Coraz więcej twórców zwraca się do nas z pozytywną wiadomością „PRZYŁĄCZAMY SIĘ DO AKCJI”, ale czasami barierą okazuje się technologia.
Dlatego stworzyłam totalnie bezpłatny warsztat – wideotutorial pt. „Jak prowadzić warsztaty rękodzieła online”.
W ramach tego warsztatu omówiłam narzędzia, których ekipa OPLOTKI używa do publikowania naszych warsztatów.
Zapraszamy Cię do skorzystania!
Jeżeli chcesz podzielić się pasją do rękodzieła, ale po prostu nie wiesz, jak to zrobić – koniecznie wskakuj tutaj: Jak prowadzić warsztaty rękodzieła online >>
Nagranie pozostawiam dostępne dla każdego i zachęcam do dzielenia się nim z bliskimi!
Jeżeli już wiesz, jak stworzyć taki warsztat rękodzieła online, to wiesz także, jak ważna jest promocja takiego warsztatu. Możesz „zrzucić” tę promocję na OPLOTKI, dołączając do naszego grafika:
Możesz też samodzielnie promować swoje warsztaty.
Zakładam, że Facebook, to dla Ciebie „pikuś”, ale może przyda się wideotutorial pt. „Jak promować rękodzieło (oraz warsztaty online!) na Pinterest.
Pobierzesz go tutaj: Jak promować rękodzieło na Pinterest >>
Wspierajmy się w tym trudnym czasie i pamiętajmy, że to się wszystko kiedyś wreszcie skończy. Potraktujmy ten czas, jako konstruktywny czas rozwoju/wzrostu/refleksji.
Nie dajmy się panice!
Trzymam za Ciebie kciuki!
Zdrówka i #zostanmywdomu!
JAK SIĘ (NIE) UBIERAĆ, KIEDY PRACUJESZ JAKO FREELANCERKA?
Poczułam się wykluczona, kiedy czytałam wymyślne nazwy biurowego ubraniowego savoir-vivre…
Że white tie, black tie, że formal, informal, business, casual itp. I każdy styl z milionem zasad do zapamiętania. A kiedy mąż rzucił mi od niechcenia: „Ty to masz luz, w dresie możesz cały dzień”, to już nie wytrzymałam.
Chciałam mu powiedzieć, że w tych naszych „biznesach onlajn” to przynajmniej z osiem stylów mogę wyróżnić, ale poza szczegółowymi opisami jakoś ani jedna ze standardowych nazw mi nie pasowała.
NO TO SPŁODZIŁAM WŁASNE! Gotowe?
Co wypada? Co nie wypada?
No dobra, to na początek mały background.
Jestem rękodzielniczką (wyobraźnia już Ci pewnie podsuwa obraz jakiejś opatulonej wielkim swetrem baby dziergającej bambosze, oczywiście z kubkiem gorącej herbaty obok).
Jestem też przedsiębiorczynią (jakaś garsoneczka w poprawnych politycznie kolorach, może szpilka?).
Jestem mamą (plamy, gdzie się da i ciuchy praktyczne do obrzydzenia?).
Pracuję z domu (no, i tutaj to już dresik murowany!).
Na dodatek reprezentuję lokalną społeczność na forum miasta Poznań oficjalnie (jak właściwie powinna wyglądać radna ?!?) oraz nieoficjalnie (działaczka społeczna – na pewno jakaś zapalona NGO’ska z dredami i kolorowymi skarpetkami ?!).
A co powiesz na to wszystko NARAZ ?! W jednej osobie?! Jak “to coś” ma wyglądać w ogóle?! Jak się taki miszmasz ma ubierać?
Marka OPLOTKi to inkubator rękodzielniczej przedsiębiorczości, grupa kobiet prowadzących warsztaty rękodzieła (stacjonarne i online), sklep z rękodziełem online, a ja jako właścicielka jestem rasowym przedsiębiorcą „wszechogarniającym” całość – od networkingowania na konfach biznesowych poprzez łatanie dziur, kiedy „wysypie się” strona internetowa, aż po anagrywanie podcastowych odcinków, pisanie blogowych postów, wideo rozmowy z klientkami i koleżankami z zespołu, no i oczywiście z partnerami biznesowymi.
Jak się domyślasz, w tej sytuacji żonglowanie stylami jest nie lada wyzwaniem. Stąd ogromna potrzeba (pomożesz?) ogarnięcia tego chaosu.
Wierzę, że Twój „rozstrzał ról” pozwoli dodać co najmniej kilka stylówek do tego małego kompendium :P, więc śmiało notuj, jeżeli czujesz, że warto dodać jakiś podrozdział
Freelancer style – czyli wolnoć, Tomku, w swoim domku!
To te słynne dresy, które oblekamy, kiedy trzeba zmierzyć się z długim artykułem odwlekanym na wieczne potem. To te bluzki mające po milion lat, które zakładamy z sentymentu, ale gdyby ktoś nas w nich zobaczył, to byśmy udały, że to nie my, tylko siostra bliźniaczka, co stylu nie ma. To te wszystkie ciuchy „po domu”, z którymi nie możemy się rozstać z jakiegoś irracjonalnego poczucia winy – że skoro tyle przeżyły, to należy im się „spokojna emerytura”.
Tutaj nie ma granic inwencji!
Dziergane skarpety (oczywiście handmade) do spódnicy, podkoszulek zamiast stanika, włosy w kitkę bez rozczesywania. Luz totalny, a w głowie myśl jedyna: „Niech ten pi!#@#$ kurier nie próbuje dzisiaj nawet dzwonić domofonem!”.
Serwuję sobie takie dni, kiedy absolutnie nic nie idzie, kiedy jedyne, co jestem z siebie w stanie wykrzesać, to zawleczenie laptopa na kanapę, żeby spłodzić jakiś tekst. Odłączam wtedy internet i jakoś irracjonalnie uspokajam się, że nikt mnie w takim stroju nie ogląda (niezaklejona kamerka internetowa mało mnie wtedy rusza ). Mój Freelancer style to totalna miękkość swetrów, spódnic, bluzek dzierganych ręcznie jako prototypy produktów sprzedawanych w OPLOTKowym sklepie (często nieudane, ale tak „swojskie”, że za Chiny nie spruję, tylko będę z dziką przyjemnością nosić, kiedy nikt nie widzi). Ot taki rękodzielniczy fetysz.
Smart Casual – czyli czasem jednak kurierowi trzeba otworzyć
No dobra, jednak nie każdy z nas może bez końca tkwić w idealnym świecie, kiedy to ten świat niczego od nas nie chce. Wtedy jakoś tak czujemy się w powinności „jakoś” wyglądać.
Bez szaleństwa (make-up nawet nie przyszedłby mi do głowy przy tej stylówie), ale już jakiś outfit, w którym nie mamy fobii otwierania drzwi sąsiadce lub kurierowi, czemu nie?
Ukochane jeansy – koniecznie takie mięciutkie, najlepiej o dwa rozmiary za duże, żeby dupsko przed komputerem nie cierpiało, takie z zawiniętymi nogawkami, żeby skarpeciochy handmade obowiązkowo było widać. Skarpety najlepiej takie 100% wełna, żeby było ciepło bez wiecznego poszukiwania kapci (obuwiem gardzę w domowym office).
Do tego T-shirt – bawełna z jakimś printem=statementem, żeby mówił sam za siebie.
I nieodzowny, kluczowy element: Sweter (no, opcjonalnie bluza) – byle wielkie to było, „za tyłek”, z przydługawym rękawem, w który można schować dłonie zgrabiałe od klikania.
Jak koszula do biura, tak i swetrzysko do home office’u to MUST HAVE. W moim wydaniu – sweter w dziwnie zbliżonym kolorze do koca na pobliskiej kanapie (no dobra, wełna mi została, a eksperyment okazał się ulubionym „ocieplaczem” długich godzin przy biurku).
Smart dress – czyli dlaczego sukienka ratuje życie
Zdecydowanie nie lubię ubierać się wielokrotnie. To dla mnie strata czasu. Może nie każdy tak ma, ale jeżeli wiem, że tego dnia wypada moja kolej zaprowadzenia dzieciaków do placówek, to króluje SMART DRESS (code).
Kiecki to takie ubrania, które dobrze „wystają” spod płaszcza, całkiem przyzwoicie leżą same, no i KLUCZOWE – nie trzeba ich przebierać, aby po powrocie do domu od razu zaczynać robić swoje. Ba! Nawet make-up nie jest nieodzowny! I fryzura! Czas operacyjny o poranku spada do minimum, a jednocześnie wyglądasz jak kobieta i człowiek! Nawet w sytuacji, kiedy plamy z dziecięcych łap jakoś magicznie się do Ciebie przyklejają, zmiana kiecki to jeden ruch – bez zbędnego myślenia, czy te spodnie do tej bluzki, a co ze skarpetami… itd.
No i na takiej przeciętnej kończy się moja zwyczajowa stylówa. Kiecek pasujących do czarnych/cielistych rajtuzów jest u mnie w szafie zdecydowanie najwięcej. Niby jakoś specjalnie ich nie lubię, ale praktyczna oszczędność czasu zdecydowanie wygrywa i noszę nałogowo.
Business casual – czyli koszula do dresu
Tu znowu background
Jako przedsiębiorczyni online, bardzo często konsultuję przy pomocy wideo rozmowy. Niezależnie, czy grupowa, czy indywidualna – kiedy dotyczy pracy, staram się zaznaczyć rozmówcy, że jednak jesteśmy w pracy, a wtedy…
Migusiem zamieniam ukochane swetrzysko na porządną koszulę, a dół pozostaje bez zmian…
Dzięki temu, że widzimy się online, średnio do połowy biustu, nawet niedopięty guzik ”ujdzie” W moim wydaniu – motyw koszuli pociągnięty został do ekstremum ciążowego, kiedy to po prostu nie dopinałam już guzików ze względu na brzuch, a mimo to moi rozmówcy widzieli mnie w wydaniu biznesowym
Oj gdyby tylko widzieli, co się działo z moją stylówą poza kadrem.
Niezależnie od tego, co poza kadrem, ważne, że rozmówca nie czuje się zignorowany przez mój strój. I niby nie trzeba, ale jakieś takie poczucie, że w tej branży też można „profesjonalnie” (choć z przymrużeniem oka), pozwala mi rozgraniczać strojem, kiedy spinam się trochę bardziej, a kiedy luz wkrada się w te moje onlajnowe biznesy.
Mały protip dla biznesu
Kiedy mąż (klasyk korpo) mocno zakatarzył w ważny tydzień w pracy i (wielce wyjątkowo) szefostwo pozwoliło mu przeprowadzić dwa wideo spotkania z domu, podszedł do sprawy „po amatorsku”.
Na 15 minut przed callem z zespołem projektowym (branża drogowa, ale to nieistotne, każde korpo projektowe ma podobną stylówę) wbijał się w spodnie służbowe, koszulę, nawet skarpetki zmienił, jak należy.
Po rozmowie numer 1 zapytałam go: “A po co Ci te portki ciasne zamiast dresu? Przecież rozmówcy widzą tylko „górę”. Włosy byś sobie zamiast tego uczesał może raczej, co?”.
No, korpoamator…
Po trzech dniach chorowania opanował już business casual w wydaniu freelancera (uczył się u doświadczonej praktyczki, czyt. MUA) i przyznał z pokorą, że korpo kultura stroju właśnie zyskała nowy wymiar: sickness-mode – business casual. Ot, taki odpowiednik naszego „zwykłego” business casual freelancerów.
Business casual – z opcją wyjścia
No dobra, żarty żartami, ale business casual to chyba jedyny styl, który trochę pokrywa nam się z korpoświatem…
Nie ma co kryć, że nawet onlajnowe biznesy wymagają czasem spotkań w realu. A to lunch, a to brunch, a to szybki networking.
Nie da się w bamboszach.
Parę przyzwoitych koszuli, porządne jeansy, no i obuwie inne niż skarpety jednak się przydają. Na salony wjeżdża również make-up.
To jedyny moment, kiedy autentycznie cierpię.
Wyolejowana, wypielęgnowana, wymaseczkowana skóra twarzy (wolna od codziennego obowiązku pudrowania) autentycznie woła o pomoc, kiedy upiękniam ją na wyjście.
To chyba jedyna część stroju, która mi nie leży, choćbym nie wiem jak rasowe marki, upraszała o asystę.
Znowu offtopując do korpo – autentycznie podziwiam osoby (i trochę im współczuję), które muszą wbijać się codziennie w rutynę podkładu, pudru, mascary i czego tam jeszcze trzeba ponakładać, żeby czuć się pewniej w korpo casualu
No ale my tu o stroju miałyśmy.
I tu się rozpiszę, bo uważam się za mózg-nie-z tej ziemi.
Wpadłam na pomysł, który po prostu (dla mnie) świetnie działa!
Kiedy wychodzę sieciować (żeby nie było, że networkingową kalkę językową uprawiam) patrzę na tych „amatorów” w identycznych garniturkach, błękitnych koszulach i wypucowanych butkach. Przyjmuję wizytówki, które wyglądają identycznie i zapominam o tych ludziach tak szybko, jak ich poznaję…
Smutne.
Dotarło do mnie, że w środowisku architektów, w którym dotychczas najczęściej się obracałam (moje zaplecze zawodowe i solidna dekada praktyki) jest jeszcze gorzej. WSZYSCY NA CZARNO! I koniecznie w najmodniejszych czarnych oprawkach okularów (niezależnie, czy realnie potrzebują je nosić, czy nie – lans „na Armaniego” musi być).
NO I MNIE OLŚNIŁO!
WYRÓŻNIJ SIĘ LUB ZGIŃ (w czeluściach niepamięci).
Nie da się ukryć, że jeżeli prowadzisz biznes online, to już jesteś kuriozum nie z tej ziemi dla bywalców eventów networkingowych (i tych ogólnodostępnych, i tych dla „elyty” architektonicznej :P). Ten mój genialny pomysł polega na pociągnięciu “efektu WOW” do granic przyswajalności.
Na dobre porzuciłam jednokolorowe lub czarne (o, zgrozo! Uświadomiłam sobie, że nawet takie oprawki mam w szufladzie z okularami!) stonowane stylizacje na rzecz oczoje@#$ch akcentów rękodzielniczych. Jeżeli spokojny dół, to góra KRZYCZY; jeżeli klasyczna koszula, to już pasek koniecznie HANDMADE w barwach tęczy; jeżeli całość w miarę normalna, to już biżu po bandzie. Z jedną myślą w głowie: ”Skoro ja się peszę zagadać, to i oni również! Taki element stroju to już łatwizna. ICE- BREAKER gotowy!”.
I nie pomyliłam się!
Nie tylko ten mój business casual w wersji dla freelancera działa jakoś bardziej ludzko na ludzi, ale też pozwala mi po prostu wykorzystać moc takich spotkań. Nie dość, że korpoświat z przemiłym przymrużeniem oka zagaja rozmowy (wyraz twarzy garniturkointerlokutora, kiedy okazuje się, że ta szalona rękodzielniczka w jasnobłękitnym, dzierganym kardiganie ma coś sensownego do powiedzenia – bezcenny), to jeszcze przemiłym okazuje się kontakt ponetworkingowy, kiedy takie osoby po prostu korzystają z moich usług (najczęściej są to warsztaty mindfulnessowego rękodzieła dla korpoteamów). Najlepsze jest to, że nie muszę nawet „prosić się” o wręczanie wizytówki. Wystarczy, że zostawiam ich raptem kilka. Okazuje się, że inni uczestnicy i organizatorzy na tyle zapamiętują ten mój nieodpowiedni outfit, że któryś ze stałych bywalców podrzuci namiar na „tę panią w takim kolorowym stroju z wielkim wisiorem z jakichś sznurków, tę od rękodzieła.
Oczywiście – ubarwiam nieco, ale ta zasada działa!
Nie próbuję już wbijać się w oficjalne ubraniowe ramy takich spotkań, bo im bardziej odbiegam od równej kreski, tym mocniej zaznaczam swoją obecność, a sztywno odprasowane panie szybko stają się strategicznymi koleżankami od biznesów przy kawie i… dzierganiu. Panowie również są bardziej skorzy do wspólnych projektów, kiedy nieistniejąca fasada zbędnych „ę” „ą” pozwala na przechodzenie do konkretów bez zbędnych „pro form”.
Garsonka na całego, czyli jak to z tym OFFICIALEM we FREELANSIE
No tutaj żarty się kończą, niestety.
Kiedy udajesz się na spotkanie do prezydenta miasta i ważą się losy dotacji na warsztaty dla kobiet (rękodzieło w wymiarze społecznym to z jednej strony łączenie pokoleń, a z drugiej „bezpieczny krąg” dla kobiet po przejściach, które po prostu w ten sposób wychodzą spoza swojej strefy (dys) komfortu. To zupełnie inny target niż komercyjne warsztaty, ale jednak ta część mojej działalności jest mi bardzo bliska i po ludzku nie stać mnie na sponsorowanie materiałów do bezpłatnych warsztatów, dlatego walczę jak lwica o środki z budżetów miejskich), kiedy spotykasz się z potencjalnym sponsorem projektu społecznego lub gdy po prostu wkraczasz w środowisko grubych ryb, nie ma już miejsca na ukochane swetrzysko.
Ale mimo wszystko – jest miejsce na kropkę nad i!
Okazuje się, że nawet grzeczniutki mundurek z obowiązkową sztywną koszulą da się „zrękodzielniczyć”. Używam do tego dyskretnej biżuterii – oczywiście autorstwa koleżanek po fachu. Sutaszowe wisiory, kamienne pierścienie, kolczyki z elementem ukrytego w żywicy przekazu – ZAWSZE budzą zainteresowanie. To one służą jako pretekst do małych rozmów. Kończy się wtedy na komentarzach: „A to właśnie na jednym z takich warsztatów społecznych zrobiła dla mnie pani Stefania, która chciała jakoś się odwdzięczyć za nadanie samotnym wieczorom sensu”. (Swoją drogą, pani Stefania po utracie rodziny wypełniała długie popołudnia warsztatowaniem, a z czasem przejęła rolę prowadzącej. Moje skille rękodzielnicze nie dorastają jej do pięt!). Takie opowieści przy okazji sadzą w naszych włodarzach ziarenka, które kiełkują w piękne projekty, wielkie społeczne akcje i niesamowite inicjatywy. Wiem, że pewnie nie raz odbiłabym się od drzwi, gdyby nie te małe dowody, że rękodzieło to już nie tylko zabawa, ale też realne narzędzie społecznej pracy ze społecznością lokalną.
GLAM-LOOK wersja home made
Czasem muszę, inaczej się uduszę. Cytując klasyka.
Jak każda kobieta, czasem mam ogromną chęć pobyć taka ŁAŁ, taka jak z okładki. Tylko okazji brak – bo ani wigilie korpo nie obowiązują we freelansie, ani jakoś specjalnie narady zespołu nie muszą się w pałacowych interiorach odbywać. No to jaka okazja jest dobra, żeby pobyć GLAM? No jaka?
A no taka, jaką sobie stworzysz!
Ave, freelance!
Masz ochotę poszorować po parkiecie w pięknej sukni? Proszę bardzo – wybierz się na wystawę znanego fotografa z tangiem w tle (nie, nie ogarniam tańca, ale już nie przeszkadza mi zakładanie pięknej kiecki i butów, żeby wtopić się w tłum). Wtedy wtapiam się w tłum celowo. Trochę chcę pobyć taka “poza pracą”. Trochę POBYĆ. POCZUĆ się tak pięknie. Zdzierżam nawet wtedy ciężki makijaż i cały proces straty czasu podczas jego misternego nakładania. Ba! Zdarzy się nawet czasem rozpusta u kosmetyczki, żeby pazur pięknie przyczerwienić. Wszystko w imię GLAM-LOOK freeelancerki. Bo kto powiedział, że skoro nie potrzeba, to nie wolno?
WOLNO! A nawet trzeba!
Dla higieny psychicznej!
Przeplatam (choć nie za często) długie tygodnie w kochanym swetrzysku takim zaskakującym wypadem. Ot, tak dla siebie i koleżanek sto lat niewidzianych. Żeby poczuć się fajnie, żeby zobaczyć inną, równoległą do mojej rzeczywistość, żeby zainspirować się ludźmi z „innej bajki”. No i też trochę, żeby ten mężu się ogarnął i zaprosił czasem na miasto, bo jakoś swetrzysko nie działa na niego tak mobilizująco.
A jak to jest z tym dress code u Ciebie?
No dobra, zaczepiana przyśmiechami na temat pracy w domu, a dokładniej tego, że paraduję całymi dniami w dresie/szlafroku/co najwyżej w wygodnym, wyciągniętym swetrze, postanowiłam się raz, a porządnie rozprawić z tym mitem. Udało mi się? Nie udało?
Oceń sama.
A może dorzucisz swoje trzy grosze do kompendium „Stylówa freelancerki”?
agnieszka@oplotki.pl
Cz_1_Podsumowanie 2023 – Co się udało w online